My dorośli, jesteśmy pochłonięci naszymi wielkimi sprawami i nie zauważamy tych malutkich, tak cholernie ważnych małych spraw.
Dzieci nie mają prawie nic. Mają bardzo mało możliwości. Mogą zrobić tylko małe rzeczy. Mają przy tym wielkie serca i wielkie pragnienie bycia docenionym. My dorośli mamy dużo. Mamy dużo możliwości. Możemy robić duże rzeczy. Nawet nie tyle, że możemy, co często musimy. To są sprawy życiowe, wszystkie nasze sprawy są wielkie i ważne: praca, podatki, zakupy, remonty, rozmowa przez telefon, przygotowanie posiłku, zatankowanie samochodu, zrobienie prania.
To jest nasz punkt odniesienia
Wszystko co jest poniżej jest nieważne, cała reszta to bzdury. Jest to dość naturalne, bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. To jest nasza rzeczywistość, to są nasze odpowiedzialności. Dodajmy jeszcze szczyptę egoizmu, garść pośpiechu, dwie łyżki stresu i mamy gotowy koktajl, który nazywa się „nie teraz”.
Przecież mamy cały dom na głowie
Dbamy o rodzinę, o to żeby mieli co jeść, w co się ubrać, opony trzeba wymienić, bo w końcu wiosna przyszła, a żeby wymienić, to trzeba kupić nowe, a skąd ja wezmę półtora tysiąca teraz? No i ja tak latam, zabiegany jestem, a ty mi jakiś rysunek podtykasz? Coś tu napisane? Klocek się zgubił? Ogonek się oderwał? No nie teraz, nie teraz, tak, tak, widziałem, później…
Ja wiem, że życie, że to wszystko takie istotne, tu i teraz, ale weź to zostaw. Odłóż te sprawy na chwilę. Jest coś o wiele ważniejszego niż wszystko co robisz:
To poczucie wartości twojego dziecka
Malutkie poczucie wartości w malutkim ciałku. Malutkie sprawy, malutkie dramaty, malutkie radości, malutkie pomysły, malutkie prezenty, malutkie próby powiedzenia „kocham cię”, malutkie próby zwrócenia na siebie uwagi. To wszystko jest nieudolne, nieśmiałe, ale tak cholernie ważne.
Pomyśl jak ograniczone zasoby mają dzieci
Przecież one nie mają pieniędzy, nie mają umiejętności, nie mają wiedzy. Dzieci są małym, niepewnym siebie zlepkiem emocji, które rozpaczliwie potrzebuje twojej uwagi. Potrzebuje zobaczyć uznanie w Twoich oczach. Potrzebuje przytulenia. Potrzebuje usłyszeć prostego „świetnie” czy „dziękuję”.
Staram się patrzeć na to co się dzieje u mnie w domu oczami dzieci
Staram się wczuć w ich pozycję i zrozumieć ich świat. Chyba idzie mi coraz lepiej, bo coraz częściej się wzruszam. Wiecie, nikt nas tego nie uczył. Tego nie było na żadnej lekcji w szkole. Bycie rodzicem, bycie ojcem – to wszystko robimy „na czuja”, w najlepszym wypadku ucząc się na błędach. Dlatego chciałbym wam podpowiedzieć, żebyście zwracali większą uwagą na to jak dzieci próbują robić miłe rzeczy. Spójrzcie na to z perspektywy ich możliwości i zasobów. Zauważcie jak z niczego próbują stworzyć coś godnego waszej miłości. Zwróćcie uwagę, że te ich malutkie rzeczy są planowane. To nie są rzeczy przypadkowe, zbytki, coś przy okazji. Nie, nie. To zaprząta ich główki i ma konkretne znaczenie. Malutkie rzeczy stają się wielkie. To niesamowite.
Jak być ojcem? Czasami próbuję coś o tym napisać.
Żeby to lepiej zobrazować podam przykład z tego tygodnia
Tak się złożyło, że miałem bardzo ważny projekt, z bardzo krótkim deadlinem. Deadline był nieprzesuwalny, bo drukarnia i cała dystrybucja czekać nie może. Ok, dość nudnych, technicznych szczegółów. Ważne jest to, że pracowałem do piątej nad ranem, pospałem do ósmej i znowu do piętnastej pracowałem. Jak już wszystko wysłałem do drukarni byłem kompletnie wykończony. Dzieciaki już wcześniej wróciły ze szkoły i widziały w jakim jestem stanie, że po obiedzie spłynąłem i zasnąłem na kanapie. Pospałem ze dwie godzinki i musiałem wstawać, żeby przed zamknięciem sklepu kupić rzeczy na budowę (bo buduję dom), płytki, kibel, jakieś kleje, fugi. Nie ważne. Ważne jest to, że jak wróciłem wieczorem do domu, to w kuchni czekał na mnie kubek ciepłej herbaty otoczony figurkami pand z gry planszowej dzieci. Pandy i rysunki. Rozczuliło mnie to zupełnie. Bo ta drobnostka, to wynik troski, to wynik planu rodzeństwa. To nie tylko zanotowanie, że tata jest zmęczony. To był konkretny wniosek, bo skoro tata jest zmęczony, to trzeba zrobić coś miłego, bo jest dla nas ważny i się przejmujemy tym, że tak musi pracować. Wspólny plan i wspólne działanie. Wykorzystanie tych niewielkich zasobów, które posiadają dzieci. Nie mogły zrobić wiele, więc zrobiły drobnostkę z tego co miały. Drobnostka, ale jak wielka? Ogromna. Kosmiczna.
Czego się nauczyłem
Przez te prawie dziesięć lat bycia ojcem nauczyłem się te rzeczy dostrzegać, nauczyłem się rzucać wszystko co robię i dziękować. Bo jeśli bym to zlekceważył, gdybym machnął ręką, burknął coś, olał, to tak jakbym uderzył pięścią w to małe, kochające serduszko. A tego bym sobie nie mógł wybaczyć.
Pozdrawiam
ZUCH
Fajne? Zostaw lajka, komentarz i podziel się tekstem z innymi.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023