Szaleństwo przybiera różnorakie formy. U mnie w domu ostatnio przybrało formę małych, plastikowych koralików. Już prawie miesiąc, niemal każdego dnia moje dzieci mają świetne zajęcie. Zajęcie ćwiczące motorykę i w dodatku kreatywne. Przede wszystkim jednak jest to zajęcie mocno angażujące. Potrafią odpłynąć na bitą godzinę. Jest cisza, jest spokój, czyli jest to, czego wszystkim rodzicom brakuje.
Pojechałem przed świętami wymienić olej w samochodzie. Miałem ponad godzinę wolnego czasu, więc poszedłem do pobliskiego dużego, szwedzkiego sklepu z hotdogami na kawę i… niechcąco nakupowałem trochę rzeczy. Moim łupem padły m.in. koraliki Pyssla. Oglądałem je już wcześniej, ale nie znałem zastosowania i zastanawiałem się po jaką cholerę komuś tyle koralików? Tym razem czasu miałem sporo, a jednocześnie nie miałem na głowie dzieci, więc się przyjrzałem i w końcu, w końcu załapałem o co w tym chodzi. Podejrzewam, że dla części z Was zastosowanie Pyssli jest oczywiste, ale jestem też pewien, że wielu z Was kompletnie nie wie co to jest. Zatem:
Są to małe, kolorowe, plastikowe koraliki, takie pocięte rureczki. Przynajmniej dwie firmy je produkują. W Ikei są Pyssla, ale są też Hama midi, które do siebie pasują. Koraliki układamy (no, my też, bo to strasznie wciąga) na specjalnej podstawce, po czym przykrywamy papierem do pieczenia i delikatnie prasujemy żelazkiem. Koraliki roztapiają się i łączą ze sobą. Brzmi banalnie, bo takie to właśnie jest. Niemniej jednak daje naprawdę sporo frajdy. Najpierw trzeba wyłuskać konkretne kolory, potem dokładnie je ułożyć. Po przeprasowaniu mamy gotową pracę, co dla dzieci jest bardzo motywujące. Ich praca ma konkretny efekt. To ważne, że zrobiło się coś co jest fizycznym przedmiotem. Luźna układanka, wytrwale budowana, zamienia się coś co możemy wziąć do ręki. Jestem zaskoczony, tym jak bardzo jest to wciągające i jak wiele radości daje dzieciom. A czy czegoś więcej mogę potrzebować niż zajęte, zadowolone dzieci?
Często siadam z dzieciakami i układamy sobie razem. To znaczy, one układają kształty, a ja, jak ten Kopciuszek, segreguję im kolory. Siedzimy sobie, gadamy, żartujemy, spędzamy wspólnie czas. Warto.
Podstawki ikeowskie są w czterech kształtach (kawdraty, kółko i serce), natomiast Hama oferuje ich o wiele, wiele więcej. Pamiętać trzeba, że konkretny kształt ogranicza dziecko do konkretnego wzoru, natomiast duży kwadrat daje większą wolność.
Oba systemy są bardzo popularne na świecie, dzięki czemu w internecie możemy znaleźć tysiące wzorów. Moje dzieciaki biorą komputer i w google czy na pinterest.com szukaja sobie przykładów. Mamy więc w domu kolekcję gwiezdno wojnową, minecraf, marvel i minionki, a także Krainę Lodu, kucyki i inne księżniczki. Mistrz Yoda, podstawka pod kubek Spiderman i Elza stały się rękodzielniczym prezentem dla wujka na urodziny. Koleżanki z przedszkola Hani również są obdarowywane różowymi kopytnymi.
Cenowo zabawa jest bardzo przystępna. Zdający się nie mieć końca słoik Pyssla kosztuje ok. 20 zł + ok. 5 zł za podstawki. Koraliki Hama są droższe, ale mają więcej kolorów. Kupić można oczywiście w Ikei, ale też na allegro – jest tego całe mnóstwo. Szczerze mówiąc nie wiem jak wygląda dostępność tego w stacjonarnych sklepach. Hama są duńskie i np. w Niemczech są popularne. No, mniejsza z tym. Jeśli jesteście zainteresowani, to znajdziecie.
Szczerze polecam.
Zuch
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023