Boże Narodzenie to podobno najważniejsze święta dla zdecydowanej większości Polaków. Ważnym jest, że przez ostatnie dwadzieścia parę lat mocno się skomercjalizowały, co ma ogromny wpływ na nasze myślenie o tym jak mają wyglądać wymarzone święta. Od początku listopada bombardują nas reklamy i filmy mocno narzucające pewien schemat rodzinnego świętowania.
Większość z nas dąży do urzeczywistnienia tych obrazków rodem z reklam świątecznych – uśmiechnięte i szczęśliwe rodziny modeli i modelek, wszyscy piękni i na biało wokół wystrojonej pedantycznie choinki i idealnie zapakowanych prezentów z idealnie zawiązanymi wstążkami. Albo przy stole z idealnym obrusem, idealnymi potrawami i idealnymi ozdobami świątecznymi. Szczerze przyznam, że mnie osobiście wkurza ta idealność i bojkotuję taką sztuczną wizję świąt.
Jako osoba z brakiem talentów artystycznych i nie lubiąca pedantyzmu czuję się źle w przestrzeni żywcem wyjętej z katalogu. Dlatego uważam, że najpiękniejsze świąteczne ozdoby to takie, które mocno odbiegają od ideału, ale są za to naszym rodzinnym dziełem i rezultatem wspólnie spędzonego czasu.
Zatem przedświąteczną Szkołę Sztuki poświęciliśmy na kreatywne tworzenie domowych dekoracji. Sięgnęliśmy po stare sprawdzone techniki jeszcze z naszych czasów przedszkolnych czyli klejenie łańcucha z pociętych pasków. Jest to prosty i banalny sposób na naprawdę ładną choinkową ozdobę i dodatkowo przywołał we mnie wspomnienia z mojego dzieciństwa, bo przypomniało mi się, że z siostrą robiłyśmy konkurs na najdłuższy łańcuch i zawsze uroczyście mierzyłyśmy ich długości. Hania z kawałka papieru zrobiła ozdobę na świeczkę. Dla wielu to raczej „ozdoba” niż prawdziwa ozdoba, ale tych wielu się nie liczy. Liczy się radość dziecka z tego, że coś tworzy tak jak lubi.
Szymo zajął się tworzeniem innych ozdób na choinkę według własnego pomysłu. Z wielkim zapałem udekorował sporą część orzechów włoskich z naszego ogródka, które leżały niezjedzone od jesieni.
Maciek wykonał proste, ale piękne śnieżynki, które umieścimy na oknie w salonie. Zastąpią prawdziwy śnieg, którego w tym roku w Poznaniu (jak i w poprzednich latach) prawie nie było. Co z tego, że nasze śnieżynki są kolorowe? Dzieciom się podobały, a to dla każdego taty jest najważniejsze.
Hania zrobiła świąteczne kartki na drzwi i od razu przykleiła je w różnych częściach domu.
Bawiliśmy się świetnie i mogliśmy wspólnie rozwijać naszą kreatywność. Nasze ozdoby może nie są piękne i idealne, ale są NASZE. Jutro uroczysta rodzinna wyprawa po choinkę i będziemy mogli zająć się świątecznym dekorowaniem domu. I to moim zdaniem jest sednem świąt: wspólna dobra zabawa i pogłębianie rodzinnych relacji.
No właśnie, święta za pasem, choinka, ozdoby, prezenty. Dla starszych pewnie jakieś książki czy planszówki, a dla najmłodszego skomponuje się nieco inne zestawy świąteczne dla dzieci, bo książki to co najwyżej może zjeść, a nie przeczytać.