Pamiętam takie lato. Lato w mieście. Jest chwilę przed południem, lipiec, gorąco. Bardzo gorąco. Niemal słychać jak topi się asfalt. Nic się nie dzieje, nawet samochodów jakoś mało. Siedzę na przystanku autobusowym z kumplami. Mamy piętnaście, może szesnaście lat. Włóczymy się po mieście. Jedziemy zobaczyć nowe graffiti. Wieczorem ma być impreza, domówka. Ale to wieczorem. Jeszcze sobie trochę porysuję, posłucham muzyki, może wpadnę do dziewczyny.
Na pewno pamiętacie wakacje sprzed lat. Ale wiecie, nie tak ze szczegółami. Chodzi mi o ogólny obraz, że jest ciepło, że jest beztrosko, że są kumple, dziewczyny, browarek, muzyka którą kochacie (a przynajmniej wtedy tak się Wam wydawało). Mamy tendencję do wybielania wspomnień i nadawania im sentymentu. To wszystko było trochę śmieszne i trochę naiwne. Ale to było moje. To była część mojego dorastania. Na pewno też tak masz. Ja akurat dorastałem przy dźwiękach hiphop, zafascynowany kulturą graffiti. To był mój świat. Dziś już o wiele, wiele mniej. Ale sentyment pozostał.
Sentyment
No właśnie – sentyment. Chyba właśnie on jest fundamentem netflixowego serialu „The Get Down”, który mnie ostatnio oczarował. Również na sentymencie opierał się świetny „Stranger Things”. Jednak w przypadku tych dwóch seriali sentyment jest jedyną wspólną cechą.
„The Get Down” przenosi nas do nowojorskiego Bronksu latem 1977 roku. Było to lato gorące, niemal słychać było jak topi się asfalt. Słychać było również wszechobecne, królujące disco. Ameryką, Nowym Jorkiem, zawładnęło disco. Ludzie oszaleli. Słychać było syreny wozów strażacki. Niemal bez przerwy. Był to czas masowych pożarów w Bronksie. Odnotowywano kilkanaście tysięcy pożarów rocznie. Ludzie, którzy wtedy tam dorastali mówią, że Bronks wyglądał jak strefa wojny, jak Bejrut. Słychać było też syreny policyjne, bo przestępczość urosła do niesłychanego poziomu. Słychać syk farb w sprayu. Graffiti staje się językiem buntu, bo malowało się nie – jak dziś – ksywki, ale całe hasła, motta. To była uliczna poezja. Słychać też coraz bardziej niezadowolonych czarnych i latynosów. Słychać coś jeszcze. Z bloku o adresie 1520 Sedgwic Avenue dochodzą dźwięki rodzącego się hip-hopu.
Ale, ale – nie zrażaj się
To nie jest serial o hip-hopie, choć jest on ważnym, nawet może najważniejszym elementem. Nie musisz być fanem gatunku. W zasadzie możesz nawet nie lubić hip-hopu.
„The Get Down” to historia o miłości, o młodości, o marzeniach, o ambicjach, o muzyce, o wyzwaniach, o dorosłości, o polityce, o kulturze i wielu innych. To historia chłopaka, który świetnie rymuje, pisze poezje i nie wie co z tym zrobić. To historia dziewczyny, która chce tylko śpiewać. To historia młodego przestępcy, który chce zostać DJem. To historia działaczy społecznych i polityków, których łączą układy ważniejsze niż idee. To historia ludzi, którzy niczego nie oczekują od swojej przeszłości i historia tych, którzy od swojej przyszłości oczekują wielkich rzeczy.
