„Na pewno się nie wyrobicie” – takie uwagi lub im podobne pojawiają się zawsze gdy wspomnicie o budowie domu, remoncie, czy wrzucicie zdjęcie aktualnego statusu prac. Zawsze znajdzie się ktoś (albo kilku ktosiów), którzy czują się w obowiązku poinformować Cię, że wtopiłeś i że generalnie najwyższy czas już się załamać. Oczywiście wnioski wyciągają po jednym zdjęciu, wiedząc na temat stanu prac więcej niż Wasz kierownik budowy. Tak jakby zbudowanie jednego domu czyniło z kogoś eksperta. Macie marzenie, realizujecie je, urabiacie się po pachy i zamiast „super!” słyszycie „o widzę, że jesteś niepoprawnym optymistą, hehe, ale za dwa miesiące wspomnisz moje słowa”.
Chętnie przyjmuję dobre rady, podpowiedzi, jakieś ciekawostki, itp. Ale naprawdę nie potrzebuję teraz wypowiadanych z politowaniem słów, że mi się nie uda. Budowa i remont potrafią i bez tego wykończyć. Nomen omen, właśnie za chwilę wchodzę w etap tzw. wykończeniówki. Krótko mówiąc – jeśli nie potrafisz pomóc, to chociaż nie przeszkadzaj.
Trochę się ze mnie wylało, ale wiecie, od zakupu ziemi do dziś minęło półtora roku. Samo załatwiania wszystkich papierów trwało dziewięć miesięcy. Mimo, że te terminu są normalne i nic się po drodze złego nie stało, to mam prawo być nieco zmęczony, momentami sfrustrowany, a bywa, że i wkurzony. Ale przede wszystkim jestem szczęśliwy. Tak, szczęśliwy.
Ale kim ja w ogóle jestem?Mam na imię Maciek, ale i tak wszyscy mówią na mnie Zuch. Jestem mężem cudownej Karoliny, tatą trójki dzieci (trzecie w drodze), grafikiem, blogerem, miłośnikiem kawy, yerba mate, projektowania po nocach oraz Pink Floyd. Cały czas nie za bardzo kumam Excela, ale za to polubiłem sushi. Bloguję od stycznia 2009 roku. W sierpniu 2016 zaczęliśmy spełniać jedno z naszych marzeń – budowę domu. Kto to przeżył ten wie, że jest to karkołomne zadanie. Zanim będziemy mogli spędzać rodzinny czas w przytulnych wnętrzach musimy przejść długą, często absurdalną drogę. Chcę się z Wami podzielić moimi przeżyciami i zdobytym doświadczeniem. |
Dobre rady są cenniejsze niż złoto
Mam taki zwyczaj, że staram się otaczać ekspertami i zawsze pytać o radę. Ostatecznie to ja podejmuję decyzję i nie daję się prowadzić za nos, ale żeby podjąć decyzję muszę mieć jakieś dane. Lubię dostać wyczerpującą odpowiedź. Lubię wiedzieć, że mogę komuś zaufać, bo ktoś jest fachowcem i po prostu zna się na swojej pracy. Muszę mieć wokół ludzi sprawdzonych i polecanych, bo realizuję moje najważniejsze w życiu przedsięwzięcie – buduję dom.
Zaraz robione są wylewki posadzek i będzie można wymierzyć dokładnie wszystko, żeby zamówić panele podłogowe. Tym teraz żyję. Panelami. A także listwami przypodłogowymi i innymi akcesoriami. Jaki dekor, jaka klasa ścierania, czy będzie V-fuga? Na początku myślałem, że to taki żart albo niemiecka technologia, typu U-boot czy coś w tym stylu. Ale nie, nic z tych rzeczy. Chodzi tu o profilowanie krawędzie paneli, żeby wyglądały bardziej naturalnie, jak deski. A właśnie: panele drewniane, winylowe, czy lite drewno? No i jeszcze odpowiedni podkład. Tak, tak, podkład pod panele. Kiedy po trzech godzinach w salonie podłóg ostatecznie podjęliśmy decyzje co do dekoru, okazało się, że trzeba jeszcze wybrać podkład, a jest ich kilkanaście (przynajmniej) do wyboru. Zacząłem nerwowo chichotać i chyba zaczęła mi drgać powieka. Ale przetrwałem i wiem jedno: sam bym przez to nie przebrnął – potrzebna jest konkretna rozmowa z ekspertem. No dobra, pewnie bym przebrnął, w końcu wiele osób bierze się za podłogi samemu. Ale mi nie chodzi o to, żeby coś zrobić, tylko żeby to coś zrobić dobrze.
