Dla osób postronnych lub po prostu głupich, coś takiego jak bycie niejadkiem jest fanaberią i wydziwianiem. Dla osób, które same są niejadkami lub ich rodziców jest to już prawdziwy i bardzo konkretny problem. Choć ja wolę mówić – wyzwanie. Dlatego rozglądam się czy gdzieś jest jakiś sposób na niejadka.
Sam byłem niejadkiem, i tak, wiem, ci którzy znają mnie dziś i wiedzą jakie ilości, często bardzo dziwnego jedzenia jestem w stanie pochłonąć, mogę lekko nie dowierzać. Ale fakt jest taki, że byłem strasznym niejadkiem. Znam więc temat z autopsji i rozumiem, że to nie fanaberia, a autentyczne i nieracjonalne zaburzenie. Zwykle z tego się wyrasta, jednak do tego czasu życie niejadków bywa gehenną. Pewnie dlatego napisałem kiedyś tekst: „Jak zmusić niejadka do jedzenia”.
Z natury jestem człowiekiem spokojnym i cierpliwym, dlatego proces „odniejadokowienia” Szyma rozłożyłem na lata. A już tak zupełnie poważnie, to po prostu wiem, że tu się nie da zrobić nic szybko. Tak więc od długiego czasu nie naciskam, a zachęcam, ale tylko tak troszeczkę, szybko dając spokój. Razem coś przyrządzamy, szukamy tych nielicznych rzeczy, które nawet nie tyle co mu zasmakują, co będzie w ogóle chciał spróbować.
Przy niejadkach najważniejsza jest cierpliwość
Z natury jestem człowiekiem spokojnym i cierpliwym, dlatego proces „odniejadokowienia” Szyma rozłożyłem na lata. A już tak zupełnie poważnie, to po prostu wiem, że tu się nie da zrobić nic szybko. Tak więc od długiego czasu nie naciskam, a zachęcam, ale tylko tak troszeczkę, szybko dając spokój. Razem coś przyrządzamy, szukamy tych nielicznych rzeczy, które nawet nie tyle co mu zasmakują, co będzie w ogóle chciał spróbować.
Programy kulinarne – sposób na niejadka
Rzecz jasna nie jest to jakaś złota reguła, ale u mnie przyniosło pewien pozytywny efekt. To mój sposób na niejadka, ale może i u Was warto spróbować? Od jakieś czasu oglądamy też wspólnie programy o jedzeniu. Na Youtubie kanał Maćka, o knajpach, szczególnie tych pod ręką w Poznaniu. Kanał Virena o prostej kuchni hinduskiej. Ostatnio dość przypadkowo trafiłem na serial „Mind Of Chef” (nieco ponad dwudziesto minutowe odcinki na Netflixie), który bardzo Wam polecam. Nie wiem czy to scenariusz, czy to charyzmatyczny prowadzący, ale po kilku odcinkach Szymo spróbował trzy nowe potrawy i napala się na kolejne. Wczoraj, w trakcie odcinka o wędzeniu, patrząc na wielką połać boczku, powiedział oblizując się, że chce spróbować bekon. A to z jego ust taka abstrakcja, że chyba mi kosmici dziecko podmienili.
W każdym razie serial zachęca do zabawy jedzeniem. Właśnie zabawa to też dobrym sposób na niejadka. Bo nie chodzi tylko o perfekcyjnie przygotowane dania, ale też o zwykłą radość z gotowania, z mieszania, kombinowania i eksperymentowania.
Dużym przełomem zachęcającym do wspólnego gotowania była dla nas także nowa kuchnia, a mówiąc bardziej precyzyjnie to nowy sprzęt kuchenny. Płyta indukcyjna z serii Amica IN okazała się idealnym rozwiązaniem dla naszej rodziny ze względu na ogromną łatwość obsługi. Hania i Szymek samodzielnie nastawiają program na wyświetlaczu i bez problemu radzą sobie z obsługą indukcji. Nie musimy tez długo czekać na zagotowanie – płyta posiada zwiększoną moc grzania dzięki czemu woda zaczyna się gotować po zaledwie 4 minutach. Nowa płyta ma jeszcze jedną niewątpliwą zaletę – gotowy program tylko do podgrzewania wody do 94 stopni, czyli temperatury idealnej do makaronu czy ryżu. Te zalety indukcji mocno przyczyniły się do zwiększenia udziału dzieciaków w procesie gotowania i tym samym jedzenia nowych potraw.
