Przewiduję, że nasza przyszłość ma dwa możliwe warianty. Każdy z nich wymagać będzie od dzisiejszych dzieci innych umiejętności. W pierwszym wariancie, po trzeciej – atomowej już – wojnie światowej, przydatne będzie krzesanie ognia krzemieniem i walka na kije i kamienie. W drugim wariancie, który jest o wiele bardziej prawdopodobny, przydatną umiejętnością będzie programowanie i podstawy robotyki.
Jak każdy rodzic chcę wyposażyć moje dzieci jak najlepiej. Dać im wartości, wiedzę i umiejętności, dzięki którym ich życie będzie możliwe jak najlepsze. Widzę też jak rozwija się świat. Coraz to nowsze technologie wkraczają do naszego życia. Większość ludzi biernie z nich korzysta nie mając pojęcia jak to działa. Właściwie, to obserwuję nawet coś na kształt uwsteczniania – zwłaszcza młodzieży. Otoczeni technologią korzystają z niej biernie, bo technologia po prostu jest. Urodzili się już w świecie bezprzewodowego internetu i smartfonów pełnych aplikacji. Potrafią wrzucić zdjęcie na Instagram czy Snapchat, ale zupełnie nie wiedzą jak to działa. Nie mówię tu o skomplikowanych algorytmach, ale o podstawach, o tym czym w ogóle jest algorytm.
Za moich czasów…
(tak, już mnie to dopadło) wpisywało się w CV umiejętność obsługi komputera i był to atut. Ta umiejętność to było jako takie poruszanie się w Windows98, rozpakowanie plików .rar, itp. Dziś – po zaledwie dekadzie – nie jest to żaden atut. Nie piszemy przecież w atutach: umiejętność oddychania. Atutem są np. podstawy html, czy obsługa wordpress. Ale to są atuty absolutnie podstawowe. Dobrze jest wiedzieć więcej, umieć więcej, mieć podstawy do dalszego rozwoju. Dlaczego? Po co? No, u kolegi w firmie programista iOS z trzyletnim stażem dostaje 14 tys zł brutto.
Nie zrozumcie mnie źle – nie uważam, że świat należy, czy będzie należał do programistów, bez przesady. Niemniej jednak uważam, że dobrze jest i będzie wiedzieć o co w tym wszystkim w ogóle chodzi. Jak ten świat otaczających nas technologii jest skonstruowany. O tym zwykle się nie mówi, ale programowanie jest zajęciem szalenie kreatywnym. Miałem okazję spędzić wiele czasu wśród programistów – choćby dzieląc jedno biuro – i widziałem jak pracują. Jakie problemy rozwiązują, jak szukają, sprawdzają, tworzą.
Od pewnego czasu
powoli, małymi kroczkami, uczę się z Szymem JavaScript. Piszę w liczbie mnogiej, bo sam nie umiem, wiec uczymy się razem. Przy okazji polecam bardzo fajna książkę „JavaScript dla dzieci” wydaną niedawno przez PWN. Poznajemy mechanikę programowania, logikę komend. Szymkowi bardzo podoba się to, że komputer wykonuje jego polecenia. Ale wiecie, nie takie dostępne dla wszystkich, po kliknięciu myszką. Programowanie ma w sobie pewną magię i świadomość, że ma się moc sprawczą.
Jednak programowanie w konkretnym języku, to zabawa raczej dla starszych dzieci w dodatku z matematycznym zacięciem. Dobrze jest wcześniej bawić się wykorzystując elementy programowania. Przykładem jest opisana przez kolegę zabawa w „programowanie taty”. Tu już maluchy błyskawicznie łapią logiczny ciąg komend. Zabawa rodzinna, śmieszna, analogowa, a do tego mądra (no i tania).