Realizacja
Serial jest świetnie zrealizowany, świetnie zagrany. Nad produkcją czuwała legenda hip-hopu NAS. Zresztą NAS udziela się tu również muzycznie w intrach jako dorosły już Ezekiel. Reżyserem jest Baz Luhrman, który ma na koncie takie filmy jak np. „Wielki Gatsby” czy „Moulin Rouge!”. Aktorzy stanęli na wysokości zadania, a większość z nich to nie są (jeszcze) wielkie nazwiska. Najbardziej znany jest Jimmy Smits (jako Francisco „Papa Fuerte” Cruz), którego bardzo lubię od czasów „Nowojorskich Gliniarzy” – czyli od dawna. Smits grał też senatora Baila Prestor Organa w Gwiezdnych Wojnach. Jest jeszcze Jaden Smith (jako Dizzee) – syn Willa Smitha. Natomiast reszta, zwłaszcza tej młodej obsady, to bardzo świeże nazwiska. Np. Tremaine Brown Jr. (jako Boo-Boo) został wyłapany przez babeczkę od castingu w nowojorskim metrze, gdzie zarabiał rapując na stacji. A kawałek „Set Me Free”, który śpiewa Mylene (którą zagrała Herizen F. Guardiola) jest prawdziwym hitem disco. No i ona to naprawdę zaśpiewała.
Jak oni śpiewają?
W serialu jest dużo muzyki i co ciekawe aktorzy w większości naprawdę to zaśpiewali. Bardzo istotnym elementem są też teksty Ezekiela. Bardzo poetyczne, a momentami bardzo mocne (większość jeśli nie wszystkie z tych retrospektyw zostały napisane przez NASa).
They don’t care about us niggers is how my pops explained it
But I didn’t know I was a nigga till my dad proclaimed it
W luźnym tłumaczeniu:
Nie dbają o nas czarnuchów tak mi tata wyjaśnił to
Ale ja nie wiedziałem, że byłem czarnuchem, aż tata mi ogłosił to
To mnie uderzyło. Dziecko, które nie wie, że jest „gorsze”, że jest „czarnuchem”, że z urodzenia jest skazane na życie w gettcie i pogardę białych. Dopiero ojciec musi mu to wyjaśnić… Straszne…
i dalej:
Six months later my pops is dead too
Drug-related shots fired his skin turned cold blue
On the news that night the President’s wife got a new hair-do
The news guy said „I like it how about you?”
No word about my pops in the Post or on CBS, why was that you ask?
Take a fucking guess.
Rest in peace moms, don’t worry about your son
Some day I’ll make you proud because yeah I am the one
Cały tekst „Zeke’s Poem (I Am the One)” jest świetny, posłuchajcie:
Teksty i muzyka
Mamy więc dobre teksty, dobrą, oj bardzo dobrą muzę, a dodatkowo – co jest genialnym zabiegiem – całość jest zrobiona w klimacie lekkiej groteski towarzyszącej filmom z lat .70, gdzie zły jest bardziej śmieszny niż zły, a szybki ruch ręką daje odgłos przecinanego powietrza jak w filmach kung-fu. Mamy też trochę prawdziwych filmów archiwalnych, które dodają smaczku. Jest też bardzo wyraźne odwołanie do autentycznych postaci i wydarzeń. DJ Grandmaster Flesh i Dj Kool Herts występują w serialu naprawdę. Tzn, są grani przez aktorów, no ale są jako te realne postacie. Dezzee jest wzorowany na legendarnym graficiarzu „Crash”, Francisco ‘Papa Fuerte’ Cruz na Ramonie S. Velezie. Od 1975 w Nowym Jorku naprawdę działało coś takiego jak „The record pool” (przetłumaczone bodaj na „giełda płytowa”), przy czym naprawdę była założona przez trzech gejów, a nie przez serialową Leslie. Record Pool było źródłem sukcesu lub porażki wszystkich singli disco. To tych trzech panów zajmowało się przesłuchiwaniem singli. Bez ich rekomendacji nie było szans na sukces, bo to dopiero po niej single trafiały do klubów, a potem (w tej właśnie kolejności) do stacji radiowych.
Soundtrack
Wspomniałem o muzyce, która odgrywa w serialu główną rolę. Świetny soundtrack, przy czym radzę nie słuchać przed obejrzeniem serialu, bo niektóre kawałki są mocno spojlerujące. Ja w każdym razie, słucham tego maniakalnie od kilku dni.
Podsumowując
Dla mnie bomba.
Pierwszy sezon (zamykający wątek) ma sześć odcinków, a drugi sezon Netflix zapowiada na drugą połowę 2017 roku.
pozdrawiam
Zuch
Fajne? Daj lajka i zostaw komentarz
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023