Pomyślałam sobie, że dla równowagi dominacji tematyki ojcowskiej przyda się kilka przemyśleń z drugiej strony.
To oczywiście nadal blog Zucha, ale skoro zaprosił mnie do epizodyczno-gościnnego pisania to dzielę się tym co czuję. Tytuł powyższy celowo nadałam w sposób przewrotny, ale z góry chciałam zastrzec, że są to moje przemyślenia i moje sposoby. Zachęcam do życzliwej dyskusji bez osądzania, każdy z nas ma inne przemyślenia w temacie.
1. Okazuj miłość ojcu swoich dzieci.
Życie pisze różne scenariusze i zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest to łatwe. U mnie też bywa z tym różnie. Jestem jednak gorącym zwolennikiem małżeństwa/związku bliskości. Wkurza mnie wszechobecny trend rodzicielski, w którym dziecko stawiane jest w centrum rodziny, a jego potrzeby są pierwszorzędne. Mam wrażenie, że szczególnie działa to na kobiety, które czują presję społeczną.
Dziecko będzie z nami w domu przez kilkanaście lat, a relacja z facetem, przynajmniej dla mnie, to relacja na całe życie. Jeśli totalnie skoncentruję się na dzieciach, oddam im cały swój czas i myśli, to pewnego dnia obudzę się z obcym człowiekiem obok. Mój mąż to mój najlepszy przyjaciel, dzieci to widzą, to daje im niesamowite poczucie bezpieczeństwa.
Nadal chodzimy na randki, wyjeżdżamy tylko we dwoje i prowadzimy filozoficzne dyskusje przez połowę nocy. To fundament, który sprawia, że mam siłę na bycie dobrą mamą.
2. Nie przejmuj się opinią innych
Łatwo powiedzieć, żyjemy pod ogromną presją miliona porad (właśnie piszę dziesięć z nich). Wydawać by się mogło, że rodząc dzieci nagle stajemy przed ogromną odpowiedzialnością i publiczną oceną. Sugeruje się nam, że to kim będą nasze pociechy zależy w 100% od nas, musimy dać z siebie wszystko.
To jednak nie jest prawda. Człowiek to skomplikowana istota, rodzi się już z określonymi cechami charakteru i temperamentem, które później są modelowane. W tej samej rodzinie jedne dzieci z natury są spokojne i niekonfliktowe, inne buntują się już na sali porodowej.
Bądź wystarczająco dobrą mamą i nie stresuj się tym co mówią inni. Opinie ludzi dookoła to ich problem, nie są warte twojej uwagi.
3. Baw się dobrze będąc ze swoimi dziećmi
Czasami widzę memy zestawiające mamowe i tatowe rodzicielstwo. Wiecie te na zasadzie: z mamą dzieci są w czystych ubrankach przy nakrytym stole, a z tatą taplają się w błocie. To jest wkurzające. Jeśli taki ma być podział ról to ja się przeciw temu buntuję. Nawet jak moje dzieci były naprawdę małe starałam się jak mogłam, żeby mieć jakąś rozrywkę w czasie spędzanym razem.
I to oznaczało wspólne wyprawy do parku i eksplorowanie kałuż, w których grzebałam razem z nimi. Odszukiwałam w pamięci rzeczy z dzieciństwa, które sprawiały mi przyjemność i robiłam je ze swoimi dziećmi. Teraz kiedy trochę podrosły takich rozrywek jest cała masa: planszówki, rowery, wymyślanie gier, salon piękności. Naprawdę lubię spędzać z nimi popołudnia i dobrze się przy tym bawię.
4. Siłowanki
Umieściłam ten rodzaj zabawy w osobnym punkcie, bo uważam, że jest szczególnie wartościowy i zaniedbywany przez mamy. Chodzi mi o szalone i dzikie harce połączone z siłowaniem się z dziećmi i turlaniem po dywanie. Moje dzieci uwielbiają to, nazywają „wymęczaniem” i domagają się tej zabawy codziennie.
Po całym dniu w pracy ja także potrzebuję takiego fizycznego kontaktu z nimi, a ta zabawa jest doskonałym pretekstem do wyprzytulania i wycałowania. Podobno ukazała się na naszym rynku książka o powyższym tytule, więc dla tych mam, które mają w temacie harców wyzwania może się okazać pomocna.
5. Opowiadaj dzieciom o sobie
Staram się dużo z nimi rozmawiać i nie ukrywać swoich emocji. Jak wracamy autem to mówię im szczerze, że miałam ciężki dzień w pracy i że coś mnie wkurzyło. Opowiadam o tym, że cieszę się z powodu wiosny i że chciałabym więcej czasu poświęcić na bieganie.
