Zbliża się Dzień Dziecka, wzmożony czas kupowania prezentów dla tych małych ludzików. Osobiście uważam, że jednym z najlepszych prezentów są książki.
Ponadto uważam, że książki są jednym z najbardziej potrzebnych przedmiotów do rozwoju człowieka (niezależnie od wieku). Ja bardzo lubię czytać i czytam ok.2 książek miesięcznie (+1-2 audiobooki). Nie jest to może jakimś szczególnym wynikiem, ale po prostu na więcej nie mam czasu. Moim dzieciom czytam co wieczór, choćbym miał nie wiadomo jak dużo pracy. Jest to nasz święty czas i bardzo sobie to cenię.
Szymek (6 l.) mógłby sobie sam czytać, bo swobodnie czyta od ponad roku. Ale on po prostu chce ten czas spędzić ze mną, a ja z nim. Wchodzimy na etap poważniejszych lektur, więc sporo sobie o tym gadamy w innym czasie i to jest strasznie fajne. Hania (3 l.) przerabia książeczki, które już przeczytałem wzdłuż i wszerz z Szymem. Znam je prawie na pamięć, ale ona dobrze się bawi, więc i ja jestem szczęśliwy.
Polecam:
Przekopałem się przez syf w pokoju dzieci, trochę sobie poprzypominałem i zrobiłem taką zupełnie subiektywną listę książeczek, które szczególnie przypadły do gustu moim pociechom. Spróbuję to zrobić w miarę chronologicznie, zaczynając od lektur dla najmłodszych. Uważam, że to są całkiem ciekawe książki dla dzieci:
Julian Tuwim – Wiersze
Wiersze Tuwima chyba nigdy się nie zestarzeją, a przynajmniej taką mam nadzieję. Zdecydowany evergreen. Młodsze dzieci bardzo lubią rymowanki i szybko je zapamiętują. My czytaliśmy tak, że ja mówiłem początek linijki, a dzieci kończył. Później prawie wszystko mówiły same.
Ulf Stark – „Cynamon i Trusia”
Nie jestem fanem skandynawskiej literatury dziecięcej (o czym jeszcze wspomnę), ale akurat seria wierszyków o Cynamonie jest urocza. Ładnie wydane, ciekawe ilustracje, zabawne wierszyki.
Wojciech Widlak – „Pan Kuleczka”
Jest to cała seria książeczek z krótkimi, ciepłymi opowiadankami. Szymo to uwielbiał. Bywał też na przedstawieniach teatralnych na podstawie tych książeczek. Teraz, dzięki Hani, czas na powrót Pana Kuleczki.
Renata Piątkowska – „Opowiadania dla przedszkolaków”
To zdaje się też jest seria. Jak sam tytuł wskazuje jest to zbiór opowiadań dla przedszkolaków. Porusza iście przedszkolne problemy (np. smoki rurowe) i jest pisany z perspektywy przedszkolaka. Bardzo polecam.
„Leksykon dla dzieci – Zwierzęta Świata”
Kiedy Szymo miał ze trzy lata zaczął interesować się, hmm… wiedzą. Ogólnie wiedzą. Jest strasznie ciekawskim dzieckiem, typem badacza. Dużo jest książek infantylnych i banalnych. Ale powyższy leksykon taki nie jest. Opisuje bardzo dużo zwierząt (kilkaset), podaje podstawowe informacje + opisy. Dobre zdjęcia i rysunki. Szymo przerył tę książkę okrutnie. Była wałkowana codziennie przez ponad rok… O zwierzętach wiedziałem więcej niż w liceum… Szymo zresztą też zawstydziłby nie jednego maturzystę.
Larousse – „Moja pierwsza encyklopedia: Encyklopedia Przedszkolaka”
No encyklopedia dla młodszych dzieci. Trochę o przyrodzie, trochę o świecie, trochę matematyki, itp. Ta akurat zdecydowanie bardziej przypadła do gustu Hani.
„Ciekawe dlaczego? Księga Wiedzy”
Kolejna pozycja encyklopedyczna. Co zrobić? Takie dzieci mi się trafiły 🙂 Księga wiedzy występuje bodaj w trzech wersjach dużych i kilkunastu małych, zeszytowych. Kopalnia wiedzy, nawet dla rodziców. Mnóstwo ilustracji. U nas czytana z tysiąc razy.
