Nie jestem typem człowieka, który z sentymentem stwierdza, że kiedyś to było wspaniale, a teraz to beznadzieja, dzieci przy ekranie i leniwe jakieś takie. Uważam, że każde czasy przynoszą ze sobą dobre i złe tendencje, a dzieciństwo przeżyte w XXI wieku nie musi być gorsze od tego sprzed pięćdziesięciu lat.
Patrząc w przeszłość, zawsze widzimy to, co chcemy zapamiętać – swobodne zabawy na podwórku, dużo wolności, a nie to, co nas uwiera – np. brak bliskich relacji z rodzicami. Ja również ze szczególnym sentymentem wspominam całe dnie spędzane na zewnątrz: na trzepaku, boisku czy na łące.
Bliskość przyrody dawała mi niesamowitą frajdę i stała się powodem, dla którego zasiliłam szeregi harcerstwa, mając 10 lat. Skauting to była wspaniała przygoda: piesze wędrówki (także całonocne), podchody, nocowanie w szałasie, ogniska i mocne relacje z przyjaciółmi, których widuję do dzisiaj.
Dzieci w buszu
Jako rodzic chciałam, żeby moje dzieci załapały przyrodniczego bakcyla, namawiam je nadal gorąco na harcerstwo, ale dotychczas bez skutku. Zaczęłam tracić nadzieję i nagle na jakże przesyconym polskim rynku wydawniczym odkryłam prawdziwą perełkę – książkę Magdy Bloch „A Adi powiedział… Jak przetrwać w podmiejskim buszu”. Autorkę znam przez wspólnych znajomych i wiem, że jest typem prawdziwej pasjonatki, do tego niezwykle utalentowanej pisarsko i ilustratorsko. O czym jest poradnik? O tym, że:
„Każda wielka przygoda ma swój mały początek – tak mały, jak podmiejska działka lub łąka za płotem domu. Do jej przeżycia nie potrzeba specjalistycznego sprzętu, grubego portfela czy dostępu do internetu. Wystarczy odrobina chęci, ciekawość świata i wyobraźnia”.
Podmiejski busz to właściwie każdy teren zielony znajdujący się niedaleko naszego domu. Dzięki poradnikowi możemy się dowiedzieć jak zrobić wodoodporne zapałki czy kompas z guzika, rozpalić ognisko typu wigwam czy odnaleźć topinambur.
Grywalizacja
To, co mi się najbardziej spodobało to forma książki. Wszystkie rozdziały to kolejne wyzwania, czyli to, co moje dzieciaki lubią najbardziej – grywalizacja. Mogliśmy zatem w ostatni weekend stworzyć survivalową puszkę i samodzielnie wykonać filtr do wody. A wszystko w ramach wspólnej rodzinnej przygody i w odległości kilkunastu metrów od domu.
I kolejne, i kolejne
Mamy plany na kolejne zabawy. Z ogromnym sentymentem przeczytałam rozdział o zabawie w podchody (ach te znaki patrolowe) i już się przymierzamy do stworzenia pierwszych map. W czerwcu organizuję urodziny Haneczki, więc wykorzystam książkowe pomysły na zajęcia dla małych gości w czasie imprezy. Szymka najbardziej zachwycił rozdział o budowie szałasu – ma już wybrany teren niedaleko domu i jak tylko skończy się deszczowa pogoda rusza do tworzenia.
👉🏻 Przeczytaj też tekst: Wychowujemy przegranych.
Świetne ilustracje
„A Adi powiedział…” cieszy także oko swoją grafiką i ilustracjami wykonanymi przez autorkę. Tworzą one lekki klimat i świetnie współgrają z treścią – nieco przekorną i humorystyczną. Zatem podsumowując: jeśli szukacie dobrego prezentu na Dzień Dziecka, to zupełnie po poznańskiej znajomości polecam książkę Magdy Bloch. Na pewno się nie zawiedziecie.
Pozdrawiam
Karolina
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023