Otwieram drzwi pokoju mojej córeczki i wkraczam w zupełnie obcy mi świat. Kolory ścian, meble, detale, ozdoby. To wszystko rzeczy, których sam bym sobie nie wybrał, a jednak je kupiłem i staram się je zrozumieć.
Trafiłem kiedyś na fajne zdanie: „Rodzic pragnący dobrze wychowywać swoje dziecko, musi starać się zrozumieć kim ono jest, a nie starać się zrobić z niego kogoś kim chce żeby było”*. Wziąłem to sobie do serca i takim właśnie staram się być tatą. Obserwuję zachowanie moich dzieci rozpoznając w nich konkretne osobowości. Nie równam ich do moich własnych cech. Moje dzieci są ze mnie, ale nie są mną. Kiedy to piszę, kiedy Ty to czytasz, wydaje się to banalne, ale zastanów się ile razy przewracasz oczami słuchając pomysłów swoich dzieci? Przewracanie oczami jeszcze nie jest takie złe, ale pomyśl czy nie forsujesz swoich rozwiązań, bo… bo tak? Bo po prostu Twoje są lepsze? Hmm… a może pomysły dzieci nie są gorsze, tylko inne?
Ale kim ja w ogóle jestem?Mam na imię Maciek, ale i tak wszyscy mówią na mnie Zuch. Jestem mężem cudownej Karoliny, tatą trójki dzieci, grafikiem, blogerem, miłośnikiem kawy, yerba mate, projektowania po nocach oraz Pink Floyd. Cały czas nie za bardzo kumam Excela, ale za to polubiłem sushi. Bloguję od stycznia 2009 roku. W sierpniu 2016 zaczęliśmy spełniać jedno z naszych marzeń – budowę domu. Kto to przeżył ten wie, że jest to karkołomne zadanie. Zanim będziemy mogli spędzać rodzinny czas w przytulnych wnętrzach musimy przejść długą, często absurdalną drogę. Chcę się z Wami podzielić moimi przeżyciami i zdobytym doświadczeniem. |
Różnimy się od siebie
No właśnie. Jesteśmy zupełnie różnymi ludźmi. Dzieci różnią się od rodziców, rodzeństwo różni się od siebie. Niby z jednego ojca i matki, a kompletnie różni. Mamy różne temperamenty, różne gusta, różne wrażliwości. Różne rzeczy są dla nas ważne. Np. mój syn kompletnie nie zwraca uwagi na to w co się ubiera. Mógłbym mu dać worek po pyrkach i pewnie byłoby dobrze. U córeczki sprawa wygląda kompletnie odwrotnie: każdy element ubrania musi pasować do siebie. Wzorcem jest jej poczucie estetyki, które przynajmniej narazie zupełnie różni się od mojego. Ja w życiu nie wpadłbym na zestawy, które proponuje moja Hania. Jednego dnia zestaw jest, powiedzmy poprawny, a drugiego jarmarczny, pełen dodatków. Można powiedzieć, że to widzimisię, że rozpieszczony dzieciak itp. Można, ale tym samym wyrządzi się dużą krzywdę dziecku. Ta ekspresja jest wyrazem jej wrażliwości. Mogę to stłamsić, bo się wstydzę z nią wyjść na ulicę. Ba! mogę jej powiedzieć, że się jej wstydzę. Ale kurka wodna – jestem jej tatą. Ukochanym tatusiem, najważniejszym facetem w jej dotychczasowym życiu. Moje słowa, moja opinia, moje szydzenie, itd, ma kolosalne znaczenie. Naprawdę jednym zdaniem można zgasić ogień radości w dziecku i wpędzić je w kompleksy, które będą się za nią ciągnąć bardzo długo. Co najważniejsze – i co bardzo mocno trafia do ojców – jeśli Twoja córka nie znajdzie akceptacji u Ciebie, to będzie jej za wszelką cenę szukać u innego faceta. Twojej wyobraźni pozostawiam domyślenie się jaka to może być cena.
