Wychowałem się w czasach, gdy nikt nie myślał o fotelikach samochodowych dla dzieci. Ba! Nikt wtedy nie myślał o zapinaniu pasów. Niby samochody jeździły wolniej, ale i trzydzieści lat temu i dziś przy zderzeniu z prędkością 40km/h niezapięte dziecko z tylnej kanapy przelatuje przez przednią szybę. Wtedy nie było bezpieczniej. Po prostu nikt o bezpieczeństwie nie myślał.
Na szczęście czasy się zmieniają i owszem, możemy ponarzekać na niektóre aspekty postępu, ale to co jest absolutnie bezdyskusyjne to nacisk na zwiększanie bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego, w tym przede wszystkim kierowców, pasażerów i pieszych. Widzę jak gigantyczny postęp dokonał się w ostatnich trzydziestu latach, a nawet w ostatnich dziesięciu. Widzę jak wiele rzeczy się zmieniło i jak wiele się nauczyłem w ciągu ostatniej dekady.
Nie o takie podium walczyliśmy…
Jesteśmy jednak w niechlubnej czołówce krajów z największą liczbą wypadków w tym śmiertelnych i potrąceń pieszych, również śmiertelnych. Tylko w pierwszej połowie 2019 roku doszło do ponad 15 tysięcy wypadków, w których zginęło prawie 1,5 tysiąca osób, a 18 tysięcy zostało rannych (dane z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji).
Fatalnie wypadamy również na tle innych krajów Unii Europejskiej. W Polsce liczba ofiar śmiertelnych na drogach w przeliczeniu na milion mieszkańców wynosi 76 osób. Gorzej wypadają jedynie Bułgaria, Chorwacja, Łotwa i Rumunia. Dla porównania w Wielkiej Brytanii jest to 28 ofiar śmiertelnych na milion mieszkańców.
1/4 ofiar śmiertelnych to piesi
W Polsce około 25% wszystkich wypadków jest z udziałem pieszych, a ci stanowią około 27% wszystkich ofiar śmiertelnych. Trzeba też dodać, że to kierujący pojazdami byli sprawcami przeważającej liczby wypadków i wypadków śmiertelnych – w 2018 roku kierujący byli sprawcami 27556 wypadków, w tym 2177 śmiertelnych, a piesi byli sprawcami 2119 wypadków, w tym 348 śmiertelnych (dane z raportu „Stan bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz działania realizowane w tym zakresie w 2018 roku” przygotowanego przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego).
Dane są zatrważające, ale nie potrzeba danych, wystarczy spojrzeć jak jeździmy i jak zachowujemy się na drodze. Chcecie wkurzyć wszystkich dookoła? Zacznijcie jeździć zgodnie z dozwoloną prędkością. Testuję to niemal codziennie wioząc dzieci do szkoły. Mam w samochodzie tempomat, więc kilka kilometrów dwupasmowej trasy katowickiej (Poznań) pokonuję z dozwoloną prędkością 70km/h. Od miesięcy nikogo na tej trasie nie wyprzedziłem, za to wielokrotnie widziałem domorosłych rajdowców pędzących slalomem między samochodami z niemal dwukrotnie większą prędkością. Ale to dziury w drogach są winne…
Chcę coś z tym zrobić
Zaczynam oczywiście od siebie. Ale też chcę przekazać Wam trochę informacji od ekspertów, z którymi miałem okazję porozmawiać. Niektórzy z moich czytelników pewnie pamiętają, że jakoś latem poprosiłem Was o to, żebyście napisali mi pytania, które mógłbym zadać specjalistom. Część pytań może się wydawać oczywista, ale skoro zostały zadane, to widocznie tak nie jest. Pamiętajmy, że na kursie prawa jazdy uczymy się głównie jak zaparkować w niemożliwym miejscu. Jest też teoria, ale przy nacisku właśnie na parkowanie, to wszystko schodzi na dalszy plan i szybko wylatuje z głowy.
