Przebaczenie – klucz do szczęśliwego związku. O co warto zawalczyć?
„Jestem zraniony/zraniona” – tak pewnie zdarza ci się pomyśleć. Ale: „Nigdy ci tego nie wybaczę i będę to rozpamiętywać, drążyć, wyciągać, rozciągać i truć się tym” – to już tak nie koniecznie. Nie nazywamy tego świadomie w ten sposób. Przebaczenie w (nie tylko) związku jest niezwykle potrzebne, bo bez niego właśnie tak się trujemy.
Przebaczenie jest tematem niewygodnym, często kontrowersyjnym, a niekiedy i wzbudzającym agresję. Przebaczamy – i jako jednostki, i jako społeczeństwo – raczej niechętnie. Nawet mam pewne wrażenie, że lubimy się w krzywdach rozpamiętywać.
To dość ciekawe, bo jakby nie było jesteśmy w kręgu kultury chrześcijańskiej, a cytując klasyka:
Być chrześcijaninem oznacza przebaczać to, co niewybaczalne, ponieważ Bóg przebaczył to, co niewybaczalne w tobie.
C.S. Lewis
Ok, ja wiem, że społeczeństwo nam się sekularyzuje i nikomu nie każę być chrześcijaninem. Co to, to nie. Ale – jeśli ktoś się za takiego uważa, to warto przemyśleć swoje nastawienie pod kątem słów Lewisa.
Tak czy siak, niezależnie od tego w co kto wierzy i czy w ogóle wierzy (w sumie to zawsze w coś wierzymy, albo że coś jest, albo że czegoś nie ma) kwestia przebaczenia jest tematem cholernie ważnym i cholernie trudnym.
Moje porady nie są cudownym lekiem, który w mig uzdrowi każde małżeństwo. To są pewne techniki, pomysły na to jak można nad małżeństwem pracować, jak można je wzmacniać. To jest moim celem: wzmacnianie małżeństwa. Jednak każdy związek jest inny. Każda osoba jest inna. Masz inne wychowanie, inną historie, inne cechy. Rzeczy, o których piszę najlepiej będą się sprawdzać „przed szkodą”, a nie gdy jest już naprawdę źle. Pamiętaj, że żaden mój tekst nie zastąpi profesjonalnego wsparcia wykwalifikowanego specjalisty.A jeśli chcesz przeczytać więcej moich tekstów o małżeństwie, to znajdziesz je TUTAJ.
Trud przebaczenia
Przebaczenie jest trudne, częściowo z samej swojej istoty, ale też z nagromadzonego nieporozumienia. Warto więc zastanowić się przez chwilę czym jest, a czym nie jest przebaczenie. Myślę, że zacznę od tego czym nie jest, bo taka świadomość naprawdę pozwala spojrzeć na to z innej, świeżej perspektywy. Być może to sprawi, że w ogóle dopuścisz do siebie myśl o tym aby przebaczyć, czy zacząć myśleć o przebaczeniu.
Oprę się tu na materiałach programu poradnictwa małżeńskiego re|engage® Watermark Community Church – oczywiście za ich pozwoleniem. Zatem:
Przebaczenie nie jest zapomnieniem
Sam tak kiedyś myślałem, że przebaczyć, to znaczy zapomnieć, wykasować, wymazać. Moje zranienie, mój ból nie istniał. Nie, nie, nie. To wcale nie tak. Moje czy twoje zranienie zostanie. Być może z czasem zostaną po nim blizny, ale mimo wszystko magicznie nie wyparuje.
Przebaczenie nie jest pojednaniem
Przebaczenie komuś wcale nie oznacza, że nagle będzie wspaniale, znów – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – zostaniem najlepszymi przyjaciółmi, którzy trzymając się za ręce tańczą radośnie w okół ogniska. Nie, tak też nie. Przebaczenie i pojednanie, to dwie zupełnie różne rzeczy.
Przebaczenie nie jest przyzwoleniem
Myślę, że takie rozumienie przebaczenia jest blokadą dla ogromnej ilości ludzi. Ale tu też chcę powiedzieć, że nie – przebaczenie komuś nie oznacza, że pozwalamy robić tak nadal, czy że przyznajemy temu komuś rację.
Przebaczenie nie jest uczuciem
To nie jest też tak, że musimy „poczuć wenę przebaczenia”, że to jakoś na nas spłynie i pyk, będziemy przebaczać. Jeśli tak do tego podejdziemy, to prawdopodobnie nigdy ta chwila nie nadejdzie, a my będziemy tkwić w pielęgnowaniu uraz.
