— Tato! Przerobiłem piosenkę, chcesz posłuchać?
— Jaką piosenkę?
— No… Taką świąteczną, nie wiem kto to śpiewa, ale słuchaj, po angielsku jest.
Szymo ma dziewięć lat. Angielski zna lepiej niż ja w jego wieku. O wiele lepiej. W zasadzie jego angielski jest komunikatywny. Za chwilę będzie mówił bieglej ode mnie. Ma dziewięć lat i zna angielski lepiej niż jego dziadkowie mogli się nauczyć przez całe życie. No właśnie, „mogli” — słowo klucz. Bo prawda jest taka, że nie mogli. Inne czasy, inne możliwości.
Znajomość języków otwiera przed nami świat. Mimo, że coraz więcej rzeczy jest tłumaczonych na polski, mimo że tłumaczenie internetowe jest coraz lepsze i szybsze, to jednak cały czas, to co mamy w głowie jest bezcenne. Bez znajomości chociaż tego angielskiego nie jesteśmy w pełni obywatelami świata. Drzwi i możliwości się przed nami zamykają. Wszystko czego nie rozumiemy staje się obce. A jak obce, nieznane, to wzbudza w nas strach. Jak coś jest obce, to nie jest nasze, a jak nie jest nasze, to tego nie rozumiemy, nie chcemy zrozumieć, boimy się podejść. Strach.
Lubię patrzeć jak moje dzieci radzą sobie z sytuacjami, które dla ich dziadków są wyzwaniem. Ba! Radzą sobie… To niezbyt fortunne określenie, bo sugeruje jakby mieli jakieś trudności. A tych właśnie nie ma. Obcy język? Phi… Dla dzieciaków, to nie jest żadna bariera, bo w naturalny sposób przechodzą na angielski. To nie jest problem, czy wyzwanie. Tak po prostu jest, bo trzeba się jakoś dogadać. Pamiętam kiedy trzy lata temu byliśmy na wakacjach w Turcji. Schodzimy na obiad, a tam przy stole siedzi Szymo, a stół już częściowo zastawiony, wecie wino, itp. Szymo zszedł pierwszy i pogadał z kelnerem. Ot tak, bo to, że kelner nie mówi po polsku, to przecież żaden problem.
No i tak sobie myślę, że warto inwestować w języki, w różne wyjazdy, czy kursy, bo to naprawdę poszerza horyzonty. Bo jeśli (wtedy) sześcioletni Szymo dogada się z kelnerem za granicą, to będąc nastolatkiem będzie mógł się za granicą uczyć. A nawet jeśli nie za granicą, to będzie mógł korzystać z zagranicznych źródeł. Jak wiele daje to możliwości na rozwój?
Cóż, pewnie się ze mną zgadzacie, bo Ameryki nie odkrywam. Co prawda na studia w Oksfordzie jeszcze musimy trochę poczekać, ale póki co Szymo raczy mnie przeróbkami piosenek.
— No to słuchaj tato, bo przerobiłem refren i leci to tak: All I want for christnas is… Poo!
Także ten… Uczcie dzieci języków.