Dash i Dot
Największa radocha z nauki o programowaniu robotów płynie oczywiście… z możliwości faktycznego programowania robotów. Od kilku dni z moimi dzieciakami bawimy się robotem DASH. Jest to taki sympatyczny robocik, którego możemy, a właściwie, to nawet musimy, zaprogramować sami. Na smartfonie lub tablecie mamy dostępnych pięć aplikacji i przy ich pomocy sterujemy Dashem i jego mniejszym kumplem Dotem. Podstawową i najbardziej banalną funkcją jest możliwość zdalnego sterowania. Ale nie jest to coś czego inne zabawki nie robią. Przygoda zaczyna się gdy zaczynamy tworzyć własne algorytmy determinujące zachowanie i wygląd robotów. Możemy zrobić rzeczy proste jak i skomplikowane. Na początek zrobiliśmy krótki algorytm, po uruchomieniu którego Dash reaguje na dźwięk podążając ku jego źródle szczekając przy okazji. Możliwości jest o wiele więcej i w zasadzie ogranicza nas tylko wyobraźnia. Świetną sprawą jest fakt, że do głowy Dasha pasują klocki Lego. Można mu dokupić akcesoria, np. spychacz, i zaprogramować go tak, żeby zbierał klocki z całego pokoju. Aplikacja Blockly jest właśnie takim układaniem komend algorytmy w wizualne bloki.
Inne aplikacje np. Wonder poprzez scenariusze przypominające grę/opowieść uczy dzieci myślenia o mechanice programowania. Oczywiście wszystko co się tu wykona wnet powtarza Dash.
Jest cała społeczność użytkowników Dasha, którzy dzielą się swoimi programami i sposobem wykorzystania robota. W niektórych szkołach, oczywiście za granicą, Dash jest wykorzystywany na lekcjach, jak to się u nas mówi, informatyki. Swoją drogą, to można zrobić genialne lekcje: praca w zespołach, koncepcje, burze mózgów, programowanie, analityka. Wszystko to w praktyce, w formie zabawy. Tak sobie myślę, że chyba zrobię coś takiego u Szyma w szkole.
Aplikacje są w języku angielskim co jest dodatkowym atutem, bo najlepiej uczy się języka w praktyce i w zabawie. Zwłaszcza wtedy gdy musimy coś zapamiętać, żeby bawić się dalej. Ja np. sporo uczyłem się podczas grania w stare (no, wtedy świeże) gry RPG, typu Fallout, czy Baldur’s Gate.
Czy warto?
Dash i Dot nie są zabawką tanią, choć na rynku jest sporo drożysz, a kompletnie bezsensownych zabawek. Sam Dash to koszt 799zł, a Dash, Dot i akcesoria to 1299zł. Dla jednych sporo, dla innych nie, więc nie roztrząsajmy tego. Każdy wie jak głęboki ma portfel. Prawda jest taka, że jeśli tylko mamy, to wydajemy na dzieci spore pieniądze. Można je wydać głupio lub mądrze. Można kupić kolejną zabawkę, która zaraz pójdzie w kąt, można kupić kolejny ekran z grami, ale można kupić zabawkę naprawdę edukacyjną. Moim skromnym zdaniem zakup Dasha będzie zakupem mądrym. Mądrym i pożytecznym. Mówię to całkowicie szczerze.
W każdym razie ja jestem Dashem zachwycony. Bawimy się z dziećmi wspólnie, spędzamy czas robiąc konkretne rzeczy. Jednocześnie dzieciaki dostają solidną dawkę wiedzy i gimnastyki umysłu. Fakt, że mogą korzystać wtedy z telefonów i tabletów też nie jest dla nich bez znaczenia 🙂 Dzieci rwą się do technologii, mogłyby bez umiaru siedzieć przy ekranach. Możemy wykorzystać ten naturalny pociąg, żeby zrobić coś fajnego i wartościowego.
Poniżej filmik, który nota bene, zrobiłem w jakieś 2 minuty, w całości iPhonem. Montaż i efekty to iMovie na telefonie. Piszę to tylko dlatego, że mój pierwszy telefon komórkowy nie miał nawet gry w Węża. Technologia pędzi coraz szybciej. Piszę, to też dlatego, że ja, stary 33 letni człowiek, potrafię to obsługiwać, a ostatnio odbiłem się od przykrego faktu, że nastolatki, dla których powinien być to standard, nie mają o tym zielonego pojęcia. Nie chciałbym żeby moje dzieci wyrosły na technologicznych analfabetów.
Pozdrawiam
Zuch
komentarzePS – Roboty można nabyć na stronie polskiego dystrybutora – MakeWonder.pl
- zamknij okno! - 28/08/2023
- Tata, synek, projektor i Minecraft - 06/03/2023
- Studniówka – najbardziej bezsensowna impreza - 17/01/2023