Co Ty wiesz o podłogach?
Jeszcze do niedawna moja wiedza o podłogach ograniczała się do tego, że wiedziałem, że owszem – są. A to trochę za mało. Zatem zarezerwowaliśmy sobie z żoną wolne przedpołudnie i umówiliśmy się w salonie podłóg – konkretnie w Salonie Drzwi i Podłóg VOX na ul. Św. Michała 100 w Poznaniu – polecam!
Wcześniej pogadaliśmy ze znajomymi co już jakiś czas temu domy pobudowali. Pytaliśmy o to co po latach uznają za dobrze zrobione, a co by przerobili. Mądrość płynąca z doświadczenia jest na wagę złota. Tym bardziej, że pewnie tak jak ja macie wśród znajomych osoby Wam życzliwe. Uzbieraliśmy więc trochę informacji, a następnie zarezerwowaliśmy sobie z żoną czas na konkretną rozmowę. Powtarzałem to i będę wielokrotnie powtarzał: planujcie sobie takie małżeńskie narady, zadbajcie o dobrą atmosferę, no, prawie jak randka. Muzyczka, winko i dobre humory. To jest szalenie ważne, bo przy całej prozie życia, przy całej tej ilości decyzji do podjęcia, przy ciągle kurczącym się budżecie, niezmiernie łatwo skoczyć sobie do oczu. Zatem – zdrowie psychiczne to podstawa. Tak więc, gdy dzieci już spały, my zasiedliśmy na kanapie, wzięliśmy katalogi i zaczęliśmy rozmawiać. Chodzi o to, żeby wypowiedzieć na głos swoje wyobrażenia na temat przyszłego wyglądu domu. Jeśli nie macie zmysłu plastycznego, to możecie mówić wrażeniami, odczuciami, terminami ogólnymi, ale nie odkładajcie tego i zrzucajcie na żonę czy męża. To ma być wasz wspólny dom. Zamknij oczy i wyobraź sobie jak rano pijesz kawę w salonie, do którego przez okno wpadają promienie słońca. Ja wiem, trochę banał, ale poczuj, że te dzisiejsze plany niebawem będą Twoją rzeczywistością.
>> Przeczytaj też: Jak urządzić wnętrze i nie zwariować, czyli kilka rad na początek
Mam marzenia, które są moimi celami
Co ja widzę gdy zamykam oczy? Hmm… słoneczny poranek, sobota, siedzę z żoną w fotelu z kubkiem kawy. Przez uchylone okno wpada delikatny wietrzyk przynosząc zapachy lata i ogrodu. Dzieci rozkładają jakąś planszówkę na stole, a słońce odbija się od jasnej, prawie białej podłogi. Tak to widzę, tak chcę żeby to wyglądało. Rozmawiamy o tym z żoną i potem dobieramy dekor paneli do tego co mamy w głowach.