Trzeba odkryć jakie jest Twoje dziecko
Zatem – staram się zrozumieć moją córeczkę. Staram się odkryć kim ona jest. Co ma w głowie, co ma w sercu, jak mogę ją wspierać. Trzeba zrozumieć, że te jej dzisiejsze małe sprawy, są dla niej autentycznie bardzo ważne. Nie musisz nagle polubić wymyślonej herbatki z koleżankami, ale musisz zrozumieć jak to ważne dla Twojego dziecka.
>> Przeczytaj mój tekst: Przemeblowanie domu zacznij od przemeblowania siebie
Urządzanie pokoju córeczki
Urządzanie pokoju córeczki, tak jak każdego innego pomieszczenia w domu zaczęliśmy od rozmowy z osobą, która z tego pomieszczenia będzie najwięcej korzystać – czyli z Hanią. To ma być JEJ pokój, jej królestwo, jej enklawa, jej bezpieczna przystań, odbicie jej osobowości. Absolutnie nie chcieliśmy robić tego pokoju za nią. Często widzę jak rodzice urządzają „pokój księżniczki”, spełniając niespełnione marzenie, wybaczcie, mamy. Tata w tym nie jest bez winy, bo zwykle porzuca sprawy córki, bo na „dziewczyńskich” rzeczach się nie zna. Tym samym na własne życzenie wyklucza się z życia córki, zostawiając puste miejsce. Dla kogo? O tym już pisałem wyżej.
Etapy fascynacji
Oczywiście osobnym tematem jest sytuacja, kiedy córka naprawdę przechodzi etap fascynacji księżniczkami. Ale to ma być jej etap. Przy czym należy pamiętać, że cechą wspólną takich etapów jest ich dość szybka przemijalność, więc warto zachować rozsądek. Kiedy rok temu wybieraliśmy z Hanią kolory, na tapecie była disneyowska Elena. Wiedzieliśmy, że pewnie nie potrwa to zbyt długo, ale też nie chcieliśmy mówić „nie, bo nie”. Kompromisem było wybranie kolorów inspirowanych tą bajką, a nie malowanie wielkiej Eleny na ścianie. Hania na ten pomysł przystał ochoczo, bo w sumie wyszło na jej. Zatem w pokoju ma ciepły żółcień i różowo-wrzosowy jako drugi kolor. Można? Można.
>> Przeczytaj mój tekst: Jak urządzić pokój chłopca, który niebawem będzie nastolatkiem
Meble podporządkowane dziecku
Natomiast meble miały być dobrane do tego jak ona żyje, jak spędza czas, jaki ma temperament. Mebel to coś więcej niż przedmiot. Dobrze (lub źle) dobrane meble nadają charakter całemu pomieszczeniu. Wpływają na jakość życia.
Łóżko
Głównym elementem pokoju Hani jest łóżko. Łóżko nie byle jakie. Wypatrzyłem je gdy byłem na festiwalu Eenedue w poznańskiej Concordii (swoją drogą polecam – LINK ). Swoją drogą prowadziłem tam wtedy warsztaty dla rodziców i dzieci z robienia gier planszowych. Później moje dzieci były w jakimś labiryncie, a ja łaziłem, łaziłem, oglądałem i nagle ŁAŁ! Pamiętam, że pomyślałem, że gdybym był dziewczynką, bym tego łóżka pragnął. A potem pomyślałem, że jakby zmienić kilka edytowalnych detali, to w sumie sam tego łóżka pragnę. Potem przypomniałem sobie, że mam 35 lat i moja żona mogłaby mieć coś przeciwko. Cóż.
W każdym razie gdy dzieci już pomyślnie wydostały się z labiryntu poszliśmy wspólnie obejrzeć to łóżko. Ale tak wiecie, bez nagabywanie, bez „zobacz jakie cudowne, musisz-musisz-musisz-musisz takie chcieć, bo tacie się podoba”. Po prostu, choć Mała, pooglądamy co tam jest. Hania obejrzała i widziałem, że jej oczka się powiększają, że już widzi jak się tu będzie bawić z koleżankami. Moi drodzy, emocje – tak się wybiera meble 😃 Bo widzicie „Wolność zaczyna się w domu”. Kurcze, na maksa mi się ta filozofia podoba. Dom to jest to miejsce gdzie możemy się bezpiecznie realizować.
