Jestem ojcem, jestem facetem. Mam zadanie: nauczyć moich synów jak być mężczyzną.
Kiedy rozmawiam o dzieciństwie z facetami lub gdy czytam jakieś wspomnienia różnych facetów, to wyraźnie widać, że bardzo często, jako ten najlepszy, przywołują konkretny typ wspomnień. Są to wspomnienia związane z ich ojcami, gdzie jako mali chłopcy byli wtajemniczanie w ten męski, dorosły świat. Co ciekawe nawet gdy ogólnie mają bardzo złe lub prawie żadne wspomnienia ojca, to jednak te są bardzo wyraźne i bardzo ciepłe.
Niestety większość ojców zaprzepaszcza możliwości pozytywnego wpływu na swoich synów, a co gorsze zwykle ten wpływ mają negatywny. Dużo o tym myślę, zwłaszcza ostatnio. Mój najstarszy syn ma już 10 lat. Staram się być dla niego wzorem. Staram się żeby świat zyskał fajnego, odpowiedzialnego faceta, który będzie świetnym mężem i ojcem.
Chłopiec staje się mężczyzną
Zaczyna się lub zaraz zacznie dla niego ten trudny czas przepoczwarzania się z chłopca w mężczyznę. Oczywiście ojciec potrzebny jest zawsze, ale wydaje mi się, że w tym etapie szczególnie. Ciało zaczyna się zmieniać, umysł zaczyna się zmieniać, wszystko zaczyna się zmieniać. Dziecko, chłopiec, staje w obliczu transformacji, której nie rozumie. Nie rozumie jej przyczyn, jej przebiegu i jej skutków. Dramatycznie często zostaje z tym sam, a wiadomo, że natura nie lubi próżni i brak ojcowskiej podpory zaraz wypełni się kupą z forów internetowych i równie pozbawionych jakiejkolwiek mądrości rówieśników.
Pojęcie męskości zostaje zdegenerowane
To jest ten kluczowy moment kiedy pojęcie męskości, definicja mężczyzny zostaje wypaczona i zdegenerowana. Kiedy ojciec nie prowadzi prawidłowo syna, to zawsze poprowadzi go ktoś inny. Niemal zawsze z fatalnym skutkiem. To właśnie jest przyczyna szowinizmu, seksizmu, uprzedmiotawiania kobiet i wielu, wielu innych paskudnych zjawisk. Dzieje się tak dlatego, że nie ma ojca, który powie synowi: kochaj i szanuj swoją żonę i każdą inną kobietę. Jest za to wielu maczo-kretynów, którzy mówią, że jak kobieta mówi nie, to znaczy, że tak, czy inne tego typu „mądrości”.
>> Przeczytaj też mój tekst: Jak być ojcem – kochaj swoją żonę.
Bycie mężczyzną to nie przywilej, tylko odpowiedzialność i właśnie tego musimy uczyć naszych synów.
Chłopcy potrzebują wzorców, po prostu zawsze, ale to zawsze jakieś sobie znajdą. Jako młodzi ludzie zawsze, choćby podświadomie, szukamy wzorca, który moglibyśmy powielić. Wzorca, który wytłumaczy świat, który wytłumaczy mnie samego. Zatem nie można scedować z siebie jako ojca tej odpowiedzialności dając dziecku „wolną wolę” w szukaniu tożsamości, bo puszczamy go samego i bezbronnego między wilki. I zawsze z takiej wycieczki wróci, jeśli wróci, poturbowany.
Wzorzec i wtajemniczenie
Bycie w pakcie, bycie częścią czegoś większego. Takie rzeczy wspominają faceci. Jeden kolega opowiadał mi, że najbardziej wyryło mu się w pamięci, kiedy jako mały chłopiec jechał gdzieś z ojcem i spotkali kolegów ojca. Wtedy on przedstawił go swoim kolegom, mówiąc, że „poznajcie, to jest mój syn”, a oni się z nim witali podając mu rękę – jak dorosłemu. Taka drobnostka, a jak bardzo wryła się w pamięć, że z wielkimi emocjami przywoływana jest jako jedna z najważniejszych nawet po trzydziestu latach!
Co pamiętasz?
Sięgnijcie pamięcią wstecz, przypomnijcie sobie takie sytuacje, albo ich kontrę, czyli odrzucenie, wykluczenie poza męskie grono. Zobaczcie jakie to silne, jak bardzo to w nas siedzi. Wyciągnijcie z tego wnioski i działajcie. Prowadźcie swoich synów.
Męskie grono
Mam to szczęście, że posiadam dwóch braci i grono przyjaciół. Jestem otoczony fajnymi facetami, dobrymi mężami i ojcami. Nasze dzieci, nasi synowie spędzają z nami czas. Kiedy przychodzą do mnie bracia, a przychodzą dość często, to zawsze wciągamy do tego co robimy mojego Szymona. Czy rąbiemy drewno, czy rozpalamy grilla, czy rozmawiamy o filmach, czy przygotowujemy posiłek, on może być z nami. Jest częścią naszego paktu. Jest otoczony męską uwagą i troską. Nie jest sam. Ma wsparcie.
Tak jak wspomniałem dużo o tym ostatnio myślę, bo i dużo zaczyna się zmieniać. Czytałem kiedyś, że:
bycie rodzicem jest jak sterowanie pontonem po rwącej rzece: już teraz musisz zaważyć wystający za kilkaset metrów z wody głaz i już teraz musisz rozpocząć manewr. Jeśli za długo będziesz zwlekać, to sprowadzasz na siebie (i rodzinę, która płynie z tobą) katastrofę.
Tak więc widzę ten głaz, który jest okresem dojrzewania. Wiem, że jeszcze jest czas, jeszcze dwa lata, może trzy. Ale wiem, też że muszę zacząć działać już dziś.
Jak to u mnie działa
W praktyce, takiej sprzed kilku dni, wyglądać może to tak: umówiłem dla nas (dla mnie i dla Szyma) wizytę u barbera. U konkretnego męskiego fryzjera. Nie u cioci, nie u babci, nie u osiedlowej fryzjerki, która głównie robi pasemka i trwałe. Barber – po męsku.
Taka wyprawa była pretekstem do długiej rozmowy, w zasadzie do wielu rozmów. To też wspólny czas, który takie rozmowy o męskości, o dojrzewaniu, prowokuje. Jest w tym właśnie takie wtajemniczenie. Wchodzisz synu w męski świat, traktuję Cię poważnie. Barber się wita, podaje rękę, jak równemu, nie jak dziecku.
Po cięciu idziemy dalej i dalej gadamy. Opowiadam o tym jak sam to przeżywałem, opowiadam o tym co jest dla mnie ważne. Opowiadam o swoich troskach i o tym co mi daje siłę, a w zasadzie o Tym, który mi daje siłę. Idziemy i gadamy o sprawach fundamentalnych i o pierdołach. Idziemy na obiad, na kebsa do tureckiej knajpki i gadamy dalej. Opowiadam o moich podróżach, o pół roku na Kaukazie, o ludziach których poznałem, o przyjaciołach których straciłem, o życiu.
W drodze do samochodu Szymo powiedział: żółwik tato, dziękuję że jesteś.
A ja pokiwałem głową i uśmiechnąłem się, bo ze wzruszenia nie mogłem nic powiedzieć.
Pozdrawiam
Zuch
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023