Kiedy dzieci dowiadują się, że zostają same z tatą, to w sporej części główek pojawia się myśl – „O Boże! Umrzemy z głodu!”. No dobra, może nie pomrą, ale szansa na to, że się potrują jest niebezpiecznie wysoka. Tata w kuchni oznacza kłopoty. Oczywiście niesprawiedliwie generalizuję. Przecież, my tatowie, nie jesteśmy idiotami. Po prostu nie wszyscy wynieśli z domu odpowiednie przygotowanie do życia.
>> Zobacz wpis – Bezy a’la błoto z gruzem
Rach-ciach
Ojcowska kuchnia charakteryzuje się prostotą. Z jednej strony wpływ na to ma brak doświadczenia, a z drugiej wstręt do zmywania niezliczonych naczyń służących do zrobienia wykwintnego dania. Do tego dochodzi fakt, że faceci z natury są raczej prości, choć sam wolę określenie – praktyczni.
Polecam wesołą kuchenną twórczość jako ciekawy i aktywny sposób spędzania czasu z dziećmi. Ojcowie są dobrzy w improwizowaniu, ale potrzebują jakiegoś punktu wyjścia, jakiejś namiastki planu. Polecenia typu: „zajmij się dziećmi”, „pobaw się z dziećmi”, „spędź czas z dziećmi” są zbyt abstrakcyjne. Nie są logiczne, nie ma w nich punktu startowego. Natomiast „zróbmy coś fajnego na kolację” brzmi jak plan. To da się wykonać. Wiadomo od czego zacząć. Co się wydarzy po drodze, to już wypadkowa kreatywności i zawartości lodówki. Najważniejsze jednak, że wiemy gdzie zacząć i to sprawia, że czujemy się pewniej.
Tatowa kolacja zwykle nie jest po prostu kolacją. Fajny tata nie daje kawałka chleba z serem (bo zapomniał, że miał zrobić zakupy i w sumie nie ma nic innego), fajny tata kombinuje i ze zwykłej kanapki robi się historia.
Jajochleby
Jakiś czas temu, zastanawiając się właśnie jak podać chleb z serem przypomniałem sobie „danie” z dzieciństwa. Nic odkrywczego, ale często zapomnianego – jajochleby (czy tam chlebojaja, jak zwał, tak zwał). Mega prosta rzecz, ale jak tata robi jajo chleby, to nie ma… no dzióbek jest… W każdym razie, dla tych co nie pamiętają co to, tłumaczę:
- bierzesz jajko lub dwa (zależy ile masz dzieci i czy sam chcesz zjeść – wtedy dowal więcej).
- mieszasz to w głębokim talerzu
- dodajesz trochę mleka
- w zależności od wersji można trochę osłodzić lub dodać soli i pieprzu (raczej nie mieszajcie obu wersji)
- rozgrzewacie patelnie
- 2 kawałki chleba maczamy w rozbełtanym jakju i kładziemy na patelnie
- po niedługim czasie jeden kawałek chleba odwracamy i kładziemy na niego ser (może być żółty, może być mozzarella – co tak akurat zalega w lodówce – ja miałem resztkę mozzarelli). Oczywiście w wersji słodkiej raczej nie kładziemy sera.
- drugim kawałkiem przykrywamy pierwszy, żeby się ser dobrze roztopił
- odwracamy całą kanapkę, żeby się z drugiej strony przysmażyła
- jajochleba kładziemy na talerz i dajemy keczup, czy majonez, czy co tam w lodówce. Ja osobiście polecam do wersji z serem – syrop klonowy. Mega połączenie.
Banał, a jednak WOW
W taki właśnie banalny sposób osiągamy efekt wow i dostajemy punkty lansu u własnych dzieci, a to liczy się najbardziej. Większość z punktów tego cuda mogą wykonać dzieci, więc zabawa jest wspólna. Fajne jest, że nasza praca ma efekt i w dodatku ten efekt można zjeść. Tak jak wspominałem, to co dla nas jest małe, głupie i bezsensu, w oczach dziecka często rośnie do rangi wydarzenia. Pamiętajmy to tym, że wcale nie trzeba być wulkanem energii i mistrzem w każdej dziedzinie aby być dobrym ojcem. Wystarczy trochę chęci i dobry humor.
>> Zobacz wpis – Chcesz być ojcem idealnym? Zapomnij, nigdy nie będziesz.
pozdrawiam
Zuch
komentarzePS – Potrawa do najzdrowszych nie należy, więc raczej nie polecam jedzenia tego codziennie, ale okazjonalnie może być.
- Kotełki – gra logiczna - 31/03/2025
- Małżeństwo, to codzienność. Czasem piękna i lekka, czasem trudna i wymagająca. - 21/02/2025
- Miód – złoto, które warto mieć w domu (i w kubku kawy!) - 21/02/2025