Oczywiście planowanie wnętrza, to nie tylko marzenia i bujanie w obłokach. Planowanie wnętrza to też, a może nawet momentami przede wszystkim tabelka w Excelu. Budżet się nie rozciągnie i zwykle raczej coś wychodzi drożej niż planowaliśmy. Choć akurat dziś wyceniono mi zrobienie elewacji o jakieś 20% taniej niż planowałem, więc cuda też się zdarzają. No ale, wracając do podłóg i budżetu, to musisz wiedzieć, że podłoga to nie tylko panele. Dla części z Was (pewnie tej części, która robiła już panele) jest to coś oczywistego, ale dla tej części z Was, których remonty dopiero czekają niekoniecznie jest to wiedza oczywista. Patrzymy na cenę paneli, liczymy powierzchnię podłogi (warto doliczyć ok 10% paneli więcej) i wychodzi nam jakaś cena. Wszystko fajnie, zgadza się, a potem idziemy do salonu i okazuje się, że nie policzyliśmy podkładu i listew przypodłogowych, hmmm… Huston, we have a problem…
No bywa i tak. Dlatego warto przejść się do salonu i pogadać z kompetentnymi ludźmi. Bo nawet dobre rady znajomych są niczym przy rozmowie z kimś kto zajmuje się tym codziennie od lat. Taka rozmowa, przynajmniej w moim wypadku, okazała się bardzo wartościowa, rozjaśniła mi sporo i pozwoliła poukładać wiele rzeczy. To cholernie ważne, bo w końcu podłoga zajmuje w zasadzie największą powierzchnię domu czy mieszkania. U mnie będzie ze 150 m2 paneli, więc kurcze, no, jest to istotna sprawa. I jest to też istotny problem, bo wybór jest spory.
Panele, deski czy winyl
Panele podłogowe
to takie standardowe panele. Rozróżniamy tu kilka klas odporności na ścieranie (im wyższa klasa tym lepsza odporność). Mamy panele zakończone gładko oraz z V-fugą, czyli malutkim nacięciem na krawędziach panele. Dzięki temu po ułożeniu między panelami mamy fugę w kształcie litery V. Bardzo fajnie to wygląda, ale wiadomo, co kto lubi. W każdym razie ja decyduję się na te z V-fugą. Panele laminowane źle znoszą wilgotność pomieszczenia powyżej 70%, czyli np. do łazienki takie panele odpadają.
Wybierając dekor pamiętajcie o powierzchni jakie mają zająć panele. Jeśli chcecie nieco odważniejszy dekor, to zdecydowanie lepiej wybrać go do większego pomieszczenia. Pamiętajcie też, że podłoga jest podstawą, na której będą stać meble i przy której stoją ściany. Myślcie o pomieszczeniu całościowo – nawet jeśli konkretne meble będziecie kupować później, bo teraz fundusze na to nie pozwalają. O wiele lepiej mieć plan docelowy i konsekwentnie kompletować w nim meble i akcesoria, niż potem zastanawiać się co też z tą podłogą zrobić.
Do paneli laminowanych trzeba doliczyć podkład na całą powierzchnię. Mamy tych podkładów kilka czy kilkanaście do wyboru. Jest to zagadnienie techniczne, a nie estetyczne, więc naprawdę polecam wizytę w salonie. Z grubsza jednak mogę powiedzieć, że dobór odpowiedniego podkładu ma zasadniczy wpływ na jakość podłogi, bo nawet dobre panele mogą się wypaczać bez dobrego podkładu. Poza tym chodzi o właściwości wygłuszające – dobry podkład to lepsze życie użytkownika podłogi i tego co mieszka pod nim (bo podłoga „stuka” do góry i na dół).Rozstrzał cenowy mamy to spory, natomiast cena nie powinna być jedynym wyznacznikiem. Najtańsze pianki po prostu są słabe i z czasem się „prasują” przez co nie spełniają swojej roli – wyrównania i wygłuszenia. Taki podkład można dać do garderoby, gdzie praktycznie nie chodzimy, ale do innych pomieszczeń warto zainwestować. Tym bardziej, że może to wpłynąć na uznanie gwarancji w razie jakichś problemów. Ja zdecydowałem się na podkłady korkowe.
Trzeba też doliczyć (ale to niecałe 2zł za m2) folię paroizolacyjną na całą podłogę.
Panele winylowe
to winylowa imitacja podłóg naturalnych lub płytek ceramicznych. Słyszałem kilka zarzutów, że to ble i w ogóle nie fajne, ale przyznam szczerze, że nie rozumiem tych zarzutów. Winyl, wiadomo, jest imitacją, ale ma wiele zalet. Wg mnie główną zaletą jest jego wodoodporność. Można go kłaść w łazienkach. Więc jeśli nie chcecie tam płytek ceramicznych, to alternatywą są właśnie panele winylowe. Co więcej, jako że jest to tworzywo, a nie kamień, to są cieplejsze w dotyku, co w łazience (oczywiście tej bez ogrzewania podłogowego) ma znaczenie. Taki winyl jest cieńszy, łatwiejszy w montażu, a jego dekory są naprawdę przekonujące. Warto to sprawdzić samemu.
