Pierwszy raz o tabletach graficznych usłyszałem kiedy miałem może dziesięć lat. Był to połowa lat dziewięćdziesiątych, a ja byłem dumnym posiadaczem komputera Atari 130 XL. Pamiętam, że już wtedy zafascynowała mnie możliwość rysowania, czy malowania na komputerze przy pomocy elektronicznego piórka.
Od tamtej chwili minęło ponad dwadzieścia lat, z czego ostatnich osiem zarabiam na życie właśnie przy pomocy elektronicznego piórka. Fascynować się możliwościami tabletów graficznych nawet na moment nie przestałem.
Dostaje sporo zapytań o to jaki tablet wybrać. Wychodząc temu naprzeciw chcę stworzyć serię wpisów, która pomoże Wam zdecydować w jaki segment powinniście celować. Czy warto zbierać pieniądze, czy może lepiej poprzestać na mniejszym modelu i nie przepłacać. Ten wpis jest pierwszym z trzech, w których przedstawię trzy kolejne segmenty tabletów firmy Wacom.
Zaczniemy od serii Intuos, po której przyjdzie czas na Intuos Pro, a skończę opisem serii Cintiq. Od lat codziennie pracuje na tym sprzęcie. Dzięki mojej współpracy z Wacomem posiadam chyba wszystkie dostępne modele. Tablety Wacom są moim naturalnym środowiskiem pracy, dlatego podzielę się z Wami moim doświadczeniem w tej materii.
Tablety Wacoma są podzielone wg profesjonalizmu ich zastosowania. W związku z tym mam pewien problem z doborem odpowiednich epitetów. Seria Intuos jest pozycjonowana najniżej, jest najmniej profesjonalna i najtańsza. Jednak te określenia są bardzo niekorzystne dla Intousa i przedstawiają jego fałszywy obraz, ponieważ mimo swojego miejsca w hierarchii, wcale nie jest słaby, amatorski czy zabawkowy.
Każdy produkt Wacoma – i uwierzcie mi, nie jest to laurka, a fakt – jest produktem profesjonalnym, doskonale wykonanym i zaprojektowanym.
Dziś na warsztat bierzemy wspomnianego Intuosa. Jest on bezpośrednim następcą serii Bamboo. W chiwli obecnej mamy dostępne cztery modele:
- Wacom Intuos Pen S (obszar roboczy A6)
- Wacom Intuos Pen&Touch S Manga (obszar roboczy A6)
- Wacom Intuos Pen&Touch S (obszar roboczy A6)
- Wacom Intuos Pen&Touch M (obszar roboczy A5)
Ja osobiście posiadam Pen&Touch S.
Czym się charakteryzują?
Intuosy są małe. Małe w sensie kompaktowe. Nie posiadają różnych podkładek pod rękę, więc ich powierzchnia jest ograniczona do niezbędnego minimum. Cztery programowalne przyciski znajdują się w górnej części tabletu, zatem bez problemu może z niego korzystać osoba prawo lub leworęczna. Takie umiejscowienie przycisków sprawia, że Intuos jest maksymalnie skrócony po bokach. Nie wpływa to jednak na komfort korzystania z tego tabletu, ponieważ jego wysokość, czy też grubość, zmniejsza się przy dolnej części. Dzięki temu ręka delikatnie leży na tablecie i biurku.
Powierzchnia robocza jest bardzo delikatnie chropowata, co ma wpłynąć na lekki opór piórka i nadać pracy wrażenie naturalności. Spotkałem się z opinią, że przez ten zabieg powierzchnia robocza się ściera i powstają na niej rysy. Z ciekawością przyjrzałem się mojemu egzemplarzowi, który nie leżał w piwnicy, a był intensywnie używany przez ponad rok. Nie stwierdziłem żadnych zadrapań i ubytków.
Inna sprawa to końcówka piórka, bo ta się ściera. No, ale zawsze się ścierała. Przy czym nie w jakimś zawrotnym tempie. Ja te końcówki wymieniam raz, góra dwa razy do roku, a to i tak często dlatego, że po prostu mam zapas.
Samo piórko jest bardzo wygodne, choć lekkie. Lżejsze niż to czarne od Intuosów Pro i Cintiqów. Dobrze się trzyma, nie wyślizguje się. Ergonomia zawsze była mocną stroną Wacoma. Seria Intuos rejestruje 1024 poziomy nacisku piórka co całkowicie zaspokaja większość graficznych potrzeb. Na wzmiankę zasługuje też fakt, że tablet zaczyna „czuć” piórko już 2cm nad powierzchnią, co znacząco wpływa na komfort pracy. Należy też wspomnieć, że piórka od Intuosa nie są kompatybilne z tymi od Pro i Cintiq.
Intuosy nie mają, znanej z serii Pro i Cintiq, podpórki/stojaka na piórko. Mają za to materiałową pochewkę, w którą wkładamy piórko. Bardzo fajne rozwiązanie, zwłaszcze gdy często się z tym tabletem przemieszczamy.
Czym się różnią?