Poniżej przedstawię Wam trzy przepisy, które u nas się przyjęły i „odniejadkowiły” Szyma. Przy czym – muszę to zaznaczyć od razu – są to raczej wariacje na temat tych dań. Nie trzymam się twardo zasad, bo tu chodzi o to żeby dziecko to zjadło, a nie żeby dostać gwiazdkę Michellina.
Zatem:
Cacio e pepe – przepis
Tak, mi też ta nazwa nic nie mówiła, a okazuje się, że to klasyczny rzymski makaron. Przygotowanie trwa dosłownie 10 minut. Tym bardziej, że płyta indukcyjna bardzo szybko doprowadza wodę do wrzenia. Swoją drogą dopiero kilka miesięcy temu przesiadłem się na na płytę indukcyjną i różnica jest niesamowita, oczywiście na plus.
Do tematu można podejść ściśle przestrzegając krótkiego przepisu, ale można też się bawić. Np. David Chang z Mind Of Chef zamiast makaronu bucatini użył nudli z zupki chińskiej. Można? Można. Oczywiście zrobił to z całą świadomością „świętokradztwa”. Ok, poniżej przepis w raczej klasycznej odsłonie.
Składniki:
- makaron bucatini. To takie spaghetti, tylko grubsze i z dziurką, ale no makaron to makaron, dajcie co macie.
Choć – tu taka rada: wybranie prawdziwych składników jest częścią całego przedsięwzięcia, wciągnięcia niejadka w proces przygotowania dania zaczynając od zakupów i polowania na np. konkretnie bucatini.
- sery Grana Padano i Pecorino. Albo oba, albo jeden, w każdym razie potrzebujemy twardego dojrzałego sera. Drobno startego. Tak około jedną szklankę.
- trochę masła. Często w przepisach na cacio e pepe nie ma nawet masła. Ale ja lubię masło.
- sporo startego pieprzu. Tylko pytanie: ile to sporo? Tyle ile dadzą radę zjeść dzieci. Ja sobie dopieprzam już na talerzu. W każdym razie przepisy mówią o 1-2 łyżkach stołowych, a to dla dziecka może być za dużo.
No i to w zasadzie wszystko. Teraz przygotowanie. Trzeba to robić szybko, więc przeczytajcie i zapamiętajcie.
Makaron gotujemy w mocno osolonej wodzie. Gotujemy go na al dente, a w zasadzie nawet trochę krócej. Pod koniec gotowania makaronu, w drugim garnku roztapiamy masło i dodajemy pieprz, a chwilę później dolewamy ok. pół szklanki wody z gotowanego makaronu. Gdy to zawrze, a zrobi to bardzo szybko, to wrzucamy tu odsączony makaron. Możemy dodać jeszcze trochę masła, po czym wsypujemy starty ser i mieszamy. Ser szybko się rozpuści i przepysznie oblepi makaron.
Podajemy od razu na talerze i wcinamy. Pycha.