Rozalia Niedźwiecka – „Zagadki jeża Pepe”
Ciekawe, ciepłe i inteligentne opowiadania dla dzieci. Będzie z tego seria, na razie są chyba dwie części: Orzechy i Kości. Zawsze z pewną nutą niepewności sięgam po nowe książeczki (w sensie nowo napisane), bo duża część z nich jest strasznie banalna, traktująca dzieci jak małych debili. Zagadki jeża Pepe zdecydowanie do tej kategorii nie należą.
„365 historii biblijnych dla dzieci”
Biblii w domu mam kilka sztuk. W różnych wydaniach i językach (no dobra, tylko po polsku i angielsku). Są też w ciągłym użyciu, bo jestem wierzącym chrześcijaninem. Ponadto uważam, że chrześcijanin, który nie zna biblii, to tak jak prawnik, który nie zna kodeksu karnego, czyli dupa nie prawnik. Ale do rzeczy. Biblii dla dzieci jest od groma. Bardzo często są przesłodzone i infantylne. Ta akurat jest bardzo fajnie wydana. Porządnie. No i ma świetne rysunki, naprawdę konkretna, komiksowa kreska. A treść – wiadomo – najlepsza 🙂
C.S. Lewis – „Opowieści z Narnii”
Od pewnego czasu zaczynamy z Szymem brać na warsztat poważniejsze lektury. Opowieści z Narnii zna chyba każdy, więc specjalnie namawiać nie muszę. Powiem tylko, że przy tych książkach bawiliśmy się dobrze, zarówno Szymo jak i ja. No i historie są fajnym tłem do poważniejszych rozmów z dziećmi.
J.K. Rowling – „Harry Potter”
Przeczytaliśmy ostatnio dwie pierwsze części. Na razie chyba na tym przystopujemy, bo potem robi się trochę mroczniej. Ale początek jest fajny. Zresztą dla mnie też, można w sobie odkryć dzieciaka. Cholera, przez całe dzieciństwo czekałem na list z Hogwartu i nawet o tym nie wiedziałem…
Lloyd Alexander – „Kroniki Prydainu”
Przypadkiem trafiłem na to w bibliotece. Okazało się całkiem fajnym fantasy dla dzieci. Książka napisana ponad pięćdziesiąt lat temu. Taki trochę Tolkien dla dzieci. To co wyróżnia, to fakt, że nie jest to słodkopierdząca opowiastka o wróżkach. Pojawia się śmierć, pojawia się strach. Całkiem zabawna książka z arcyniewymawialnymi imionami i nazwami geograficznymi.
Zbigniew Nienacki – „Pan Samochodzik”
Jedna z moich ulubionych serii z dzieciństwa, do której zresztą często wracałem z sentymentu. Aktualnie czytamy drugą część o skarbie templariuszy. Szymo się wciągnął i jak wczoraj robiliśmy sobie kapsle do gry to kazał na swojemu zrobić flagę z krzyżem templariuszy.
„Asterix i Obelix” oraz „Tytus, Romek i A’Tomek”
Komiksy, wiadomo. Fajne dla dzieci, bo jest dużo obrazków 🙂 Dobrze też przy nich uczy się czytać. Szymo komiksy czyta sobie sam, a najbardziej lubi właśnie Asterixa i Tytusa. Fajna jest też seria o Hugo, młodym minstrelu.
Aleksandra i Daniel Mizielińscy – „Mapy”
Nasz absolutny hit ostatnich czasów. Pięknie wydane, duże i bogato ilustrowane (tytułowe zdjęcie na samej górze wpisu). Poleciła mi to Maria z mamygadżety za co jestem wdzięczny bardzo, bo Mapy są rewelacyjne. Szymo ogląda i czyta to przy śniadaniu, podczas ubierania się, bawiąc się, zdarza się też, że Mapy wyciągam z jego łóżka. Idealna na prezent.
Ku przestrodze
Na koniec zostawiłem sobie przestrogę. Karnego pindola dostaje ode mnie wydawnictwo Zakamarki za książeczkę „Tajemnice Pływalni”. Homoseksualne intrygi, to nie jest to co chciałbym widzieć w książeczkach dla dzieci.
Pozdrawiam
Zuch
.
.
.
.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023