W hipermarketach niebezpiecznie powiększają się działy z zabawkami – nieodzowny znak zbliżającego się Dnia Dziecka. Mnie osobiście trochę to przytłacza i niepokoi. Przytłacza, bo jest tej pstrokacizny niesamowicie dużo, a niepokoi, bo ogromna tego ilość, to straszny chłam. Postanowiłem więc sporządzić listę ciekawych zabawek, którymi dzieci (przynajmniej moje) bawią się dużo i długo i znajdują coraz to nowe zastosowania. Krótko mówiąc: niegłupie, zajmujące i rozwijające zabawki. Co więcej – jako że partnerem wpisu jest Allegro – wszystkie te rzeczy możecie kupić nie wychodząc z domu. Mało? Na końcu jest info o konkursie, dzięki któremu za zabawki dla Waszych pociech nawet nie będziecie musieli zapłacić. Oczywiście, jeśli wygracie. EDIT – konkurs zakończony.
Jako rodzice na pewno spotkaliście się z całą masą zabawek, które ładnie wyglądają w pudełku, ale dzieci porzucają je po pięciu minutach zabawy. Takie zabawki pojawiają się w domu zwykle w formie prezentu. Jako osoby dające takie prezenty pewnie kierowaliście się tym, jak wyglądają na marketowej półce, nie bardzo wiedząc, że nie wszystko złoto co się świeci. Takie zabawki często są bardzo drogie i powiedzmy sobie wprost – bardzo często są to pieniądze wyrzucone w błoto. Swoją drogą rzucanie rzeczy (zwłaszcza ciężkich) w błoto, to bardzo fajna zabawa.Ok, żeby nie przedłużać wstępu wytłumaczę czym się kierowałem przy sporządzeniu tej listy:
- DOŚWIADCZENIEM – większość rzeczy mamy w domu, a tego czego nie mamy, mają znajomi. Wiem więc jak to wypada w praktyce;
- KREATYWNOŚCIĄ – lubię kiedy zabawki rozwijają dzieci, pobudzają ich wyobraźnie i dają możliwość różnych zastosowań, niekoniecznie zgodnych z zamysłem producenta;
- NAUKOWOŚCIĄ – nie wiem czy jest takie słowo, w każdym razie chodzi o to, żeby zabawa w miarę możliwości była powiązana z nauką, bo przecież najlepiej uczyć się przez zabawę;
- CENĄ – wszystkie wymienione przeze mnie zabawki są raczej „na każdą kieszeń”. Oczywiście są tańsze i droższe, ale żadna nie przekracza 200zł, a większość jest poniżej 100zł.
- ZESPOŁOWOŚCIĄ – kolejne dziwne słowo. Chciałem, żeby zabawka dawała możliwość wspólnego spędzania czasu, z rodzeństwem lub rodzicami.
- HAŁASEM – a w zasadzie jego brakiem. Każdy rodzic wie, że jak się kogoś nie lubi, to jego dzieciom kupuje się zabawki wydające różne dziwne odgłosy. Sami swoim tego nigdy nie kupujemy. Zabawki z listy są raczej „bezodgłosowe”.
Kolejność jest przypadkowa.
EDUKACYJNY ROBOT SOLARNY
Brzmi drogo, ale kosztuje niecałe 30zł. Jest to mały robocik, napędzany energią słoneczną. Można go przerabiać, przebudowywać, dokładać różne elementy niekoniecznie z kompletu. Generalnie można tu sporo pokombinować. Oczywiście nie jest to zabawka dla każdego. Dzieciak musi mieć trochę technicznego zacięcia. Mój Szymo na przykład takie zacięcie ma i potrafi przy tego typu zabawkach odpłynąć na długie godziny.
HUŚTAWKA (NIE TYLKO) OGRODOWA – BOCIANIE GNIAZDO
Zawsze to powtarzam: jeśli tylko macie możliwość, to zróbcie hak w suficie. U moich dzieci w pokoju są dwa w belce stropowej i są wykorzystywane codziennie od lat. Po prostu dzieciaki mają w pokoju huśtawkę. Ale nie taką klasyczną. Ta jest nudna <- słowa moich dzieci. Najfajniejsze huśtawki, to te w formie worka, do którego się włazi lub właśnie „bocianie gniazdo”. Do tego można się wpakować w dwie, a nawet trzy osoby, choć o ile dobrze pamiętam, to u nas w porywach jednocześnie huśtała się piątka dzieci i prawie żadne nie spadło. Huśtawka jest miejscem gdzie dzieci się huśtają, odpoczywają, czytają, bawię się w różne dziwne zabawy. Najbardziej absurdalną ostatnio była zabawa „w autobus”, która polegała na tym, że kto pierwszy spadnie na podłogę ten przegrywa. Nie pytajcie dlaczego nazywała się „w autobus”. Tego chyba nikt nie wie.