Różnice są dość oczywiste. Przede wszystkim model Pen różni się od modelu Pen&Touch tym, że nie ma owego Touch, czyli opcji dotykowej. W praktyce oznacza to tyle, że Pen&Touch umożliwia korzystanie z niego bez piórka, a za pomocą samych palców. Dzięki prostym gestom (podobnym jak w gładzikach np. MacBooka) możemy obraz obracać, powiększać, czy też scrollować. Czasami zresztą korzystam z tabletu jak dużego gładzika. Zwłaszcza od momentu, gdy z MacBooka przesiadłem się na Maca stacjonarnego z małą klawiaturką, ale bez gładzika, który uwielbiam.
Drugą różnicą jest rozmiar, ale to tylko w przypadku Pen&Touch, który występuje w rozmiasze S (a6) i M (a5). Tu warto chwilę poświęcić zagadnieniu rozmiaru. Przede wszystkim jest to kwestia indywidualna i różnym osobom dobrze pracuje się na różnym rozmiarze. Ja nie przepadam za dużymi tabletami (powyżej M). Nie lubię machać całą ręką. Ale to przy pracy na jednym, niewielkim ekranie. W momencie kiedy pracuje na dwóch sporych ekranach wygodniej mi jest na większym tablecie. Natomiast jedna moja koleżanka, niezależnie od ekranów, musiała mieć tablet co najmniej L, bo inaczej było jej niewygodnie.
Dobrze jest zatem przed zakupem pierwszego tabletu pobawić się chwilę różnymi typami. Chciałbym zwrócić jednak wyraźną uwagę, że obszar roboczy a6 wcale nie jest jakiś malutki i niewygodny. Nie, nie, tak nie jest. Na tabletach S pracuje się naprawdę bardzo wygodnie, przy czym osobiste preferencje są – jak sama nazwa wskazuje – osobiste. Jednym zdaniem: do mniejszych ekranów idealny jest S, natomiast przy większych warto już rozważyć model M.
Jeszcze jedną różnicą jest dodawane do tabletów oprogramowanie. Manga np. dostaje specjalny pakiet dla fanów mangi, choć oczywiście nieograniczone tylko do nich. Ma zintegrowaną paletę kolorów, bibliotekę cieni, ponad 2300 profesjonalnych półtonów, a także możliwość importowania rysunków do grafiki wektorowej dla ułatwienia animacji.
Oczywiście różnią się też ceną.
Dla kogo?
Myślę, że nie przesadzę, że właściwie dla wszystkich. Zarówno dla osób początkujących jak i tych, którzy już mają doświadczenie. Zarówno dla grafików jak i fotografików. Ci, którzy zaczynają swoja przygodę z grafiką znajdą w Intuosie fantastyczne, w pełni profesjonalne narzędzie, które mimo niskiej ceny (najtańszy Intuos Pen kosztuje zaledwie 246zł) na pewno sprosta wszystkim wymaganiom. Osoby, które na grafice zjadły już zęby również mogą z powodzeniem pracować na Intuosach.
Widzicie, mimo że to najniższy segment, to Wacom i tak zaczyna z dość wysokiej półki. Intuosy nie mają kilku cech, które odnajdziemy w modelach wyższych, ale i tak mogę go szczerze polecić. Jeśli robisz rzeczy na tyle zaawnsowane, że potrzebujesz Pro czy Cintiqa, to i tak warto nabyć Intuosa, choćby jako tablet tzw. podróżny. Jeśli gdzieś jadę, to zabieram małego i kompaktowego Intuosa, żeby nie targać ze sobą większych tabletów.
Podsumowując.
Osobiście bardzo lubię Intuosy. W domu (bo czasami pracuje też w domu) nie jest mi w zasadzie potrzebne nic więcej. Stosunkowo niska cena daje w zamian konkretne narzędzie dodatkowo wyposażone w ciekawe oprogramowanie. Aha, dostępna jest też (płatna dodatkowo) opcja bezprzewodowa, która czyni nasz tablet jeszcze bardziej mobilnym.
Tablety graficzne niesamowicie wpływają na komfort pracy. Żadna myszka nie jest w stanie oddać ruchu nadgarstka tak, jak to zrobi piórko tabletu. Jeśli masz wątpliwości warto zacząć właśnie od Intuosa. Szybko się przyzwyczaisz, a po tygodniu nie będziesz sobie mógł wyobrazić pracy bez tabletu.
pozdrawiam
Zuch
Wpis powstał we współpracy z firmą Wacom, która jest partnerem mojego bloga i na której sprzęcie pracuję od prawie dekady oraz firmy Cortland, który jest profesjonalnym dystrybutorem tabletów i akcesoriów Wacom. Wszystkie opinie zawarte w tekście są moje i są subiektywne.
- Nigdy ci nie wybaczę – czyli po co nam przebaczenie w związku - 28/11/2023
- Bo nie ma czasu na bliskość – „głośne planowanie” w małżeństwie - 16/11/2023
- Metoda hula hop – małżeństwo bliskości - 14/11/2023