Mam jadalnię! No może nie jest to jakieś spektakularne wydarzenie, ale dla mnie – dziecka z „wielkiej płyty” – jest to naprawdę coś. Zawsze miałem wielofunkcyjne pokoje. Był stołowy, coś między jadalnią, salonem, a sypialnią rodziców. A teraz mam osobną jadalnię i początkowo trochę nie wiedziałem co z tym zrobić.
Przecież można zjeść przy stole w kuchni. Po co nosić to do jadalni? Zresztą wiecie, jadalnia, to prawie jak u Caringtonów. Ale to normalne, trzeba się przyzwyczaić. Pamiętam jak z kawalerki przeprowadziliśmy się do mieszkania, to nie wiedziałem co mam zrobić z drugim pokojem. Nawet gdy brałem książkę, to specjalnie szedłem poczytać do drugiego pokoju, żeby zobaczyć jak to jest, że mam wybór. Cóż… A teraz dylemat: jak umeblować jadalnie?
Po co mi to?
Budując dom stanąłem przed wyzwaniem, przed którym pewnie staje sporo osób w mojej sytuacji. Chodzi o to jak zaprojektować i urządzić pomieszczenia, z których nie potrafi się korzystać. Wbrew pozorom jest to pewien problem, no bo jak mam określić funkcjonalność jadalni skoro nigdy jej nie miałem? Nie wiem czy tam się spędza czas, czy tylko je gdy przychodzą goście?
Ale kim ja w ogóle jestem?Mam na imię Maciek, ale i tak wszyscy mówią na mnie Zuch. Jestem mężem cudownej Karoliny, tatą trójki dzieci , grafikiem, blogerem, miłośnikiem kawy, yerba mate, projektowania po nocach oraz Pink Floyd. Cały czas nie za bardzo kumam Excela, ale za to polubiłem sushi. Bloguję od stycznia 2009 roku. W sierpniu 2016 zaczęliśmy spełniać jedno z naszych marzeń – budowę domu. Kto to przeżył ten wie, że jest to karkołomne zadanie. Zanim będziemy mogli spędzać rodzinny czas w przytulnych wnętrzach musimy przejść długą, często absurdalną drogę. Chcę się z Wami podzielić moimi przeżyciami i zdobytym doświadczeniem. |
Wywiad
Dlatego zacząłem od podpytania znajomych, którzy już domy mają. Oczywiście przy pytaniu „jak umeblować jadalnie?” ważne jest to, żeby podpytywani znajomi żyli podobnie jak wy. Czy zapraszacie znajomych na wspólne gotowanie, czy na proszone obiady pod krawat? Czy oglądacie razem głupie komedie, czy raczej degustujecie bezy łyżeczką? Czy choinkę ubieracie, czy „stylizujecie”? Itp, itd. Taki wywiad może sporo wyjaśnić w temacie. Po rozmowach okazało się, że u większości moich znajomych, żyjących z gromadką dzieci, podobnie jak ja, w jadalni to w sumie najmniej się je.
A poza wywiadem, to zdjęcia. Oglądanie, przeglądanie wielu, wielu zdjęć. Często jest tak, że mamy jakiś pomysł, wrażenie, gdzieś z tyłu głowy, ale nie potrafimy mu nadać konkretnego kształtu. Dlatego warto się inspirować i szukać rozwiązań, które pokazują całą przestrzeń aranżacji.
Polecam np. galerię inspiracji VOX na Pinterest.com
Jemy, czy nie jemy?
Po pięciu miesiącach w nowym domu stwierdzam, że to prawda. Pośród wielu funkcji jadalni akurat spożywanie posiłków jest procentowo najrzadszą czynnością. Większość posiłków jemy w kuchni, bo tak jest wygodniej. Kuchnia jest przestronna, wszystko jest pod ręką. Co prawda w weekendy jemy w jadalni, bo mamy więcej czasu i możemy bardziej celebrować wspólny obiad. Ale tak poza tym jadalnia to miejsce spotkań.
>> Przeczytaj mój tekst: Jak urządzić pokój chłopca, który niebawem będzie nastolatkiem.
