Dziecko, to mały człowiek. Taki normalny człowiek, tyle że jeszcze mały. Nigdy nie lubiłem traktowania dzieci jak hmmm… dzieci. Rozumiecie? Nie jak człowieka, tylko jak takiego trochę przygłupiastego misia. Nie lubię infantylizowania, nie lubię zaniżania wieku i przygłupiastych zabaw. Dzieci mają swoje ograniczenia, ale moim zadaniem jako rodzica, jest te ograniczenia przełamywać, a nie utrwalać.
Przyjrzyj się swojemu dziecku. To Twoja kopia. Może nie jeden do jeden, bo – jak to śpiewa pewien starszy pan, któremu ktoś powinien zabronić zakładania siatkowych podkoszulków – do tanga trzeba dwojga. Zatem dziecko to miniatura mamy i taty. To nie miś, to nie żywa lala. Dziecko to człowiek.Nie zrozumcie mnie źle. Nie chcę przez to powiedzieć, że z moim ośmioletnim synkiem obejrzymy sobie dziś jakiś horror o masakrze piłą mechaniczną. Nie chodzi o to, że pójdziemy dziś na piwo.Chodzi mi o to, że staram się żeby zabawy, rozmowy, zajęcia były raczej nieco ponad wiek „oznaczony na pudełku”. Chcę rozwijać, pokazywać więcej, sięgać dalej. Chcę rozbudzać ambicję. Chcę uczyć. Pamiętacie lekcje WFu ze szkoły? Ja pamiętam np. w liceum jak graliśmy w kosza, to nie bardzo lubiliśmy kiedy mecz miał być wspólnie z dziewczynami. Znaczy wiecie, zawsze fajnie przebywać z dziewczynami, ale jak gramy, to gramy na poważnie, agresywnie. Koleżankom, z natury nieco mniejszym, po prostu nie chcieliśmy zrobić krzywdy, więc gra była na pół gwizdka. Taka gra rozleniwia. Nie jest wyzwaniem. Nie uczy i właściwie nawet nie bawi. Inaczej sprawa się miała gdy na boisku stawałem na przeciw kolegi z klasy – Kazia. Chłopina jest wyższy ode mnie, szerszy w barach i po prostu silniejszy i masywniejszy. Gdy wyskakiwał jego kolano znajdowało się niebezpiecznie blisko mojego żołądka. To było wyzwanie, to mnie skłaniało do tego, żeby dać z siebie więcej.
Oczywiście – jak zawsze w sprawach rodzicielskich – najważniejszy jest zdrowy rozsądek, mądrość i umiar.
Przyglądam się moim dzieciom i wyraźnie widzę w nich mnie i moja żonę. Widzę, że to nie misie i nie lale, tylko ludzie z konkretną osobowością. Ostatnio u Szyma w szkole był konkurs recytatorski. Część dzieci recytowało wiersze, reszta słuchała. Pomyślałem sobie, że lekka masakra, ja bym się tam zamęczył. Nie lubię wierszy, nie lubię poezji, nie lubię recytowania, nie lubię teatru. Po prostu nie. Nie cierpię. Tego dnia po południu Karolina (moja kochana małżonka) mówi, że Szymo jest tak bardzo moim synem, że bardziej się nie da. Karolina była w jury tego konkursu więc mogła obserwować dzieciaki. Tak więc, część recytowała, a reszta słuchała. A Szymo siedział i patrzył w sufit, po czym położył głowę twarzą w dół na ławce, stukał czołem w blat, a ręce wisiały mu wzdłuż ciała. Męczył się 🙂 robił to, co ja bym robił w tym momencie 🙂 Mój syn. Człowiek z konkretną osobowością.
Staram się nie myśleć w kategoriach, że „na to są jeszcze za mali” – poza oczywistymi przypadkami. To ja jako ojciec, jako rodzic, uchylam im drzwi do świata. Do prawdziwego świata. Szymo lubi matmę, więc uczę się z nim programowania Java Script. Nie jestem programistą. Po prostu mamy podręcznik, siadamy do komputera i młody pisze. Ma z tego ogromną frajdę, a jednocześnie idzie do przodu. Hania uwielbia sztukę, lubi tworzyć. Sadzam ją w fotelu i daję tablet graficzny Wacom Cintiq, żeby sobie rysowała, żeby się uczyła profesjonalnego sprzętu. Ma z tego ogromną frajdę, a jednocześnie idzie do przodu. Gramy w planszówki. Na pudełku napisane, że od dziesięciu lat. Pewnie w sam raz dla pięcio i ośmioletnich dzieci. W zeszły weekend z Hanią wymieniałem żarówkę w reflektorze samochodu. W niedzielę rano dzieci będą same robić naleśniki dla mamy z okazji urodzin.
Musimy być świadomi tego, że dzieciaki potrafią i mogą o wiele więcej niż wmawia nam to świat. Bo dzisiejszy świat przedłuża dzieciństwo w nieskończoność. Przedłuża ubezwłasnowolnienie dzieci. Przedłuża i wyolbrzymia nasz strach o nie. A dzieciaki świetnie sobie dają radę. Obowiązki i wyzwania nie zabierają dzieciństwa. Po tym jak napiszemy kilka linijek kodu w Java Script bawimy się, turlamy i łaskoczemy. Obowiązki i wyzwania kształtują młodego człowieka.
Nie traktuj dziecka jak dziecka, jak jakiegoś pół-bytu, niepełnego człowieka. Bo dziecko to młody, konkretny człowiek. Od samego początku. Nie mam co do tego wątpliwości.
Wczoraj Hania, córeczka pięcioletnia, przychodzi i mówi:
– Mogę obejrzeć jedną bajkę czy dwie?
– No… a nie powinnaś się spytać czy w ogóle możesz obejrzeć bajkę?
– No to jedną czy dwie?
pozdrawiam
Zuch
komentarze- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023