Robienie głupich rzeczy nie jest domeną nastolatków. To cecha ogólna ludzkości. Jeśli masz jakieś wątpliwości, to zastanów się co zrobili ludzie, którzy w ostatnich wyborach głosowali inaczej niż ty.
A jednak – my dorośli mamy skłonność do określania niemal wszystkich zachowań, zachcianek, pomysłów, czy mód młodzieżowych jednym słowem: głupie. Czy naprawdę tylko tak możemy rozmawiać z dzieckiem?
Piosenki? Głupie. Ubrania? Głupie? Słówka? Głupie. Gry? Głupie. Gwiazdy? Głupie. Filmy? Głupie. Wszystko jest głupie. Tylko my tacy mądrzy. Rzeczy głupie od mądrych oddziela granica naszego gustu i naszych poglądów. Reszta jest głupia, nieważna, niepotrzebna.
„Dawno nie widziałam głupszej rzeczy…”
Piszę o tym sprowokowany poniekąd przez komentarz, który pojawił się na jednym fanpage’u pod udostępnionym moim tekstem, przewodnikiem dla rodziców, o TikToku (link nieco niżej). Pewną mamę zbulwersowało kilka rzeczy: dlaczego w ogóle taki tekst ktoś udostępnia? Po co o tym pisać? Po co tą głupotę promować?
Niestety nie zrobiłem zrzutu ekranu, ale dalsza część komentarza brzmiała prawie dokładnie tak:
„Dawno nie widziałam głupszej rzeczy niż ten cały TikTok. Córka mi to pokazała i jestem w szoku jakimi głupotami się zajmuje. Jak można oglądać taką bandę debili? To ma być rozrywka? To chyba dla kogoś o niskim ilorazie inteligencji.” Itp, itd.
Wypowiedź była dłuższa i bardziej soczysta, ale myślę, że sens i ton złapaliście. To nie jest pierwszy raz kiedy spotykam się z podobnym komentarzem. Kilka razy słyszałem to na żywo. To dość powszechne podejście. Niby nic takiego, wyrażenie opinii, bo „te rzeczy są po prostu głupie”. No niby tak, ale zastanówmy się nad tym przez chwilę.
💡 Koniecznie przeczytaj mój tekst 👉🏻 TIKTOK – co to jest? Praktyczny przewodnik dla rodziców.
Dziecko przepoczwarza się w nastolatka
Zacznijmy od tego jakie jest dziecko stojące u progu bycia nastolatkiem. To jest trudny i przełomowy moment w życiu człowieka. Mniej więcej w wieku 12-13 lat dzieci zaczynają tak naprawdę dostrzegać hipokryzję rodziców. Na tafli bezgranicznej ufności zaczynają pojawiać się rysy i pęknięcia. Dzieci zaczynają widzieć i w pełni rozumieć nasze obietnice bez pokrycia. Widzą nasze kłamstewka i nasze potknięcia.
Dodatkowo to przepoczwarzanie z dziecka w nastolatka wiąże się z ogromną (większą niż wcześniej) wrażliwością i drażliwością na to co mówimy do nich i o nich. To co jeszcze niedawno uznaliby za żart, dziś jest ciosem prosto w serce.
Rośnie między nami przepaść
To jest ten czas kiedy niestety w absolutnej większości rodzin zaczyna się i coraz bardziej pogłębia przepaść między rodzicami, a dziećmi. Powoli zaczyna się to co za dwa-trzy lata przybierze formę „wszędzie dobrze byleby nie ze starymi w domu”.
Rodzice – najlepsza publiczność
Dzieci uwielbiają się chwalić przed rodzicami. Przed najukochańszą mamą i tatą. Przed swoimi bohaterami i idolami. Rodzice są pierwszą publiką. Są pierwszymi świadkami popisów muzycznych, tanecznych czy plastycznych. Gdy przedszkolak coś zrobi, to koniecznie musi się pochwalić rodzicom.
Z czasem dzieci zaczynają przynosić rodzicom opowieści: co się stało w szkole, kto co powiedział, kto co zrobił itp. Chcą mówić, chcą być wysłuchane. Pragną naszej uwagi. Często plotą tak, że po minucie nie wiemy o co chodzi, a oni dopiero się rozkręcają. Opowiadają z wypiekami, bo to dla nich ważne i my jesteśmy dla nich ważni.