Wstępne założenia
Gdy myślałem o tym jak umeblować jadalnie, to tak na pewno wiedzieliśmy tylko, że chcemy zapraszać ludzi. To oznacza, że stół musi być duży. Drugą rzeczą, którą wiedzieliśmy na pewno to fakt, że ci nasi goście nie będą codziennie, więc ten stół jednak nie może być za duży. To prowadzi do oczywistego wniosku, że stół musi być rozkładany i to, że nawet w najmniejszym ustawieniu musi być większy niż czteromiejscowy, bo jest nas w domu piątka. Co prawda Adaś ma dopiero 5 miesięcy i siedzi w osobnym foteliku, a nie z nami przy stole, no ale trzeba myśleć perspektywicznie. Kryteria są zatem dość jasne. Dodatkowo zapragnąłem, żeby ten stół był, no… jakiś. Nie tylko blat i cztery nogi. Żeby nie był nudny. Szczerze mówiąc nie wiedziałem o co mi chodzi.
Początkowo brałem pod uwagę kilka modeli, bo np. Lori od VOX powiększa się niemal trzykrotnie, a Simple jest okrągły, a Mio ma duży schowek, itp, tid. Na zdjęciach wszystko mi się podobało i miałem pewien problem z podjęciem wyboru, ale wtedy nadszedł dzień stołu.
>> Przeczytaj mój tekst: Jak urządzić pokój dziewczynki – oczami taty
Dzień stołu?
Tak się złożyło, że w związku z przygotowywanym projektem byłem na hmm… dniu stołu? Tak nazywało się spotkanie wnętrzarskie, którego tematem był właśnie stół. Organizatorem był VOX. Jak przed chwilą wspomniałem – ja musiałem tam być zawodowo, ale tam właśnie zobaczyłem stół, który chciałem mieć. I mam. Zatem jeśli jesteście na etapie projektowania domu, mieszkania, czy choćby jednego pokoju, korzystajcie z takich okazji. Idźcie, obejrzyjcie, dotykajcie, porównajcie, przymierzcie się.
Blat, nogi i… coś więcej
Mój wybór padł na stół z kolekcji SPOT od VOX. Bardzo podoba mi się jego kształt, niby prosty, ale jednak oryginalny. Ale najbardziej spodobała mi się wnęka w blacie. Oczywiście można ją zakryć, ale gdy jest odkryta to mamy półeczkę w środku blatu. U nas zwykle stoi tam doniczka z bazylią albo innymi ziołami. Fajnie tak sobie skubnąć do kolacji. Ale przede wszystkim strasznie fajnie to wygląda. A w dodatku pachnie. Pozostałe skrzyneczki to miejsce na świeczki czy jakieś podręczne drobiazgi typu długopis, przypadkowy pionek do planszówki dzieci, głośniczek bezprzewodowy czy pilot do inteligentnego domu. Przy czym to nasza wygoda, a jak chcecie to można tam trzymać sztućce, serwetki, czy co tam jeszcze sobie wymyślicie. Zastanawiając się jak umeblować jadalnie nie wpadłbym na to, że chcę mieć w stole bazylie. Dobrze było to zobaczyć na żywo.
Krzesła – wygodne i funkcjonalne
Skoro mamy stół, to i wypadałoby mieć krzesła. Te wypróbowałem, że tak powiem własnym ciałem, na wspominanym już evencie. Miałem dwa typy, oba równie wygodne, różniące się designem, ale ostatecznie przeważyły względy praktyczne jednego z nich. Mam trójkę dzieci, mój brat ma dziecko, moi znajomi mają dzieci. Jak się pewnie dzieciata część z was domyśla wybrałem krzesła, które będzie najłatwiej umyć. Nie zrozumcie mnie źle – to nie był jedyny argument, bo gdybym tylko tym się kierował, to bym drewniany kloc obił workami na śmieci. Niemniej łatwość czyszczenia, tudzież odporność na plany są dla rodziców bardzo ważne. Dzieci potrafią zrobić taki syf, że zawstydzą nawet studentów na juwenaliach.
Kolekcje mebli ułatwiają wybór
Wcześniej w VOX wybrałem podłogę oraz drzwi (i te wewnętrzne i zewnętrzne) więc łatwiej było dobrać do tego voxowe meble, tym bardziej, że doradcy w salonach wiedzą o jednym i drugim. Takie kompleksowe ogarnięcie tematu bardzo ułatwia sprawę. Stół i krzesła pasują do podłogi? Pasują, mogę na miejscu (np. w salonie w Poznaniu na Bukowskiej) porównać i widzę, że będzie ok. Łatwiej jest wszystko do siebie dopasować. Drzwi Modus, podłoga Dąb Sydney Biały i meble z kolekcji SPOT.
>> Przeczytaj również jak wybrać drzwi do domu.
>> Przeczytaj mój tekst o tym jak wybrać podłogę do domu.