Mity, plotki i kompletne bzdury
Inna sprawa jest taka, że wielu, naprawdę wielu kierowców, posługuje się mitami, plotkami i kompletnymi bzdurami zasłyszanymi nie wiadomo gdzie i nie wiadomo od kogo. Warto więc mieć wiedzę nie tylko ze względu na bezpieczeństwo nasze i naszych rodzin, które wozimy, ale też żeby nie dać się zmanipulować mądrościom rodem spod budki z piwem.
Mam tę możliwość, że znam się i współpracuję z różnymi firmami, mogę porozmawiać z ekspertami i osobami odpowiedzialnymi bezpośrednio za konkretny temat. W tym przypadku pomocą służył pan Krzysztof Bocheński, Ekspert ds. Technologii i Rozwoju Produktu z Bridgestone Poznań. Opony są bardzo ważnym – choć nie jedynym – elementem bezpiecznej jazdy. Korzystając właśnie z mojej współpracy z Bridgestone Poznań mogę udostępnić Wam trochę informacji na temat opon.
Zatem:
7 popularnych (i niebezpiecznych) mitów na temat wymiany opon
1. Jeśli jeździ się tylko po mieście, to nie trzeba zmieniać opon na zimowe.
Krzysztof Bocheński, Ekspert ds. Technologii i Rozwoju Produktu z Bridgestone Poznań: W miastach zima jest łagodniejsza niż poza nimi, to fakt – zabudowa i infrastruktura działają jak specyficzny kaloryfer. Przez to temperatura w małych miastach jest wyższa o 2-3 stopnie C, a w dużych nawet o 5 stopni C niż poza nimi. Także prędkości, z którymi się jeździ są niższe, więc ryzyko poważniejszego wypadku spada.
Ale…
No właśnie „ale”. W miastach liczba sytuacji wymuszających hamowanie, przyspieszenie lub gwałtowny manewr skrętu jest dużo większa niż w trasie, po której jedzie się dużo płynniej. Tak jak w trasie, tak i w mieście zimą pada śnieg, marznący deszcz i spada temperatura. Testy porównawcze ogumienia przeprowadza się w zakresach prędkości, przy których poruszamy się także w miastach.
W przypadku hamowania na śniegu z prędkości 50 km/h do 0 km/h długość drogi hamowania pojazdu z oponami letnimi jest średnio dwa razy dłuższa niż na zimowych (~60 m vs. ~30 m). Także na mokrej nawierzchni w temperaturze 6 stopni C przy zatrzymywaniu samochodu z prędkości 80 km/h widać różnicę w drodze hamowania (ok. 7 m na korzyść zimówek).
Jeżeli faktycznie jeździmy tylko w mieście i nie jest to aglomeracja położona w rejonie górskim, można rozważyć zakup opon wielosezonowych renomowanego producenta. Warto przy tym zwrócić uwagę, czy wybrany produkt ma homologację zimową (tzw. oznakowanie „Three Peaks Snowflake” – symbol góry z wpisanym znaczkiem śnieżynki).
W ogumieniu tego typu mieszanka bieżnika ma właściwości zbliżone do ogumienia zimowego (pozostaje elastyczne przy niskich temperaturach), natomiast rzeźba bieżnika nie jest tak mocno „ponacinana” lamelkami, dzięki czemu opony nie zużywają się nadmiernie w sezonie letnim i nie wpadają tak szybko jak zimowe w poślizg przy hamowaniu w wysokich temperaturach.
2. Z wymianą opon na zimowe trzeba poczekać do pierwszych przymrozków.
KB: Zaleca się, aby zmienić ogumienie z letniego na zimowe, gdy temperatura będzie niższa niż 7 stopni C. Poniżej tej temperatury opony zimowe mają lepszą przyczepność na każdym rodzaju nawierzchni niż letnie. Należy zwrócić uwagę, że „poniżej 7 stopni C” nie oznacza czekania, aż temperatura spadnie poniżej zera. Zwlekając zbyt długo narażamy się na to, że zaskoczy nas nocny przymrozek. Jeśli wybieramy się w dłuższą podróż na przełomie października i listopada, wymiana ogumienia będzie dobrym pomysłem – nie mamy pewności, jak zmienią się warunki drogowe.
