„Położę dzieci spać i o 20:30 mogę z żoną zacząć oglądać nowy sezon serialu”. Jakiś czas temu napisał tak znajomy na fejsie. Od razu pojawiły się odpowiedzi życzliwych-inaczej, typu: „taaaa… położysz dzieci spać i jeszcze powiedz, że one zasną…”, „chyba ty zaśniesz prędzej niż dzieci”, „pewnie będzie gigantyczna awantura, a i tak się nie położą, hehe”, „tyran!”.
Wkurzają mnie takie komentarze. Raz, że nikomu to nie pomaga, a dwa, że daje to sygnał i usprawiedliwienie samego siebie, że nieumiejętność położenia dzieci spać to norma. Nie, to nie jest norma. Dzieci powinny chodzić spać o tej samej porze, tak żeby dostały odpowiednią dla swojego wieku dawkę snu.
Zyskują dzieci – bo lepiej się rozwijają, uspokajają się i odstresowują. Zyskują też rodzice, bo mają regularny czas dla siebie, a zdrowe małżeństwo jest fundamentem zdrowej rodziny. Koniec końców zyskują na tym wszyscy, bo wszyscy są bardziej wypoczęci.
Dzieci potrzebują dużo snu
Więcej niż dorośli. Nie jest to fanaberia, to medyczny fakt. Dzieci wyspane są mniej marudne i weselsze. Dzieci wyspane lepiej się uczą. Można by wymieniać jeszcze dużo. Niestety obserwuję tendencję do przeciągania momentu pójścia spać, aż dziecko padnie.
Pierwszy błąd takiego systemu jest taki, że wbrew temu co mówią niektórzy rodzice – dziecko nie zasnęło wtedy kiedy chciało, tylko padło z wyczerpania. A to prowadzi do błędu drugiego, czyli doprowadzenia dziecka do stanu wyczerpania.
Drugą tendencją, która zwykle występuje w parze z pierwszą, to totalny brak konsekwencji przy zasypianiu. Raz tak, raz siak. Dzieci potrzebują rutyny. One nie rozumieją świata. Dopiero się go uczą. Rutyna w codziennych, powtarzalnych czynnościach sprawia, że czują się bezpieczniej. Wiedzą co trzeba zrobić.
Przecież może odespać
Część tłumaczeń jest takich, że dziecko może odespać rano. Hmm… Zwykle jednak jest tak, że dziecko i tak budzi się rano i nie przesypia tych 10 godzin. Maluchy mają tak (to się zmienia w okresie szkolnym), że rano jak się budzą to w ciągu sekundy są gotowe do działania – mimo, że nie zawsze są w pełni wypoczęte.
To raz, a dwa – dzieci (teoretycznie) mogę odespać rano pod warunkiem, że nie chodzą do przedszkola czy szkoły. Jeśli faktycznie mówimy o dwulatku, z którym mama czy tata siedzi w domu, to on rano nie musi wstać, ale za rok pójdzie do przedszkola, czy później do szkoły i wtedy normą będą musiały być wczesne pobudki.
Przyzwyczajamy dziecko do bardzo złych nawyków. Prawda jest taka, że dzieci żyją w trybie życia rodziców, a rodziny gdzie oboje rodziców nie wstaje rano, to jednak absolutna mniejszość.
Dzieci wstają tak jak rodzice, często jest to godzina szósta rano.
Ile snu potrzebuje dziecko?
Według National Sleep Fundation, która wraz z zespołem lekarzy przeanalizowała kilkaset dostępnych badań wygląda to mniej więcej tak:
- Noworodek (0 – 3 miesięcy): 14-17 godzin dziennie
- Niemowlę (4 – 11 miesięcy): 12-15 godzin dziennie
- Maluch (1 – 2 lata): 11-14 godzin dziennie
- Przedszkolak: (3 – 5 lat) 10-13 godzin dziennie
- Szkolniak (6 -13 lat): 9-11 godzin dziennie
- Nastolatek (14 – 17 lat): 8-10 godzin dziennie
- Młody dorosły (18 – 25 lat): 7-9 godziny dziennie
- Dorosły (26 – 64): 7 – 9 godzin dziennie
- Osoba starsza (65 lat +) 7-8 godziny dziennie
Zostawmy na chwilę dzieci i przejdźmy do rodziców
Dzieci by nie było gdyby nie ci rodzice, więc nie można się w 100% koncentrować na dzieciach zapominając o swoim małżeństwie, bo to prosta droga do kryzysu. Małżeństwo musi o siebie dbać, musi mieć swój czas, tylko swój czas, bo to małżeństwo jest fundamentem rodziny, a nie dziecko.
Jak małżeństwo będzie zdrowe, to i o dziecko dobrze zadba. Krótko mówiąc, wcześniejsze pójście spać dzieci jest ważne również z punktu widzenia rodziców. W prozie życia, po całym dniu pracy, załatwiania tysiąca spraw, trzeba po prostu wieczorem razem usiąść, przytulić się, porozmawiać, obejrzeć jakiś serial, napić się kieliszek wina.
Jak położyć dzieci spać?
Tak po krótce wyjaśniłem, że nie przestrzeganie jednej wczesnej pory pójścia spać dzieci jest drogą wiodącą do katastrofy. Teraz spróbuje wyjaśnić jak to można osiągnąć. Powiem na swoim przykładzie. Moja trójka dzieci chodzi spać regularnie i raczej wcześnie. Maluszki są w łóżkach o 20. Teraz starsza dwójka jest w podstawówce więc trochę się to im przesunęło. Nie mniej do 21 powinni być w łóżkach. Starszy, Szymon, jeszcze sobie czyta, a młodsza Hania, zwykle już wtedy zasypia.