KARTON
A w zasadzie tektura falista. Na Allegro można kupić belę metr na sto metrów długości za ok 50zł! Można też kupić przekładki kartonowe, czyli pojedyncze arkusze o formacie np. 80x120cm – kilka złotych za sztukę. Liczba zastosowań kartonu jest nieskończona. My je przerabiamy na gry planszowe, domki, czołgi, statki kosmiczne, a nawet… bankomat. Kiedyś mój brat zrobił dla małego Szyma bankomat. Miał cyferblat z kalkulatora, półeczkę do wydawania pieniędzy, a z tyłu drzwiczki, żeby wejść i udawać mechanizm wydający pieniądze.
KORALIKI HAMA/PYSSLA
Banalna sprawa: tysiące kolorowych koralików (takie jakby poprzycinane równo rureczki), które ustawia się na specjalnej podstawce w różne wzory. Wzorów w necie jest zatrzęsienie. Potem prasujemy to przez papier do pieczenie i mamy gotowe dzieło. Moje dzieciaki robią z tego różne figurki, ale też podstawki pod kubki, bransoletki i inne ozdoby, którymi Hania obdarowuje koleżanki w przedszkolu. Czasami dzieci bawią się tym same, a czasami siadamy razem, dzieci układają, ja im wybieram kolory jak ten kopciuszek, no i gadamy sobie, wiecie, o życiu.
LABORATORIUM CHEMICZNE
Ołłłł jeeeee! Wiadomo, dla nieco starszych dzieciaków, choć pod kontrolą można się pobawić z maluchami. No bo to zawsze fajnie jak coś się pieni czy dymi. Z Szymem zaczynaliśmy jak miał chyba z sześć lat, a Hania miała wtedy trzy i też ją to bawiło. Ta zabawka ma też duże walory edukacyjne – to oczywiste. Czym skorupka za młodu nasiąknie, itd. Poznanie świata jest ważne, a chemia i fizyka zmuszają do zadawania pytań, bo im więcej wiemy, tym więcej wiemy, że nie wiemy – a to rozbudza ciekawość. Ciekawość z kolei prowadzi do poszukiwań. Warto.
Zobaczcie filmik z mojego instagrama:
KUBECZKI
Dla niektórych z Was może to być dość zaskakująca propozycja. Jednak z doświadczenia wiem, że dla maluchów 1-3 lata jest to świetna rozrywka. ALE… Kubeczki wymagają pewnej specjalnej oprawy. Już tłumaczę: gdy moje dzieci były małe, to braliśmy kilka ręczników i rozkładaliśmy je grubo na kanapie. Potem dawaliśmy takiemu bąblowi zestaw kubeczków, kamyczków, rureczek i buteleczkę z wodą. Nawet sobie nie wyobrażacie jak totalnie pochłaniające jest dla takiego malucha przelewanie wody z kubka do kubka do kubka do kubka do kubka… Poza tym, że dziecko się angażuje, ćwiczy motorykę i precyzję, to jeszcze – co bardzo ważne – daje wymęczonym rodzicom nawet godzinę świetego spokoju. Wiem o czym mówię, bo moja żona przy dwójce małych dzieci napisała doktorat.
SEKRETY ELEKTRONIKI
Świetna sprawa – bezpieczny zestaw różnych złączy, przyłączy, bezpieczników, silniczków, oporników, lampeczek, śmigiełek i innych wichajstrów, których nie potrafię nazwać, bo z elektryki niestety jestem noga. Ale za to mam ośmioletniego synka, który nad takim zestawem spędził długie godziny. W razie czego podeprę się jego wiedzą. Ale do rzeczy, taki zestaw na zasadzie klocków i opisanych układów uczy zasad elektryki. Bez suchej teorii, ale w praktyce pokazuje „jak to działa”. Dzieci bardzo to lubią, bo każde takie ćwiczenie ma określony, konkretny efekt, a jak jest efekt, to całość ma sens.