Przebaczenie nie dotyczy tylko tej osoby, która cię zraniła
To jest szalenie istotne, że w przebaczeniu wcale, ale to wcale nie chodzi o osobę, która nas zraniła. My tej osobie nic nie dajemy. Wiesz, często osoba, która nas zraniła, nawet o tym nie wie. Nie musi się też o naszym przebaczeniu dowiedzieć, bo np. już nie żyje, albo nie macie, czy nie chcecie mieć kontaktu. Przebaczenie dotyczy osoby, która przebacza.
Podsumowując to wszystko może stwierdzić, że
przebaczenie jest decyzją o odpuszczeniu przewinienia i rezygnacji z prawa do zadość uczynienia.
Możemy przebaczać nie mówiąc komuś o tym. Ale możemy też w ten sposób – przez rozmowę i jasną deklarację – rozpocząć nowy etap naszej relacji.
Co przebaczać i po co przebaczać?
Tu muszę wyraźnie zaznaczyć, że nie wiem nic o twoim życiu. Nie wiem jak wyglądało twoje dzieciństwo, rodzina, dorastanie, jak wygląda twój związek i nie wiem co się wydarzyło. Nie chcę więc, w żadnym wypadku, pouczać cię i mówić co masz zrobić. Zranienia mogą być pospolite, ot ktoś powiedział coś niemiłego.
Ale zranienia mogą być też bardzo poważne: zdrada, wykorzystanie itd. Nie traktuj proszę mojego tekstu jako jakiegoś nakazu, czy wymądrzania się. Może bardziej jako ziarna pewnej myśli, które być może zakiełkuje i pokaże inną perspektywę.
W przebaczaniu chodzi o to, żeby zacząć żyć na nowo. Aby uciąć to, co ciągnie się za naszym związkiem, co każdego dnia nie pozwala ranom się zabliźnić. Bez przebaczenia, nawet drobnych rzeczy, cały czas będzie istniało to rozgoryczenie, frustracja, to wszystko co będzie murem oddzielało nas dobrych słów, dobrych gestów. Jednym słowem od miłości.
Bo czy możemy kochać kogoś, komu nie przebaczyliśmy? Czy nasz związek nie zamieni się w relacje współlokatorów? Czy ta rysa nie będzie się pogłębiać i prowadzić do większych problemów? Na zasadzie „oko za oko”? Ty mi wyrządziłeś krzywdę, to i ja wyrządzę tobie. Może nie teraz, może nie z premedytacją, ale jak nadarzy się kiedyś okazja…
Przebaczenie w małych rzeczach
Wydaje mi się, że myśląc o przebaczeniu w związku, w małżeństwie od razu myślimy o czymś takim jak zdrada. Ale chciałbym tu nieco spuścić z tonu. Serio, na temat tak poważnych rzeczy jak zdrada nie bardzo chcę się wypowiadać i absolutnie nie chcę dawać rad.
Skupmy się więc na innych rzeczach. Bo też chciałbym uniknąć takiego myślenia, że przebaczać to ewentualnie te grubsze rzeczy. No właśnie nie, bo te drobne też potrafią nas latami gnębić. One się łączą, sklejają i tworzą wielką kulę niewybaczonych rzeczy.
Wybaczyć można to, że ktoś zapomniał o czymś dla nas ważnym. Można wybaczyć niemiłą uwagę. Można wybaczyć, że ktoś czegoś nie zauważył i tak dalej i tak dalej.
Chce jednak zachęcić do podejmowania takich decyzji o wybaczaniu. Ile razy? Siedem? A może siedemdziesiąt siedem? W każdym razie nawet gdy twój związek jest ok, jest w porządku, to pewnie i tak masz coś z czym się nie rozliczyłeś. Więc może warto przemyśleć tę sprawę, zastanowić się głęboki i być może podjąć decyzję o przebaczeniu? Wiem, że o wiele lepiej zaczynać dzień z czystą kartą.
To działa w dwie strony
Warto też zwrócić uwagę na to, że o ile nasza decyzja o przebaczeniu działa uzdrawiająco na nas samych, to obdarzenie drugiej osoby łaską przebaczenia, może też zadziałać uzdrawiająco na tę drugą osobę.
Plusów jest więc sporo. Minusów raczej nie dostrzegam.
Pozdrawiam
Zuch
Cześć! Podobał Ci się tekst? Znalazłeś tu ciekawą radę, albo dobrą rozrywkę? Świetnie, staram się żeby mój blog był wartościowym miejscem. Jeśli chcesz, możesz mi się odwdzięczyć i „postawić mi kawę” 🙂
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023