Nie chcieliśmy zagracać jadalni i salonu. W ogóle nie chcieliśmy nic zagracać. Stwierdziliśmy, że lepiej wybrać mniej, a potem coś jeszcze dokupić gdy stwierdzimy, że to nam naprawdę potrzebne. Jeśli chodzi o jadalnię to jak na razie wychodzi na to, że mamy wystarczającą ilość mebli. A poza stołem i krzesłami mebel jest tylko jeden. Bo żyrandola nie liczy się jako mebel, prawda?
Jeszcze jakiś mebel
W każdym razie zdecydowaliśmy się jeszcze na przeszklony regał właśnie z kolekcji SPOT. Jasne drewno + biel. Detale tożsame ze stołem, a całość pasuje do prawie białej podłogi, lekko popielatych ścian i bardzo dużych okien. Regał przyjemnie zapełnia miejsce, żeby nie było pusto. W zakrytej półce jest miejsce na mniej atrakcyjne rzeczy, na trochę książek czy zdjęć, które stoją sobie spokojnie za szybą. Regał ma wbudowane wewnętrzne oświetlenie ledowe. Podświetlona jest część przeszklona. Wieczorami spełnia więc funkcję lampy delikatnie oświetlającej jadalnię i połączony z nią salon.
Światło
Na koniec żyrandol. To model Triple od VOX. Bywa tak, że przeglądamy różne produkty, scroll’ujemy okno przeglądarki i nagle jest takie: O! Tak właśnie było z tym żyrandolem. Bardzo prosty, składający się z trzech płóciennych kloszy. Strasznie mi się podoba, a kolorystycznie i stylistycznie pasuje do pomieszczenia.
Sztuka
Na ścianie wisi jeszcze obraz znajomej artystki, Agnieszki Kałużnej, mamy jednej z uczennic Karoliny. Jest to abstrakcja zainspirowana szwedzkim pejzażem. Ma w sobie ten ujmujący północny spokój, który z żoną uwielbiamy. Po prostu lubimy na niego patrzeć, ciekawie kontrastuje z wnętrzem i jest akcentem kolorystycznym.
Czyli co? Stół, krzesła, regał? Miejsce do jedzenia?
No właśnie nie. Tak jak wspomniałem na początku okazało się, że – przynajmniej w naszym wypadku – jadalnia to coś o wiele więcej. W zasadzie określenie „jadalnia” jest mocno niewystarczające. Tu zdarza nam się pracować. Tu często robię zdjęcia. Tu zasiadamy do planszówek, a te to nie tylko gra, rzucanie kostką. Planszówki to świetny wspólny czas. To rozmowy, żarty, śmiech. Stół jest centrum rodzinnych relacji.
To tutaj dzieci często odrabiają prace domowe. To w jadalni rozkładam na stole folię i mamy swoją domową szkołę sztuki. Wspólnie malujemy, rysujemy, wycinamy, kleimy, wiążemy, tworzymy. Przy tym stole spotykam się z kilkoma facetami na ojcowskiej grupce. Jemy niezdrowe przekąski, zapijając je zdecydowanie za słodkimi napojami gazowanymi i rozmawiamy o tym jak być lepszym ojcem. Czasem żartujemy, czasem rozgrzebujemy rany. Przestrzegamy się i dajemy sobie rady.
>> Przeczytaj mój tekst: Od etatu do pracy freelancera w domu – jak urządziłem swoje biuro.
Przy tym stole rozmawiam z sąsiadem o projekcie wspólnotowej kanalizacji. Tutaj wieczorem, gdy mam dziesięć minut ciszy, bo dzieci się myją, wyciągam atrament i pióro i bawię się w kaligrafię, żeby się trochę odstresować. W końcu, ale nie na końcu – tutaj jemy. W małym gronie, w większym gronie. Wspólny posiłek to przeżycie niemal metafizyczne.
Często zasiadamy do stołu razem z moimi braćmi i ich rodzinami. Dzieci biegają, wygłupiają się z wujkiem, który próbuje im wmówić, że potrafi tańczyć breakdance i tarza się po podłodze. Drugi brat w tym czasie patrzy na ogromny garnek makaronu i zaczyna narzekać, że „jak zwykle u mnie są za małe porcje”. Jadalnia to miejsce gdzie siedziałem z moim tatą ciesząc się z błogosławieństwa jakim jest nowy dom i patrząc przez okna tarasowe jak dzieci z rozpędem wskakują do basenu.
To wszystko i o wiele więcej to właśnie jadalnia. I pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu zastanawiałem się co ja tu w ogóle będę robił.
pozdrawiam
ZUCH
PS – partnerem merytorycznym wpisu jest firma VOX – podłogi, drzwi i meble.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023