Dzielę się tym co czuję, bo one też powinny widzieć we mnie człowieka, który ma swoje pragnienia i swoje wyzwania. Słucham też tego co dzieci mają do powiedzenia, pamiętając o tym, że mają one zupełnie inny punkt widzenia banalnych dla dorosłych problemów.
6. Rozwijaj swoje pasje i zainteresowania
Z zajęć z psychologii rozwoju najbardziej zapamiętałam to, że dziecko glównie uczy się przez naśladowanie rodziców. Jestem pod nieustanną obserwacją. Jako mama nie porzuciłam swoich pasji, co więcej mam wrażenie, że udało mi się je pogłębić.
Mam tę komfortową sytuację, że mój zawód jest związany z tym co mnie pasjonuje, ale zanim tak się stało to próbowałam pracować także w innych profesjach. Rozwijając swoje pasje mam nadzieję, że pokazuję moim dzieciom ich wartość i zachęcam do poszukiwania własnych. Co czyni mnie dobrą mamą.
7. Wprowadź jasno określone zasady
Nie jestem zwolennikiem freestyle’u w wychowaniu. W naszym domu wspólnie ustaliliśmy jakich zachowań nie tolerujemy i jasno zakomunikowaliśmy to dzieciom. Nie ma przyzwolenia na agresję czy kłamstwo, każdy z nas ma pewne obowiązki, za które jest odpowiedzialny.
Okazujemy sobie szacunek i kropka. Dzieci wiedzą, że łamiąc zasady ponoszą określone konsekwencje. Staramy się by były one bezpośrednio związane z przewinieniem, im są starsze tym jest nam z tym łatwiej. I co ważne: jesteśmy zawsze jednolitym frontem – nie ma takiej opcji, że mama odpuści, a tata nie.
Gramy w tej samej drużynie, nasz dom to nasza twierdza i wspólnie nie chcemy wpuszczać do niej zła.
8. Przepraszaj i wybaczaj samej sobie
Nie jestem idealną mamą. Jestem wystarczająco dobrą mamą. Popełniam masę błędów, czasami puszczają mi emocje, zdarzyło mi się nakrzyczeć na moje dziecko, np. wczoraj, bo o 6 rano urządziło awanturę z powodu zaginionej zabawki. Przyszłam dzisiaj do mojej 5-latki, przeprosiłam, wyjaśniłam powody i spytałam czy mi przebaczy.
Wybaczyła i przeprosiła za swoje. Warto przepraszać i warto wybaczać. Musimy też czasami wybaczyć same sobie. Żaden błąd nie skreśla nas jako mamy. Dzieci naprawdę kochają nas bezwarunkowo i cenią sobie naszą szczerość. To bardzo ważne, żeby o tym pamiętać.
9. Ucz samodzielności
To się zaczyna bardzo wcześnie: upadki przy nauce chodzenia, spacery, nauka posługiwania się łyżeczką, itp. Czasami jest ciężko odpuścić sobie i umożliwić im ponoszenie konsekwencji zamiast wyręczania we wszystkim. Dzisiaj też nie jest mi łatwiej.
Samodzielnie zrobiona kolacja oznacza wszechobecny bałagan i około godziny czasu więcej spędzonego w kuchni. Zaciskam zęby, bo wiem, że w inny sposób nie nauczą się zrobić sobie kanapki. Boję się, kiedy wychodzą do sklepu obok kupić parę rzeczy. Ale staram się przemóc, bo wiem, że warto i widzę jacy są dumni, gdy uda im się z powodzeniem powrócić do domu.
10. Pozwól innym kochać twoje dzieci
To trudne, zwłaszcza na początku, kiedy są malutkie i bezradne, tak bardzo zależne od nas. Jednak nawet wtedy starałam się wyjść z założenia, że powinny spędzać równie dużo czasu ze swoim tatą, co ze mną. Z czasem dołączyły babcie, dziadkowie, ciocie, wujkowie i przyjaciele rodziny.
Dzieląc się opieką nad moimi dziećmi mogłam nie tylko sama odpocząć, ale umożliwiałam im pokochanie innych niż ja dorosłych. Dzisiaj otacza je rodzina znacznie większa niż dwoje rodziców, mają więc duże grono dorosłych, które jest w stanie udzielić im wsparcia.
Powyższy poradnik to raczej garść luźnych przemyśleń niż poważny tekst, bo sam blog Zuchowy nie ma poważnego charakteru. Ucieszę się, jeśli ktoś z was znajdzie w nim coś wartościowego dla siebie.
Pozdrawiam,
Karolina