„Jak pięknie gra” – powiedziałem do siebie, słuchając jak moja córka rytmicznie uderza w klawisze keyboardu. „Jak pięknie gra. Jak pięknie gra. Jak pięknie gra” – muszę powtarzać to częściej, dłużej i z większym przekonaniem. Może uda mi się przeskoczyć od razu do etapu akceptacji?
Dziecięce pasje są sprawdzianem wytrzymałości dla rodziców. Specyficzne to sprawdziany, przypominają mi moje dyktanda ze szkoły – jeszcze nie zacząłem, a już wiedziałem, że oblałem. Pocieszające w tym jednak było to, że niezależnie jakiej kichy bym nie odwalił na dyktandzie, to zawsze znalazł się ktoś gorszy ode mnie. Zatem – jeśli oblałeś sprawdzian rodzicielskiej wytrzymałości i zaczynasz mieć widoczny tik nerwowy oka, to wiedz, że Twoi sąsiedzi mają już myśli samobójcze. Różni was to, że ty kochasz swoje dzieci (powtarzaj to zdanie często, długo i z zaangażowaniem). W dodatku może coś z tego wyjdzie? Może masz drugiego Chopina? No dobra, bądźmy poważni, Chopina, to co najwyżej możesz mieć w barku. Ja nawet barku nie mam. Pozostaje się uśmiechać. Mam wprawę po tych wszystkich egzaminach z historii gospodarczej XVII-wiecznej Rosji. Uśmiecham się, przytakuję, nie wiem o co chodzi. Gdy dochodzi do bisu, którego broń Boże nie pragnąłeś i na pewno „bis!” nie krzyczałeś – choć może jakieś łkanie ci się wyrwało – zaczynasz analizować swoje życie, swoje rodzicielstwo. Gdzie popełniłem błąd? Prawdopodobnie wtedy:
Okazuje się, że Facebook, to jednak zło. Kiedyś, to zanim bym się wybrał do działu ogłoszeń drobnych lokalnej gazety, to bym miał czas żeby się zastanowić, przemyśleć to. Choć podejrzewam, że w międzyczasie do ogłoszenia w miejsce keyboardu mogłaby się niepostrzeżenie wedrzeć tuba, akordeon, czy dudy. A propos dud, to śmieszna sprawa: wyobraźcie sobie, że moja żona nie pozwala mi kupić sobie dud. Kobiety, to jednak dziwne są. Ale do brzegu: keyboard – mógłbym go zepsuć, ale wtedy musiałbym za niego jeszcze zapłacić, bo na razie pożyczony. Nie dojrzałem jeszcze do świadomego wyboru sytuacji porównywalnej do tego, że dostałeś baty od dresiarzy, którzy na koniec jeszcze rąbnęli ci portfel. Choć gdyby trzymać się ściśle alegorii z dresiarzami, to ja ich sam do domu zaprosiłem, a potem prowokowałem do przejęcia inicjatywy mówiąc, że przeciwnicy strzelają bramki naszemu miejscowemu klubowi piłkarskiemu, który na pewno kochają (sądząc po tatuażach na twarzy), z taką łatwością z jaką listonosz zostawia avizo. Czyli z dużą.
Tak więc tikając nerwowo okiem i powtarzając „Jak pięknie gra” zastanawiam się czy rodzice Chopina też chcieli wyrzucić pianinko przez okno?
pozdrawiam
Zuch
Fajne? Daj lajka i zostaw komentarz
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023