Co my wtedy robimy? Zamieniamy się w słuch, czy przewracamy oczami, przerywamy i mówimy, że mamy ważniejsze teraz ważniejsze sprawy. Tą ważniejszą sprawą zwykle jest smartfon czy przerwana lektura czy program. Tak… Bardzo ważne rzeczy…
Jesteśmy ważni dla dzieci. Do czasu…
Jesteśmy ważni dla naszych dzieci dopóki tego nie zepsujemy. Limit niespełnionych obietnic w końcu się wyczerpie. Po kolejnym „nie mam teraz czasu” dziecko zamiast czekać pójdzie pogadać do rówieśników. Gdy nam coś pokażą czy opowiedzą, a my odpowiemy „ale to głupie”, „trzeba być głupim żeby to się podobało”, to po prostu już nic więcej nam nie pokażą.
💡 Koniecznie przeczytaj mój tekst 👉🏻 Mądre filmy na YouTube.
Sami rozwalamy relację
To my sami odrzucamy dzieci. To nie jest tak, że ten zły świat nam je zabiera. Świat nie musi tego robić – on tylko sobie stoi i czeka, aż my odwalimy kolejny numer.
Pytanie: po co? Po co gadamy takie bzdury? Dlaczego nie możemy czasem się zamknąć i wysłuchać dziecka? Obejrzeć z nim coś co go teraz fascynuje.
Spróbować to zrozumieć, ogarnąć, poznać. To, że coś się nam nie podoba, nie oznacza, że jest głupie. Oznacza tylko tyle, że nam się nie podoba. NAM. A my nie jesteśmy pępkiem świata, alfą i omegą, wyrocznią i intelektualną potęgą o nieprzeciętnym i doskonałym guście.
To jest dla nich ważne
Dzieci dzielą się z nami rzeczami, które są dla nich ważne. Chcą naszej uwagi i aprobaty. Oczywiście nie wszystko może tę aprobatę uzyskać, bo przecież nie każę przyklaskiwać rzeczom niebezpiecznym i zagrażającym zdrowiu i życiu dziecka (naszego czy innego). Ale takie ekstrema pojawiają się rzadko. Zwykle to są jakieś bzdurki, rzeczy ulotne, nawet dla samego dziecka – dziś jest wielka podnieta, a tydzień później już nie pamięta o co chodziło.
Czy dziecko przyjdzie do nas z nową plotką ze szkoły, nową piosenką, grą, dowcipem, niestworzoną historią, ciekawostką, czymś co wyszperało w internecie, czymś co teraz jest modne – to nigdy nie mówicie, że to jest głupie. Nawet jeśli jest.
Milczenie jest złotem
Można ugryźć się w język, popatrzeć, posłuchać, porozmawiać. Trzeba spróbować dociec dlaczego to jest ważna dla dziecka. Wtedy możemy rozmawiać dalej i jeśli nadal uważamy, że coś jest niewłaściwe, próbować wytłumaczyć nasze zdanie i opinię.
Ale oczywiście i wiele łatwiej jest warknąć, fuknąć i unieść się. Pokazać, że jesteśmy lepsi, że jesteśmy wszechwiedzący, że – koniec końców taka myśl w umyśle dziecka powstaje – ono jest głupie. No bo jeśli rzeczy, które dziecku tak bardzo się podobają są wg. rodzica głupie, to i dziecko – idąc drogą dedukcji – też jest głupie.
Jeśli na dzień dobry wyjedziecie z taką gadką, to koniec. Wyraziliście swoją opinię, może poczuliście się lepiej. Ale jednocześnie uraziliście delikatną teraz pewność siebie dziecka. Kopnęliście w fundamenty budującej się dopiero osobowości.
Ja jednak polecam metodę, nazwijmy ją – sokratejską. Rozmawiajmy, zadawajmy niewinne pytania, próbujmy dociekać, wyraźmy zainteresowanie. Bardzo często finałem takich rozmów jest stwierdzenie dziecka, że to w sumie nie jest takie śmieszne jak się wydawało, czyjeś zachowanie w sumie nie jest właściwe, itp, itd. Wiadomo, że nie od razu Rzym zbudowano, więc zalecam cierpliwość.
Przestrzegam
Przestrzegam przed takim zachowanie, bo ta „głupia” rzecz, z którą przyszło do ciebie dziecko, może być ostatnią rzeczą z jaką kiedykolwiek do ciebie przyjdzie.
pozdrawiam
ZUCH
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023