Dodatkowo pamiętajmy, by przed wyjazdem za granicę sprawdzić przepisy obowiązujące w krajach, przez które będzie przebiegała nasza podróż. Dla przykładu w Austrii jest obowiązek używania „wyposażenia zimowego” (ogumienie zimowe lub opony letnie z łańcuchami) od 1 listopada do 15 kwietnia zawsze, gdy jezdnia pokryta jest śniegiem, lodem lub gołoledzią. Jeśli nie zastosujemy się do przepisowych wymagań, możemy zostać ukarani mandatem w wysokości 35 euro, a w przypadku spowodowania zagrożenia nawet 5000 euro.
3. Lepiej wymienić opony na zimowe z dużym wyprzedzeniem.
KB: Zwróćmy uwagę, że temperatura w Polsce we wrześniu czy październiku nierzadko wzrasta nawet do około 20 stopni C. Temperaturą graniczną dla wymiany opon jest wspomniane 7 stopni C. Należy unikać intensywnej eksploatacji opon zimowych przez dłuższy czas w temperaturach wyższych niż 7 stopni C. Jeśli będziemy używać ogumienia niezgodnie z sezonem, zwiększamy ryzyko niebezpiecznych sytuacji podczas awaryjnego hamowania: zimówki mają w takich warunkach dłuższą drogę hamowania i gorszą przyczepność na zakrętach.
Poza tym zwiększa się szybkość zużywania się bieżnika. Termin wymiany należy przeanalizować indywidualnie: warto śledzić prognozy pogody i podjąć decyzję w oparciu o plany eksploatowania samochodu. W warunkach klimatycznych typowych dla Polski myślę, że zmianę opon na zimowe można rozważyć nie wcześniej niż w drugiej połowie października.
4. Skoro zimówki lepiej sobie radzą ze śniegiem i wodą, to znaczy, że bezpieczniej jest na nich jeździć przez cały rok.
KB: Niestety, ale opony zimowe w temperaturach powyżej 7 stopni C mają parametry jezdne gorsze niż letnie, a dodatkowo podwyższone temperatury przyspieszają zużywanie się bieżnika. Jeżeli chcemy uniknąć „przekładki” ogumienia, możemy rozważyć alternatywnie rozwiązanie – opony całoroczne lub wielosezonowe.
Mają one z reguły mieszankę bieżnika zbliżoną do zimowek (pozostają elastyczne w niskich temperaturach), a jednocześnie bardziej masywną rzeźbę, przez to ten nie deformuje się nadmiernie podczas używania latem. W przypadku kierowców często jeżdżących w trasy oraz preferujących dynamiczny sposób prowadzenia samochodu, stosowanie ogumienia dopasowanego do sezonu jest najlepszym rozwiązaniem.
5. Nowe zimówki kupujemy, gdy w starych zetrze się bieżnik.
KB: Opony zimowe po trzech-czterech sezonach mogą stracić znacząco swoje własności. Jest to przede wszystkim wynik działania niskich temperatur na miękką, zimową mieszankę bieżnika, która po kilku latach utwardza się. Dlatego opony zimowe należy zastąpić nowymi po maksymalnie trzech-czterech sezonach, nawet gdy bieżnik jest jeszcze dobrze widoczny.
Dodatkowo należy pamiętać, że drobne lamelki, nacięcia charakterystyczne dla wzoru opon zimowych (wpływające głównie na trakcję na śniegu) są płytsze niż szerokie, „główne” rowki. Zużywanie się ogumienia doprowadza do zmniejszenia się głębokości tych drobnych lamelek aż do ich całkowitego zaniku. Z tego powodu opony zimowe mogą posiadać dodatkowy wskaźnik zużycia bieżnika – dotyczący utraty własności zimowych ogumienia (np. oznaczenie śnieżynki).
Jeżeli zimówka ma głębokość rowków np. 3 mm, możemy ją zgodnie z prawem wciąż eksploatować, natomiast w rzeczywistości straciła ona już pełnię swoich parametrów jezdnych w warunkach zimowych, jeżeli dodatkowy wskaźnik zużycia został ustawiony na głębokości 4 mm.
