Najprostsze rozwiązania są najlepsze – to zdanie jest prawdziwe w wielu przypadkach. Jako że rodzicem jestem już od dziesięciu lat, to miałem nie raz okazję zaobserwować, że bardzo dobrze sprawdza się to w przypadku zabaw z dziećmi. Nie potrzeba fikuśnych i absurdalnie drogich zabawek. Można iść po taniości, a i śmieci nierzadko świetnie się sprawdzają.
Może niektórzy z Was poczują się rozczarowani, ale dziś nie będzie o zabawach śmieciami. Cały czas będzie budżetowo, a nawet bardzo budżetowo. Potrzebujemy jedynie pisaki, chusteczki higieniczne i spirytus salicylowy. Warto mieć też jakąś podkładkę, żeby nie uwalić stołu, czy coś.
Ale zanim przejdziemy do meritum, to przypomniało mi się kiedyś jak byłem z dziećmi w piaskownicy i jakieś tam babki robiliśmy (tzn. ja robiłem, dzieci niszczyły – życie), a po chodniku w kółko jeździł chłopiec w totalnie wypasionym samochodziku na prąd. Za nim chodził dumny tata, bo wszyscy widzieli, że samochodzik pewnie z pięć tysięcy kosztował. Samochód, którym wtedy jeździłem kosztował trzy i pół tysiąca, ale mniejsza. W każdym razie ten tata jak paw kroczy za pierworodnym, a pierworodny miał na twarzy wypisany wyraz bezgranicznego znudzenia i tęsknie patrzył na dzieci na placu zabaw. Ale nie było mu dane się pobawić – musiał się prezentować. Młody w końcu odmówił posłuszeństwa i stwierdził głośno, że on to wcale nie chce jeździć, że chce się bawić. Tata naciskał, młody nie odpuszczał. W końcu się pobeczał, więc stary wziął go i samochodzik i poszli do domu. Dobrze wydane pieniądze.
Skoro mowa o pieniądzach, to ja nie wydałem dziś ani złotówki, a bawiliśmy się świetnie. No dobra, wydałem chyba 3 złocisze na spirytus, a chusteczki i pisaki po prostu w domu były. Czasami tak się zdarza.
Od razu uprzedzam, że ta zabawa jest banalna i prosta jak włos Mongoła, ale jest fajna. Hanie zajęło na bitą godzinę. To jest ten moment kiedy osoby bezdzietne mówią: phi… A dzieciaci mówią: łał, ucz mnie mistrzu! Tak tak, godzina spokoju.
Do rzeczy:
Bierzemy chusteczkę higieniczną, taką najlepiej z kartonika, kwadratową. Składamy ją na kilka części.
Następnie dzieciaczek zaczyna coś tu mazać. Dobrze jest przytrzymać pisak w miejscu żeby chusteczka dobrze nasiąkła.
Potem dzieciak marze jeszcze więcej.
Potem odwracamy to i powtarza wzór na odwrocie – tak żeby więcej koloru było w chusteczce.
Teraz przychodzi czas na magię. Dziecko bierze buteleczkę spirytusu i polewa chusteczkę, o! Zrobiłem z Hanią gifa. MEDŻIK!
Jak to wszystko się rozpłynie, to dociskamy inną chusteczką żeby ten spiryt zebrać. Potem trzeba to delikatnie rozłożyć i zostawić żeby wyschło.
Ta zabawa nie ma żadnego celu i to jest piękne 🙂 Chociaż tak sobie wymyśliłem, że można by z tych chusteczek zrobić z dzieciakami jakieś fajne, autorskie decoupage. Nie znam się na tym, ale to akurat mi nie przeszkadza. Zabawa, to zabawa, a nie perfekcjonizm w każdym calu. Wikol w domu mam, jakieś pudełeczka czy butelki się znajdą, więc zostaje tylko lakier dokupić i będziemy działać.
Wiecie, to taka bzdurka, pierdołka, nie warte uwagi czy wpisu. Ale to nie tak, bo w dziecięcym świecie takie właśnie rzeczy są wielkie. Kiedy rozkładacie taką chusteczkę (kurcze, zwykłą chusteczkę do nosa), to dzieciaki robią wielkie oczy i mówią: łaaaał… piękne… jak kwiaty… Piszę więc to, żeby zwrócić waszą uwagę na bzdurki i pierdołki. Nie trzeba wymyślać turboskomplikowanych zabaw, nie trzeba wydawać kasy, nie trzeba się dołować, że nie potrafimy nic wymyślić, a w portfelu pusto. Wystarczą małe, czasem bardzo małe rzeczy, żeby spędzić z dziećmi fajny czas. Nie starajcie się za bardzo, bo przestrzelicie, tysiące ciekawych zabaw jest w zasięgu ręki. To są takie drobnostki, dzięki którym w oczach dzieci stajecie się wielcy.
pozdrawiam
ZUCH
Aha, różne pisaki różnie reagują. W sensie jedne rozpuszczają się lepiej a inne gorzej. Z tego co my mieliśmy w domu najfajniej się rozpuszczały grube markery Sharpie, ale to najlepiej długo je dociskać, żeby chusteczka dobrze nasiąkła. Wydaje mi się, że atrament też fajnie się rozpuści, ale buteleczka z atramentem, którą miałem gdzieś dziwnym trafem zaginęła. Pewnie się znajdzie przy przeprowadzce.
Fajne? Zostaw lajka, komentarz i podziel się tekstem z innymi.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023