KLOCKI
Oczywista oczywistość, ale nie mogę jej pominąć. Klocki w każdej postaci, w każdej ilości, zawsze. Możliwości jest wiele, wszystko można dostosować do wieku i zainteresowań dziecka. Mamy klasyczne Lego, ale i różne bardziej „konstruktorskie” rzeczy, typu mały technik. W każdym razie klocki są ponadczasowym hitem i chyba nigdy się nie znudzą.
GRY PLANSZOWE
Również bardzo szeroka kategoria, ale też nie mogę o niej nie wspomnieć. Dzisiejszy rynek planszówek, to nie tylko „Chińczyk” (którego osobiście nie znoszę, bo jest głupi i nudny). Mamy całe spektrum bardzo ciekawych gier. Oczywiście dla maluszków wystarczą gry typu: rzucam kostką i przesuwam pionek – jest to cholernie nudne dla rodzica, ale dzieci to bardzo lubią. Jednak dla nieco starszych dzieci mamy już w czym przebierać. Wiek podany na pudełkach zwykle jest zawyżony, bo zakłada, że gracz musi umieć czytać. Otóż nie musi. Często wystarczy wytłumaczyć zasady i dalej dzieci, nawet małe, radzą sobie doskonale. Zdecydowanym numerem jeden u nas jest gra Catan. Gramy całą rodziną, dzieci grają same. Hania też świetnie sobie radzi a ma dopiero pięć lat. Poza tym grają często, w Wilki i Owce, Faros, Hobbit, Dobble, Splendor czy Wsiąść do pociągu. Oczywiście mamy jeszcze nieśmiertelne Monopoly i kilka karcianek.
PIŁKA DO SKAKANIA
To chyba nie ma jakiejś swojej nazwy własnej. Piłka do skakania, albo piłka z uszami. Teoretycznie służy do skakania. Teoretycznie. W praktyce jej zastosowanie jest o wiele szersze. U nas bywa (przywiązana za ucho do haka w belce stropowej) kulą-zbijakiem. Dzieci robią sobie tor przeszkód, taki trochę jak przygody Indiany Jonesa, a latająca kula jest wtedy toporem czy maczugą, która buja się na linie i trzeba unikać trafienia. Czasami bywa też maczugą w znaczeniu dosłownym, ale wtedy dość szybko wkraczamy do akcji.
Cóż, to by było na tyle. Wiadomo, że lista takich zabawek mogłaby być o wiele dłuższa, ale myślę, że pokazałem pewien trop, który ułatwi Wam wybór i zwróci uwagę na cechy zabawek, które sprawią, że ta po pięciu minutach nie poleci w kąt.
KONKURS
Ok, czas na obiecany konkurs. Nagrody funduje Allegro, gdzie oczywiście możecie kupić wszystkie wymienione wyżej zabawki (i oczywiście pewnie z milion innych rzeczy). Mam do rozdanie pięć bonów po 100zł każdy do wykorzystania na zakup zabawek na Allegro.
Zasady są proste: komentujecie post na FB, do którego odsyła przycisk KOMENTARZE poniżej. Wasz komentarz ma krótko opisać o jakichś swoich lub Waszych dzieci, zupełnie niestandardowych zabawkach, przedmiotach, które nie były zabawkami, a jednak za takie posłużyły.
Trzy komentarze z największą ilością lajków dostaną bony, a poza tym ja jeszcze wybiorę dwa komentarze, które mi się spodobają najbardziej.
Konkurs trwa od teraz do środy 18 maja do godziny 12:00.
Komentujcie tylko na temat i nie dodawajcie odpowiedzi do komentarzy. Będę je usuwał, bo inaczej wprowadziłoby to niepotrzebny bałagan.
Do dzieła!
pozdrawiam
Zuch
komentarzePS – partnerem wpisu jest oczywiście portal aukcyjny Allegro. Jest on również fundatorem nagród. Jednak cały wpis jest mój i zawiera tylko moje własne, subiektywne opinie.
- zamknij okno! - 28/08/2023
- Tata, synek, projektor i Minecraft - 06/03/2023
- Studniówka – najbardziej bezsensowna impreza - 17/01/2023