6. Jeżdżę terenówką z napędem 4×4, więc wystarczą mi opony letnie.
KB: Napęd 4×4 w samochodach terenowych służy przede wszystkim poprawie trakcji podczas pokonywania przeszkód terenowych, nie ma natomiast znaczenia podczas hamowania. Stosowanie opon w zależności od sezonu rządzi się podobnymi prawami jak w przypadku samochodów osobowych. Pewnym odstępstwem jest stosowanie ogumienia częściowo lub w pełni off-roadowego: typu A/T (All Terrain) lub M/T (Mud Terrain) – są one przeznaczone do jazdy na bardzo zróżnicowanych nawierzchniach, więc będą się lepiej „wgryzały” w śnieg niż szosowe.
Należy natomiast pamiętać, że w niektórych krajach występuje wymóg poruszania się w sezonie zimowym samochodem wyposażonym w ogumienie z homologacją zimową (tzw. oznakowanie „Three Peaks Snowflake” – symbol góry z wpisanym znaczkiem śnieżynki lub oznaczenie M+S: Mud/błoto i Snow/śnieg). Jeżeli opony off-roadowe go nie posiadają, właściciel pojazdu zostaje narażony na poważne konsekwencje finansowe.
Kierowcy, którzy mają samochód terenowy 4×4, z oponami typowo szosowymi, powinni zawsze dopasowywać ogumienie do sezonu. Wynika to z tego, że charakterystyka mieszanek i wzór bieżnika opon szosowych 4×4 są zbliżone do tych montowanych w samochodach osobowych.
I moje „ulubione”:
7. Wystarczy dać zimówki tylko na przednią oś.
KB: Jest to najgorsza konfiguracja ogumienia ze wszystkich możliwych. Mając ogumienie zimowe na przedniej osi poprawiamy znacząco trakcję – zdolność samochodu do przyspieszania, co daje nam pozory wzrostu bezpieczeństwa. Problemy mogą pojawić się zarówno podczas pokonywania zakrętów, jak i hamowania. Opony letnie zamontowane na tylnej osi szybko tracą przyczepność i tył samochodu koniecznie chce wyprzedzić przód, co doprowadza do całkowitej utraty kontroli nad pojazdem.
Najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest zastosowanie czterech takich samych produktów. Natomiast jeżeli nie mamy takiej możliwości, powinniśmy kierować się zasadą: lepsze opony montujemy na tylną oś. Uzyskujemy w ten sposób bardziej stabilny tor jazdy i łatwiejsze do przewidzenia zachowanie samochodu.
Dla części z Was te mity mogą się wydawać absurdalne. Fakt – ciężko uwierzyć, że ktoś w to naprawdę wierzy. A jednak nie wzięliśmy tych mitów z kosmosu, a z prawdziwych zapytań.
Może się jednak okazać, że niektórzy z Was nieświadomi powtarzali jakiś z tych mitów, bo „tata tak mówił”, „wujek tak mówił”, „gdzieś tak słyszałem”, „tak mi się wydawało”, „ bo na chłopski rozum…”. Mam nadzieję, że w tym wypadku zweryfikowaliście swoją wiedzę i więcej nie popełnicie tych błędów, bo tu chodzi o bezpieczeństwo: Wasze, Waszych rodzin, a także innych ludzi na drodze i chodnikach.
pozdrawiam
ZUCH
PS – tekst powstał we współpracy z firmą Bridgestone Poznań, która już od 11 lat prowadzi np. akcję Think Before You Drive skierowaną do przedszkolaków i najmłodszych uczniów szkół podstawowych. Jest to autorski program warsztatów, który ma swojego bohatera – manekina testowego Jana. To on wraz z pracownikami zakładu oraz przedstawicielami wielkopolskiej Policji odwiedza przedszkolaki oraz najmłodszych uczniów szkół podstawowych. Na zajęciach dzieci mogą nauczyć się, jak być bezpiecznym na drodze – jak zapinać pasy, regulować zagłówki czy jak poprawnie usiąść w foteliku samochodowym. Do tej pory w warsztatach wzięło udział prawie 33 tys. dzieci.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023