Do niektórych paneli winylowych nie jest potrzebny podkład.
–
Lite drewno
tu wchodzimy w ekstraklasę podłogową. Lite drewno, to jednak lite drewno. Daje fantastyczną jakość i odczucia. Niestety jest też przynajmniej dwukrotnie droższe od porządnych paneli drewnianych. Wymagają też specjalnej konserwacji czy olejowania podczas montażu. Ponadto w przypadku budowy domu powinniśmy odczekać ok. dwa miesiące od wylewki posadzki zanim zaczniemy montować deski. Jest tu trochę ograniczeń, ale efekt jest piękny. Szkoda, że nie na moją kieszeń, ale kto wie? Może kiedyś?
Listwy przypodłogowe
Ok, spoko mamy wybrane już panele, to jeszcze tylko (ta, tylko) listwy i profile przypodłogowe. Tu wybór też mamy spory, podobnie jak i rozstrzał cenowy. Estetyka to jedno, ale mamy tu też czynnik praktyczny – w niektórych możemy np. ukryć kable. Mamy listwy z tworzywa sztucznego oraz MDFu. Mogą być w kolorze, albo białe. Mogą być pod kolor podłogi, albo mogą być z możliwością pomalowania pod ściany. Hulaj dusza. Ja ostatecznie zdecydowałem się na proste białe listwy z MDFu produkcji VOX. Fajnie będą wyglądały odcinając podłogę od ścian.
Montaż
Kwestia montażu wydaje się prosta. W rzeczywistości faktycznie nie jest problemem położyć panele podłogowe. Problemem jest zrobić to dobrze. To co na pierwszy rzut oka wydaje się ok, po roku czy dwóch zaczyna falować, odkształcać się i trzeszczeć. Na rynku dostępnych jest wiele osób, które położą podłogę, ale naprawdę warto zamówić panele wraz z montażem, który zostanie przeprowadzony przez ludzi rzeczywiście przeszkolonych w tym temacie. Przy niektórych podłogach z litego drewna w ogóle nie ma opcji, żeby kupić dechy bez montażu. Zatem namawiam do wybrania profesjonalistów, którzy położą nam panele. Przy całej mojej wolności jaką mam we współpracy z VOX, w tym wypadku akurat naciskają żeby nie robił tego na własną rękę, a zaufał ich fachowcom. Dochodzi też kwestia oszczędności, a że jestem z Poznania, to nie jest to bez znaczenia. Otóż, kupując podłogi razem z usługą montażu całość podlega 8% stawce VAT, a bez montażu 23%.
Jeszcze jedna ważna rzecz na koniec
Planujcie, marzcie, rozmawiajcie, dobrze się przy tym bawcie, ale koniecznie wybierzcie salon podłóg z profesjonalną obsługą. Co do obsługi to podczas moich wizyt w salonie zwróciłem uwagę na ważną i bardzo pomocną rzecz. Jako że VOX jest producentem mebli, paneli ściennych oraz listew przypodłogowych a także posiada w swojej ofercie drzwi i podłogi, to w poszczególnych salonach mamy obsługę holistyczną. W salonie podłóg i drzwi, pani sprzedawczyni była w stanie porozmawiać ze mna o całości wnętrza, bo znała też kolekcje mebli i wiedziała o czym mówię. Wiedziała jak wyglądają meble, które chcę mieć w salonie i dzięki temu rozmowa o podłogach i drzwiach była bardziej kompletna. Polecam ten styl.
A skoro jesteśmy już przy drzwiach, to w tym miesiącu napiszę o nich trochę więcej.
pozdrawiam
Zuch
PS – partnerem wpisu jest VOX, jednak opinie tu zawarte są moje i są subiektywne.
Fajne? Zostaw lajka, komentarz i podziel się tekstem z innymi.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023