Już dawno postanowiłem – nie pomagam żonie. Nie będę pomagał jej w zajmowaniu się dziećmi. Nie odpowiada mi taka rola. Mam swoje marzenia i chcę je realizować, a pomaganie żonie… cóż… to nie dla mnie.
Pewnie myślisz, że to mój obowiązek, że generalnie faceci powinni pomagać swoim żonom zajmować się dziećmi. Powinni być gotowi pomagać. Ale ja mówię „nie”. Nie pomagam i nie będę pomagać.
Zatem jeśli nie pomagam żonie zajmować się dziećmi, to co robię?
Po prostu jestem ojcem, jestem pełnoprawnym rodzicem. Nie gorszym, nie głupszym, nie ograniczonym. Pomaganie to opiekowanie się z doskoku. Pomaganie to drugie skrzypce, a zwykle to jednak ławka rezerwowych. Pomagać w opiece to może babcia czy rodzeństwo, ale nie ojciec.
Czepiam się?
Nic z tych rzeczy. To nie jest czepianie się głupiego słówka. To nie jest nieistotny szczegół. To jest definiowanie swojej roli. Słowa nas określają, słowa budują i niszczą, słowa wskazują miejsce, słowa, pojedyncze słowa, wpływają na teraźniejszość i przyszłość.
Zwróć uwagę, że to nie jest mój wymysł, ale faktycznie za zwrotem „pomaga żonie zajmować się dzieckiem” kryje się określenie Twojej pozycji, Twojej roli, Twojego miejsca w szeregu. Mi to miejsce się nie podoba, a jeśli masz trochę ambicji, to Tobie pewnie też nie. No bo jak jest? Jesteś gorszym rodzicem? Takim, bo ja wiem, rodzicem na 30%? Mało? To może jesteś rodzicem na 60%? Dla mnie to cały czas o wiele za mało.
📖 Przeczytaj też mój tekst: Ucz córkę odwagi, nie perfekcji
Jestem ojcem
Biorę udział w cudzie. Przyczyniłem się do powstania nowych ludzi. Bardzo konkretni ludzie, choć jeszcze nieco mali, chodzą po ziemi i są częścią mnie. Są wynikiem równania jakim jest miłość moja i mojej żony. I każde z nich pójdzie w świat i będzie żyć swoim życiem. Ogarnij ten kosmos!
Lepszy?
Zajmuję się moimi dziećmi, wychowuję je, dbam o nie. Usypiam, przewijam, kąpię, karmię, bawię, tulę, rozśmieszam, uspokajam, chwalę, uczę. Robię to dokładnie tyle samo czasowo co moja żona. Robię to co robi rodzic, bo nim jestem. Czy czuję się z tego powodu lepszy? W żadnym razie. Dlaczego miałbym czuć się lepszy dlatego, że jestem normalny?
📖 Przeczytaj też mój tekst: Walk&talk – małżeński spacer
Dlaczego o tym trąbię
Mamy dziś renesans ojcostwa (przynajmniej w pewnych kręgach, bo powszechne to absolutnie nie jest). I fajne jest to, że coraz częściej dzieci faktycznie mają dwójkę rodziców, dwójkę równych rodziców. Nie mamę, która wszystko wie i ojca z doskoku, co ewentualnie raz w tygodniu mamie pomoże.
Mam pragnienie, żeby faceci zwrócili uwagę na to jak są traktowani – jak rodzice co najwyżej drugiej kategorii. W ogromnej mierze są tak traktowani, bo faktycznie tacy są. W najlepszym wypadku pomagają, są tłem. Jak się nic nie dzieje, to jeszcze ok, ale jak tylko pojawia się nawet malutki kryzysik, dziecko zapłacze, zamarudzi, to od razu: daj go mamie! potrzebuje mamy! gdzie jest mama!
A tata? A ty? No jak? Tata nie umie? Krzywe rączki ma? Nie potrafi przytulić, przewinąć, pocieszyć? Nie potrafi ponosić, nie potrafi przez dwie godziny układać wieżę z klocków? Może nie potrafi udawać krowy, kotka, czy pieska? Nie potrafi wsadzić do wózka i iść na spacer?
Tak serio – czego poza karmieniem piersią nie mógłby zrobić ojciec?
Wyobraź sobie pole boisko
Boisko piłki nożnej, mecz. Cały czas siedzisz na ławce rezerwowych. Jest 89 minuta. Wygrywacie 6-0. Przeciwnik jest już tak zmęczony i zniechęcony, że nawet nie próbuje walczyć o piłkę. Trener patrzy na to wszystko, cmoka i mówi: no dobra, wchodź, już nic nie schrzanisz.
Mi taka rola nie odpowiada. Dlatego nie pomagam żonie zajmować się dziećmi. Ja się zajmuję moimi dziećmi.
pozdrawiam
ZUCH
Cześć! Podobał Ci się tekst? Znalazłeś tu ciekawą radę, albo dobrą rozrywkę? Świetnie, staram się żeby mój blog był wartościowym miejscem. Jeśli chcesz, możesz mi się odwdzięczyć i „postawić mi kawę” 🙂
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023