Nigdy, nawet jako dziecko, nie byłem fanem ciastek domowej roboty. Ani takich z lukrem, ani pierniczków. Jakieś to takie, same nie wiem, jałowe.
No ale – oglądam filmy, a tam amerykanie zawsze mają takie wypasione ciacha – cookies. Gospodynie domowe uwijają się w ukropie żeby przyrządzić, to cudo. Myślałem, że wymaga to sporego nakładu pracy. Nic bardziej mylnego.
Tak się składa, że mam sporo znajomych ze Stanów (ło cho cho – to jest ten moment, w którym się chwalę, że tak bardzo #zagranico), sporo też takich, co tam długo mieszkali i zdążyli przesiąknąć zgniłym kapitalizmem, a przy okazji kuchnią.
Podjadałem więc im te ciastka, czyli cookies, w ilościach przekraczających granice dobrego wychowania. Co ciekawe, dość długo zajęło mi żeby wpaść na pomysł, że zamiast objadać sporadycznie znajomych mógłbym sam sobie takie zrobić w domu.
Poza tym ostatnio ogólnie dużo pieczemy i pichcimy, bo z nowym domem przyszła nowa kuchnia i nowe sprzęty. Generalnie testujemy jakie to fajne, bo skok jakościowy w porównaniu z kuchnią z mieszkania jest naprawdę spory.
Wracając do cookies: okazuje się, że są bardzo proste w przygotowaniu, robi się je bardzo szybko i mają setki możliwych wariantów. Mogą być zdrowe, a mogą być nieprzyzwoicie słodkie z liczbą kalorii wielką jak dług publiczny. Wybór należy do nas.
Poniżej podam Wam trzy przepisy, które bardzo lubimy, i które moje dzieci w zasadzie robią same. Fajne przekąski gdy mają wpaść znajomi. Fajne przekąski, gdy to my idziemy do kogoś. Zatem do dzieła.
Notka wyjaśniająca: proporcje składników są takie „na oko”, tak jak mi mówili znajomi, trochę tego, trochę tamtego, dużo cukru. Naprawdę, za oceanem cukru używa się tak lekko z 3-4 razy więcej niż u nas. To co jest w przepisach, to już moje, okrojone wersje.
Wszystkie przepisy dają ok 25-30 ciastek
Ciastka z masłem orzechowym
Składniki:
- masło orzechowe (może być crunchy, takie z kawałkami orzechów) – tak minimum pół słoiczka, najlepiej cały.
- 2 szklanki mąki – ja używam pszennej pełnoziarnistej.
- cukier trzcinowy – ja daje ok. pół szklanki
- łyżeczka soli
- dwa jajka
- 250g masła
- półtora łyżeczki proszku do pieczenia
- półtora łyżeczki sody oczyszczonej
- opcjonalnie wanilia lub jej ekstrakt
Masło (najlepiej miękkie) mieszamy mikserem z cukrem. Dodajemy jajka i miksujemy dalej. Potem dodajemy masło orzechowe i wanilię, aż nam się to ładnie ubije w jednolitą masę. Następnie dodajemy wszystkie sypkie podzespoły tego wiekopomnego dzieła i miksujemy, aż się wszystko połączy.
WAŻNE: Ciasto należy włożyć do lodówki na minimum 3h. Najlepiej na dobę. Chodzi o to, żeby się schłodziło i stężało. Dzięki temu ciasto podczas pieczenia nie będzie się rozlewać.
Schłodzone ciasto formujemy w kulki wielkości dużego orzecha włoskiego i kładziemy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Pamiętaj żeby zachować odstępy. Ja na blasze układam 3, max 4 rządki po 4 kulki.
Jak już wszystkie ułożysz to trzeba je docisnąć. Amerykanie, ludzi dziki i nieokiełznany, używają do tego widelca. Dociskają ciastko dwa razy robiąc widelcem wzorek w kratkę. Dlaczego widelcem? Nie mam pojęcia. Taka tradycja.
Można docisnąć paluchem, ale peanutbutter cookies zawsze mają widelcowy wzór, więc zróbmy i my. W każdym razie, to ciasto trzeba docisnąć bo ono samo się nie rozpłynie.
Ciastka wsadzamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na ok. 12 minut. Piekarnik (przynajmniej mój) grzeje bardzo równomiernie, więc wszystkie ciacha wychodzą świetnie.
Po wyjęciu daj ciastkom kilka minut ostygnąć na blaszce, a potem przenieś je do dalszego stygnięcia na jakąś ściereczkę. Raczej nie na talerz, bo od spodu gorących ciastek zbiera się wilgoć.
Jak już ostygną można się nimi nawtykać. Można też odstawić żeby trochę podeschły. Takie ciastka spokojnie wytrzymają około tygodnia.
Ciastka z czekoladą
Składniki:
- oczywiście czekolada. 1-2 tabliczki. My dajemy jedną białą i jedną czarną
- 2 szklanki mąki – ja używam pszennej pełnoziarnistej.
- cukier trzcinowy – ja daje ok. pół szklanki
- 2 łyżeczka soli, najlepiej gruboziarnistej. Wtedy ciastka będą słodkie, czekoladowe ze słonym posmakiem. Mmmmmmm…..
- dwa jajka
- 250g masła
- półtora łyżeczki proszku do pieczenia
- półtora łyżeczki sody oczyszczonej
- opcjonalnie wanilia lub jej ekstrakt
Jak zauważyliście składniki niemal nie różnią się od wcześniejszych ciastek. Mając bazę możecie dodawać co wam się chcę. Przygotowanie jest też bardzo podobne.

