Większość z nas musi pracować. Piszę większość, bo mam wrażenie, że tak właśnie jest – większość pracuje, bo musi. Nie dlatego, że chce. Osobiście mam to szczęście, że bardzo lubię swoją pracę, choć przyznam, że na przestrzeni lat, pracując jeszcze na etacie, miałem okresy olbrzymiego zniechęcenia i wypalenia. Marzyła mi się własna firma, moje małe królestwo. Udało mi się tego dokonać w styczniu 2012 roku. Wiem, że mój krok zmotywował kilku z moich czytelników do podobnego działania. Wiem też, że jest spora liczba inspirujących przedsiębiorców. Chciałbym przedstawić ich sylwetki, żeby pokazać, że można. Chciałbym też pokazywać, że połączenie pasji, planu i wytrwałości przynosi świetne efekty. Dziś zajrzymy do Justyny i Ani z Flawless.pl
Przez dłuższy czas uważałem, że nie posiadam części mózgu odpowiedzialnej za zainteresowanie modą. Z czasem jednak odkryłem, że problem nie leży we mnie, tylko w modzie. Jestem człowiekiem pragmatycznym. Moda jest dla mnie rzemiosłem. Może być artystycznym, ale jednak rzemiosłem. Zacząłem odkrywać, że powstaje sporo fajnych ubrań, które, w przeciwieństwie do tego co można zobaczyć na FashionTV, można spokojnie założyć i wyjść w tym na ulicę. Co więcej – można w tym czuć się dobrze i komfortowo.Ciekawe rzeczy dzieją się u nas w Polsce. Powstają pracownie, sklepy, bardzo interesujące kolekcje. Ważne jest też, że często są to produkty „od ludzi dla ludzi”, a nie kawałek szmatki za 5 tys. euro. Jest to wynik połączenia pasji z odpowiedzią na realne problemy, czy braki rynkowe.
Sporo czasu spędzam w internecie, na FB czy instagramie. Ciekwe rzeczy wpadają mi oko. Inspirują, motywują do działania. Pokazują jak ludzie z podobnymi problemami jak ja radzą sobie w życiu. Sam jestem młodym rodzicem, więc z dużą ciekawością podglądam biznesy innych młodych rodziców. Jak łączą bycie tatą, czy mamą, z byciem przedsiębiorcą. Jak zarabiają na życie, żeby to życie jeszcze mieć? Szczególnie interesują mnie kariery młodych mam, bo niestety to one mają zdecydowanie najtrudniejszą rolę i wcale nie jest różowo.
Internet ma to do siebie, że bardzo skraca drogę formalną i można sobie porozmawiać. Czy to mejlem, czy przez telefon, świat jest coraz mniejszy. Efekt takiej rozmowy z dwiema młodymi i przedsiębiorczymi mamami prezentuję Wam poniżej.
Zuch: Łączycie pasję z biznesem, czyli reprezentujecie model bardzo mi bliski. Dla wielu osób taka sytuacja byłby spełnieniem marzeń. Dlatego mam do Was kilka pytań, dzięki którym, być może, uda nam się kogoś zmobilizować i zachęcić do działania.
Zatem, czy Flawless, to Wasza pierwsza praca? Jak wyglądało Wasze doświadczenie biznesowe zanim założyłyście firmę?
Justyna Nagłowska: Flawless to nie jest moja pierwsza praca. Wcześniej Pracowałam na planach filmowych jako asystent reżysera, wyreżyserowałam też parę klipów z przyjaciółką. Pracowałam też przy produkcji programu telewizyjnego. Potem otworzyłam na warszawskiej Woli klub Squashowy – Squashynski, który prowadzę do dziś.
Ania Olejniczakowska: Wcześniej byłam współwłaścicielką innej marki odzieżowej, pracowałam jako producentka sesji modowych w jednym z magazynów, pracowałam też jako projektant u innego znanego projektanta. Potem otworzyłam klubik dla dzieci, który już nie istnieje.
Zuch: A cała „papierologia”, księgowość, VATy, ZUSy? Były jakieś problemy formalne?
Justyna: Polska to niestety nie jest kraj sprzyjający małym firmom i przedsiębiorcom. Ponieważ to nie był nasz pierwszy biznes, było nam dużo łatwiej poruszać się w tym świecie. Na początku ilość papierków i okienek do których trzeba się wystać w kolejce była nie do ogarnięcia. Cały czas się uczymy jak prowadzić biznes. Często na własnych błędach. Ale to czego już się nauczyłyśmy jest nasze i nikt nam tego nie odbierze (śmiech).
Zuch: Korzystałyście z jakichś dopłat, wsparcia? Miałyście oszczędności, czy było raczej skok na głęboką wodę?