Partnerem wpisu jest firma AMICA, producent płyty indukcyjnej IN. PI6544LCDSTK
To moja pierwsza płyta indukcyjna w życiu. Mam porównanie z płytą gazową i elektryczną. Wg mnie indukcja jest najlepszą z nich. Bardzo mi odpowiada. W płycie indukcyjnej nagrzewa się bezpośrednio garnek, więc sama płyta jest dużo mniej rozgrzana niż w przypadku innych rozwiązań, a to przy dzieciach jest zdecydowanie bardziej bezpiecznym rozwiązaniem. Kiedy temperatura pola przekracza 60⁰C, na panelu sterowania wyświetlana jest wielka litera H. Płyta grzeje dokładnie w polu garnka czy patelni, a dla większych naczyń można łączyć pola grzewcze. Wystarczy położyć na środku i już, samo się aktywuje. Ma wbudowany timer i 3 programy gotowania. Używam od pół roku i jestem zdecydowanie na tak. > Zobacz płytę indukcyjną [link] |
Yakitori – przepis
Yakitori to po japońsku dosłownie grillowany kurczak. Tradycyjnie powinien być grillowany na węglu drzewnym i doprawiony specjalnym sosem. No ale… Tradycja tradycją, a niejadek niejadkiem. Poza tym zimą nie chce mi się rozpalać grilla. Dlatego my zrobiliśmy wersję „patelniową”.
Składniki:
- pierś z kurczaka
Koniec 😃
Wiecie, Japończycy grillują niemal wszystkie części kurczaka, ale to może na kiedy indziej. Na nasze potrzeby wystarczy pierś. Do tego przyprawy kojarzące się z Japonią. My dawaliśmy głównie sos sojowy. Konkretnie Szymo robił swoją marynatę: sos sojowy, oliwa, miód, trochę imbiru.
Cały patent polega na tym, że to nie jest zwykły grillowany kurczak z patelni. To YAKITORI. I tego się trzymamy. Chodzi o to, że to łechce ego niejadka, a to ważne.
Jak to się robi? Bardzo prosto. Pierś tniemy na cienkie paseczki. Te można zamarynować albo od razu nawlec na patyczki do szaszłyków. Nawlekanie powinno być „w harmonijkę”, bo tak robią w Japonii. Taki szaszłyk można po prostu posolić i popieprzyć, albo skropić sosem sojowym, albo czym tam chcecie. Potem wrzucamy to na patelnie i podsmażamy. Latem pewnie przerzucimy się na grilla na tarasie, ale póki co tak daje radę. Szymo przyrządza sobie sam taki obiad i jest z tego bardzo zadowolony. Potem obgryza szaszłyki np. z ryżem. No jak Japonia, to Japonia.
Ramen
Zostajemy w Japonii i na warsztat bierzemy ramen. Chyba najpopularniejsze po sushi danie z kraju kwitnącej wiśni. Oczywiście tradycyjnie ramen powinien być na domowej roboty bulionie wołowym. Choć bywa też i na drobiowym, a nawet warzywnym. Tak naprawdę umówmy się, że ramen jest tu tylko inspiracją.
Składniki:
- bulion
- makaron, najlepiej nudlle do raenu (od biedy i zwykłe „wstążki” dadzą radę)
- składniki dodatkowe wg uznania
Ok, to ostatnie brzmi dość enigmatyczne, ale to zależy od Was, od tego co Wasz niejadek wciągnie. Normalnie mogły to być np. krewetki, kimczi, wołowina, boczek, ogórek, awokado, paluszki krabowe, ryba, jajko i wiele wiele innych. Kwestia gustu.
Chodzi tu o to, że na talerz podajemy nudle i wybrane dodatki i zalewamy bulionem. Ramen Szyma był hmm… dość skromny, bo dodatkami był tyko groszek, kurczak i jajko. My (w sensie ja z żoną i córeczką) mieliśmy jeszcze krewetki, kraby, warzywa itp. Niemniej wszyscy zasiedliśmy do wspólnego, z grubsza takiego samego obiadu.
Tak jak wspomniałem na początku: dla części z Was może się to wydawać czymś kompletnie nieważnym, ale dla rodziców niejadków to są kamienie milowe. Dla samych niejadków również, bo mogą uczestniczyć w normalnych posiłkach. To wywiera duże wrażenie i napawa radością i dumą. Gdy ostatnio Szymo jechał z dziadkami samochodem, to przez godzinę im nawijał właśnie o jedzeniu, o tym co zjadł, jak to zrobił i co planuje zrobić. Ten temat wcześniej nie istniał.
Warto kombinować i warto bawić się jedzeniem.
Pozdrawiam
ZUCH
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023