Matylda, czyli Segritta jest jedną z najpopularniejszych polskich blogerek. Na swoim blogu porusza się płynnie w szerokopojętym temacie lajfstajslu, lubi rurzowyyyyyy, ale potrafi też rozpętać prawdziwą burzę z piorunami i gradobiciem wielkości byczego jaja. Prywatnie – jak każdy bloger – bardzo skromna i nieśmiała 🙂 Ja też jestem prywatnie bardzo nieśmiały. Nasza rozmowa na gali Blogu Roku na temat tego czy się nawzajem „zafrendujemy na fejsie” powinna się znaleźć w jakimś filmie/komedii o ludziach nieprzystosowanych społecznie 🙂 Zapraszam na segrittowe – bardzo ciekawe – 3po3.
3 książki
„Timba” – Lilli Koenig – to książka dla mnie wyjątkowa, bo pierwsza, jaką samodzielnie przeczytałam. Dotyczyła jednej z moich (wciąż) największych pasji – psów i dopiero po niej sięgnęłam po Curwooda i Londona. Właśnie tak najłatwiej zachęcić dziecko do czytania książek – poprzez podsuwanie im literatury opowiadającej o czymś bliskim, fascynującym.
„Czarnoksiężnik z Archipelagu” – Ursula K. Le Guin – od tej książki zaczęła się moja miłość do fantasy. Absolutnie oczarowała mnie ta pełna symboliki historia młodego maga z Ziemiomorza. Przeczytałam ją kilka razy, w różnym wieku, za każdą lekturą odkrywając nowe znaczenia i wyciągając świeże wnioski. Niestety potem ją komuś pożyczyłam i ni cholery nie pamiętam, komu…
„Zły” – Leopold Tyrmand – obowiązkowa lektura każdego warszawiaka, bo stolicę uczynił Tyrmand jednym z bohaterów tej niezwykłej powieści. Do dziś nie wiem, czy to bardziej kryminał, romans czy spisana prozą historia komiksowego bohatera, ale jest tam rozmach i odwaga, których wielu polskim pisarzom brakuje. No i fajnie jest zwiedzać Warszawę oczami bohaterów.
3 filmy
„The legend of 1900” reż. Giuseppe Tornatore – to film, który polecił mi kiedyś mój przyjaciel pianista. Nie wiem, ile razy go już obejrzałam i przesłuchałam (bo muzykę napisał mój ukochany Ennio Morricone)… Kupiłam kiedyś w promocji trzy płyty DVD z tym filmem, żebym zawsze miała jedną w domu, nawet, jeśli resztę komuś pożyczę. Tak bardzo go lubię. No i znam na pamięć scenę fortepianowego pojedynku między głównym bohaterem a jego jazzową nemesis. Majstersztyk!
„Odyseja kosmiczna 2001” reż. Stanley Kubrick – jeden z tych filmów, nad którymi można się godzinami kłócić o znaczenie pewnych wątków i ogólną interpretację historii. Nie poznałam jeszcze nikogo, kto widziałby ją dokładnie tak samo jak ja. No i wciąż jestem pod wrażeniem talentu Kubricka, który potrafił sprawić, że płaczę za każdym razem, gdy Hal umiera. Tylko Kubrick umie tak namieszać widzom w głowie, że współczujemy złym bohaterom. Nie tylko w Odysei.
„Deszczowa Piosenka” reż. Stanley Donen, Gene Kelly – bo kiedyś to aktorzy potrafili nie tylko grać, ale też śpiewać i tańczyć 😉 Deszczowa piosenka jest dopracowana pod każdym względem i mimo że od jej premiery minęło 60 lat, wciąż zachwyca.
3 zespoły muzyczne/wokaliści
Queen – gdy organizuję imprezę lub kameralne spotkanie z przyjaciółmi, zawsze jest ktoś, komu nie podoba się aktualnie grana muzyka. Zawsze. Jest tylko jeden zespół, który pasuje wszystkim – niezależnie od tego, czy na codzień słuchają disco czy metalu. I to jest właśnie Queen.
Ella Fitzgerald – najpiękniejszy głos wszechczasów. Gdy słyszałam ją po raz pierwszy (to było „everytime we say goodbye”), wyobrażałam sobie piękną, seksowną kobietę przy mikrofonie. Jakże się rozczarowałam, oglądając potem grubą, spoconą Ellę na jakimś koncercie. 😉 Ale głos wciąż jest piękny i seksowny a ona potrafiła zrobić z nim wszystko.
Edith Piaf – Jej piosenki kojarzą mi się z Paryżem, bo właśnie z Edith ten Paryż zwiedzałam. Słuchawki w uszach, miłość w sercu i smak cafe creme na języku – taki był mój wrzesień w 12 dzielnicy, gdy jako studentka odkrywałam uroki uniwersyteckiej wymiany Socrates – Erasmus. Może to dlatego Edith zawsze będzie kojarzyła mi się z szaloną, emocjonalną młodością i odkrywaniem Francji.
_____________________________________________________
Matylda Kozakiewicz – w 2005 roku założyła bloga Segritta.pl i od tamtej pory dostała 382 propozycje matrymonialne. Wszystkie odrzuca, bo czuje się predestynowana do samotnego życia na wsi z kotem, który będzie ją nienawidził. Pisze, bo Bug jej każe. O relacjach męsko – damskich, o kulturze, remontowaniu mieszkania i generalnie o lajfstajlu, którego wciąż nie potrafi zdefiniować. Wściekle walczy z powagą, frustracją i nieprawidłowym wieszaniem papieru toaletowego. I nie lubi pisać swojego bio.
I jeszcze na fejsie o TUTAJ.