Ania: To był skok na płytką wodę, która potem powitała nas sztormem. Firmę założyłyśmy za niewielkie pieniądze. Właściwie z dnia na dzień. Wszystko robiłyśmy same w domu, więc nie potrzebowałyśmy opłacać nikogo ani ponosić innych kosztów niż materiał i długie godziny spędzone przy pracy. Potem firma szybko się rozkręciła i wtedy trzeba było już inwestować. Szwalnia, duże ilości materiałów, produkowanych już konkretnie dla nas, na zamówienie, produkcja ubrań w 15 rozmiarach… Na początku udawało się to opłacać z pieniędzy, które zarabiałyśmy. Potem posiłkowałyśmy się niewielkimi pożyczkami z banku, które spłacałyśmy na bieżąco
Zuch: Ok, pozwólcie, że troszkę zmienię temat, bo wiecie, sam mam dzieci, podobnie jak Wy. Wiem zatem, że nasz kraj, mimo wielu deklaracji, nie jest przyjazny rodzicom. Ciężko pogodzić pracę z wychowaniem dzieci. Ale ja odczuwam ogromną różnicę, zmianę na plus, od kiedy założyłem własną firmę. O wiele łatwiej jest mi ogarnąć rzeczywistość. Jak wyglądają Wasze doświadczenia w tym temacie? Czy bycie mamą i jednoczesne prowadzenie firmy da się pogodzić? Warto?
Justyna: Na pewno warto być Panem a w naszym wypadku Panią własnego losu. Możesz pracować w tych godzinach w jakich chcesz, możesz zabrać dziecko do pracy. Ale też pracujesz cały czas, nawet na urlopie bo musisz te dzieci wykarmić i ubrać a jak nie pracujesz to nie zarabiasz. Wszystko da się pogodzić. Czasami bywa trudno ale nie wyobrażamy sobie chodzenia do pracy np. w korporacji i pracowania dla kogoś.
Ania: Tak, mamy nadzieję, że nie będziemy musiały tego robić. Chociaż życie bywa nieprzewidywalne… Na razie walczymy i pracujemy dla siebie i na siebie (śmiech).
Zuch: Mamy więc bardzo podobne odczucia. Powiedzcie mi jeszcze jak wygląda Wasz dzień pracy?
Ania: Rano kiedy porozwozimy dzieci do przedszkola, spotykamy się w naszej pracowni na ul. Belwederskiej. Tutaj też mieści się nasz showroom, do którego zapraszamy klientki na zakupy. Siadamy do bieżących spraw. Drukujemy zamówienia, które wpłynęły w nocy do sklepu internetowego, odpowiadamy na maile, pijemy kawę, rozmawiamy, piszemy posty na FB i wrzucamy zdjęcia na instagram komunikując się w ten sposób z klientem.
Justyna: Ogarniamy papierkową robotę, dzwonimy często do księgowej. Szukamy inspiracji do nowych kolekcji. A czasem nawet mamy czas, żeby coś zaprojektować – i bardzo to lubimy. Wtedy wszystkie segregatory, papiery i faktury chowamy do pudeł i biurka zamieniają się w stół krawiecki.
Zuch: Czyli w domu raczej nie pracujecie? Jednak biuro?
Justyna: Zdecydowanie biuro! Pracowałyśmy w domu przez pierwsze 3 miesiące działalności firmy. Miałyśmy w domu szwalnię, magazyn i biuro. Wspominamy to bardzo miło ale jednak wolimy teraz pracować w biurze. Oczywiście nie oznacza to, że tylko w biurze. Home office zdarza się nam kiedy, któreś dziecko jest chore albo któraś z nas zachoruje, Wtedy kanapa jest naszym biurem (śmiech).
Zuch: Fakt, ja też początkowo zachłysnąłem się możliwością pracy w domy, ale ostatecznie zdecydowałem się na biuro. Dobrze jest rozgraniczyć czas rodziny i czas pracy, bo łatwo znaleźć się w miejscu, kiedy ciągle jest się w pracy.
Ok, to może na koniec w kilku zdaniach spróbujecie zachęcić inne młode mamy do podjęcia tego kroku i spróbowania swoich sił w biznesie?
Justyna i Ania: Zachęcamy wszystkie mamy, żeby próbowały robić to co kochają i to co daje im większą swobodę w wychowywaniu swoich dzieci. Bywa ciężko ale naprawdę warto żyć i pracować dla siebie.
Zuch: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
Zapraszam do kulturalnej dyskusji. W razie jakichś Waszych pytań dziewczyny z Flawless na pewno się włączą.
komentarzeTo by było na tyle. Was zachęcam do inspirowania się i działania. Oczywiście zachęcam też do obserwowania Flawless na FACEBOOKu, a przede wszystkim do zakupów w sklepie FLAWLESS.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023