Proces usypiania najmłodszego, Adasia, zaczyna się ok 20 i zwykle trwa około 20-30 minut.
Tak czy siak, od 21 mamy z żoną czas tylko dla siebie.
Wyjątkiem są wakacyjne wyjazdy gdy więcej się dzieje i jest jeszcze grupa rówieśników. Wtedy „w gratisie” dzieciaki dostają dodatkową godzinę na harce.
Na spokojnie
Chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że nie wiąże się to i nigdy nie wiązało z żadnymi awanturami. Wszystko odbywa się w pokojowej atmosferze, jest to coś absolutnie normalnego. Piszę to, bo i ja się spotkałem z zarzutami, że „zmuszam” dzieci do chodzenia spać i że na pewno je bije i w ogóle.
Cóż, oskarżała mnie o to jedna mama, która – jak się potem okazało – kompletnie nie panuje nad swoim dzieckiem, a dziecko wymusza na niej wszystko np. poprzez rozbijanie talerzy. Pomińmy to milczeniem.
Konsekwencja i rytm
Ale do rzeczy: liczy się konsekwencja. Trzeba się wziąć w garść i od początku, od pierwszych dni pilnować właściwego przebiegu dnia. Wiadomo, że z noworodkiem to nie zawsze wychodzi, a i później bywa różnie. Niemniej jednak sprawa wygląda tak, że dziecko jest czystą kartą i uczy się wszystkiego. Także tego, że jak jest noc to się śpi. Musimy to pokazywać.
Da się to zrobić w spokoju, w miłości, bez awantur. Nie jestem wyjątkiem z wyjątkowymi dziećmi. Moi znajomi, których dzieci też normalnie chodzą spać też jakichś specjalnych super mocy nie mają. Ot, konsekwencja w naszym zachowaniu.
Tata przejmuje wieczory
My od samego początku przyjęliśmy założenie, że wieczory to czas taty. Od przyjście ze szpitala wieczorem przejmowałem dzieci. Oczywiście zajmuję się nimi i w dzień, ale chodzi o to, że wieczór jest tylko mój. Ja kąpię, ja przebieram, ja usypiam. Później do tego doszło jeszcze wieczorne czytanie i wspólna modlitwa.
Czasami usypianie trwało 10 minut, czasami godzinę. Ale ja zawsze wytrwale dzieciaczka tuliłem, kołysałem, głaskałem, nuciłem, aż w końcu śpiącego słodko odkładałem do łóżka. Bywało to męczące, nie przeczę, ale zawsze wtedy sobie myślałem, że to jedyny czas kiedy mogę tak wytulić swoje dziecko. Nosić je w ramionach godzinę czy dłużej. To już nie wróci. Więc bywa to męczące przez rok czy dwa, ale będziecie to jeszcze z łezką w oku wspominać.
Coś jeszcze?
Nie będę też ukrywał, że smartfon, wi-fi, audiobooki czy czytnik ebooków nie są w tym pomocne. Szczególnie polecam zaopatrzyć się w czytnik ebooków z podświetlanym ekranem. Usypiając dzieci mocno nadrobiłem zaległości w lekturach. Podobnie sprawdzają się audiobooki. No chyba, że ktoś lubi siedzieć godzinę w ciemnym pokoju. Wasz wybór.
Kochana rutyna
Dzieciaki dość szybko łapią rutynę. Ustalcie sobie jakiś plan, typu 18:30 bajeczka, potem kolacja, 19:10 kąpiel, 19:30 dziecko wykąpane w piżamce jest usypiane. Jeśli będziemy stosować się do takiego przykładowego planu, to to zacznie samo funkcjonować. Tylko że trzeba się do tego stosować, a nie że „raz próbowałem i nie wyszło, moje dziecko lubi posiedzieć dłużej”. No może lubi, ale to maluch, no, on jest jeszcze głupolkiem, nic nie wie. To ty masz go nauczyć i zadbać żeby jego mózg był wypoczęty.
Piękny zwyczaj
Z czasem zacząłem dzieciom czytać na dobranoc. Na początku wiadomo, jakieś książeczki dla bobasów, potem Pan Kuleczka, itp. Zawsze jednak pamiętałem, że to MÓJ czas. Choćbym miał kupę roboty (jestem freelancerem, pracuję w domu, więc zdarza mi się pracować wieczorami), to wieczór jest świętym czasem. Zamykam komputer, koniec kropka. Przynosi to piękne efekty.
Dzieci domagają się żebym im czytał wieczorem. To jest wg nich pozycja obowiązkowa. Z czasem lektury stały się bardziej poważne i rozpoczęły się dyskusje. Przerabiamy Panów Samochodzików, Tomków, czy książki Verne. Czytałem z Hanią „Anię z Zielonego Wzgórza”, „Pipi”, czy „Hanie Humorek”. Z Szymem czytamy „Grę Endera”, coś o wikingach, czy „Archiwum Burzowego Światła” Sandersona . Szymo czyta biegle od 4 roku życia (no taka bestia kumata), czyta bardzo dużo, ale wieczorem ciągle chce żebym to ja mu czytał. I to jest cudowne.
pozdrawiam
ZUCH
Fajne? Zostaw lajka, komentarz i podziel się tekstem z innymi.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023