Masło (najlepiej miękkie) mieszamy mikserem z cukrem. Dodajemy jajka i wanilię i miksujemy dalej, aż nam się to ładnie ubije w jednolitą masę. Następnie dodajemy wszystkie sypkie podzespoły tego wiekopomnego dzieła i miksujemy, aż się wszystko połączy.
Czekolady siekamy na małe kawałki. Ale nie za małe. Chodzi o to żeby one się całkowicie nie rozpuściły.
Czekoladę dodajecie do ciasta i ugniatacie chwilę aż się równomiernie ułoży. Oczywiście jeśli robicie z białą i czarną czekoladą (tak jak ja), to ciasto podzielcie na pół i jedną czekoladę do jednaj, a drugą do drugiej połówki.
WAŻNE: Ciasto należy włożyć do lodówki na minimum 3h. Najlepiej na dobę. Chodzi o to, żeby się schłodziło i stężało. Dzięki temu ciasto podczas pieczenia nie będzie się rozlewać.
Schłodzone ciasto formujemy w kulki wielkości dużego orzecha włoskiego i kładziemy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Pamiętaj żeby zachować odstępy. Ja na blasze układam 3, max 4 rządki po 4 kulki. Tych ciastek nie trzeba dociskać. Same się rozpłyną.
Ciastka wsadzamy do piekarnika rozgrzanego do 180stopni na ok. 12 minut.

Po wyjęciu daj ciastkom kilka minut ostygnąć na blaszce, a potem przenieś je do dalszego stygnięcia na jakąś ściereczkę. Raczej nie na talerz, bo od spodu gorących ciastek zbiera się wilgoć.
Jak już ostygną można się nimi nawtykać. Można też odstawić żeby trochę podeschły. Takie ciastka spokojnie wytrzymają około tygodnia.
Ciastka owsiane z malinami
Te ciastka są naprawdę smaczną i zdrową przekąską. Warto takie mieć gdy dzieciaki (albo nas) najdzie ochota na coś słodkiego.
Składniki:
- jedna szklanka błyskawicznych płatków owsianych
- 1 szklanka mąki – ja używam pszennej pełnoziarnistej.
- pół szklanki miodu (tak na oko, nie brudźmy szklanki.
- 1 łyżeczka soli
- dwa jajka
- 1/4 masła
- półtora łyżeczki proszku do pieczenia
- półtora łyżeczki sody oczyszczonej
- świeże maliny, tak z garść albo dwie garście
- łyżeczka cynamonu
- opcjonalnie wanilia lub jej ekstrakt
Masło (najlepiej miękkie), jajka i wanilię i miksujemy dalej, aż nam się to ładnie ubije w jednolitą masę. Następnie dodajemy miód i miksujemy dalej, a potem wszystkie sypkie podzespoły tego wiekopomnego dzieła i miksujemy, aż się wszystko połączy.
Na sam koniec dodajcie maliny, ale nie miksujcie już tego za długo, tylko chwilę, żeby maliny się za bardzo nie rozdrobniły.
WAŻNE: Ciasto należy włożyć do lodówki na minimum pół godziny. Może być też kika godzin. Chodzi o to, żeby się schłodziło i stężało. Dzięki temu ciasto podczas pieczenia nie będzie się za bardzo rozlewać.
Schłodzone ciasto formujemy w kulki wielkości dużego orzecha włoskiego i kładziemy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Pamiętaj żeby zachować odstępy. Ja na blasze układam 3, max 4 rządki po 4 kulki. Tych ciastek nie trzeba dociskać. Same się rozpłyną.
Ciastka wsadzamy do piekarnika rozgrzanego do 180stopni na ok. 12 minut.
Po wyjęciu daj ciastkom kilka minut ostygnąć na blaszce, a potem przenieś je do dalszego stygnięcia na jakąś ściereczkę. Raczej nie na talerz, bo od spodu gorących ciastek zbiera się wilgoć.
Jak już ostygną można się nimi nawtykać. Można też odstawić żeby trochę podeschły. Takie ciastka spokojnie wytrzymają około tygodnia.
No to jemy
Jak widać przepisy są banalne, poziom trudności niemal żaden. Ciastka wychodzą pyszne. Co ważne – bardzo ciężko je sknocić.
Jeśli nie macie czasu, żeby odstały swoje w lodówce, to trudno, nie jest to super konieczne, ale musicie się liczyć z tym, że mogą się mocno rozpłynąć na całej blaszce.
Jeszcze taki pro tip: jeśli spodziewacie się gości, to wstawcie do piekarnika ciastka na chwilę przed ich przybyciem – cały dom będzie nieziemsko pachnieć.
Partnerem wpisu jest firma AMICA, producent piekarnika IN.IN. EB853BA+ IN PYROLIZA z wyświetlaczem LED..
Zdecydowałem się na ten piekarnik ze względu na bardzo dobre parametry oraz pyrolizę – czyli funkcje samoczyszczenia się piekarnika dzięki podgrzaniu do ok 400stopni. Przyznam też, że po prostu bardzo mi się podoba. Po dwóch miesiącach użytkowania stwierdzam, że w pełni spełnił moje oczekiwania. Grzeje równo i szybko. Ma też sporo wbudowanych gotowych programów. Wszystko wybieramy sobie na czytelnym wyświetlaczu. Od rzeczy banalnych jak np. frytki, aż po długie pieczenie mięs w niskiej temperaturze. Posiada też teleskopowe uchwyty na blachy, dzięki czemu nie spadną przy wysuwaniu, nawet gdy są mocno obciążone. Krótko mówiąc: gorąco (hehe) polecam. |
Pozdrawiam
Zuch
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023