Konkretnie chodzi o łóżko z kolekcji Nest od VOX. Jest to łóżko piętrowe, którego boczna ściana jest półką, a przestrzeń pod łóżkiem można dowolnie zagospodarować, wykorzystując różne dostępne elementy tej kolekcji. To co mi się podoba, to po raz kolejny obecna przy VOX – edytowalność. Łóżko jest bazą, którą przy pomocy gustownych detali możemy dostosować do charakteru różnych dzieci. Wiecie, ja jestem z Poznania i lubię praktyczne i oszczędne rozwiązania. To są meble, które dziś podobają się siedmiolatce, a za kilka lat, po kilku niewielkich zmianach, będą cały czas czadowe dla nastolatki. Co ciekawe, to nie jest „mebel dla dziewczynki”. U nas akurat Hania go wybrała ze względu na kilka cech, o których napiszę za chwilę. Ale równie dobrze mógłby je wybrać dziesięcioletni dzisiaj Szymo. Neutralna baza i edytowalne detale.
Ze szczytu spogląda na swoje królestwo
Hania chciała mieć duże piętrowe łóżko. We wspólnym pokoju spała na dolnym piętrze i zawsze bratu zazdrościła. Poza tym jest jeszcze małą dziewczynką, więc pewnie fajnie jest czasami popatrzeć na innych z góry. Łóżko na pięterku sprawia wrażenie prywatnej enklawy, takiego gniazda. Tu może poukładać wszystkie swoje maskotki i superbohaterki. Tu ma swój kocyk, który układa sobie na prześcieradle, bo tak. Natomiast pod łóżkiem ma pokoik i miejsce do ulubionej zabawy w dom. Tu ma dwa małe foteliki i stolik. Tu siada z odwiedzającymi ją koleżankami, tu siada z książeczką. To jest jej kolejny mały świat. To jest dla niej ważne, sprawia, że czuje się ważniejsza i bardziej dorosła. Można dokupić fajną filcową przesłonę i materacowe siedziska, które mogą posłużyć też do spania – to nasz plan zakupowy na najbliższą przyszłość.
Edytowalność
Swoją drogą, to też jest fajny motyw, że nie trzeba kupić wszystkiego na raz, tylko w miarę potrzeb i możliwości finansowych dokupować kolejne elementy. My ostatnio dokupiliśmy taką zawieszaną, filcową hmm… półeczkę? Uchwyt? Który zawiesza się na poręczy i można tam trzymać np. czytaną akurat książkę czy wiecznie gubiącą się szczotkę do włosów. Część płaszczyzn łóżka i innych mebli z tej kolekcji można zakryć specjalnymi płytkami, które zupełnie zmieniają ich charakter. Np. takie – LINK.
Funkcjonalne biurko
Z tej kolekcji Hania ma jeszcze regał na książki, który może być drugim bokiem łóżka, ale może stać osobno. Jest przestronna szafa na ubrania, w której idealnie mieści się jej garderoba oraz bardzo funkcjonalne biurko. Uczennica pierwszej klasy i początkująca artystka była nim zachwycona. Ma ono z boku bardzo fajną wnękę na wszystkie potrzebne kartki i kredki, które nie zsuwają się na podłogę oraz szafkę na zeszyty i podręczniki. Wszystko razem ładnie się komponuje i mimo, że są do dość zdecydowane meble, to jednak nie zawłaszczają przestrzeni.
Jak narazie meble Nest się świetnie sprawdzają. Hania coraz bardziej personalizuje swoje królestwo. Dostawia swoje rysunki, zdjęcia z koleżankami, baldachim czy cottonballs jako lampkę do snu.
Poza meblami za jednym zamachem w VOX nabyliśmy też:
- drzwi (model Modus – takie same w całym domu)
- listwy przy podłogowe Estilo – również takie same w całym domu. Proste, estetyczne, wyraźnie odcinają podłogę od ściany + mają ukryte miejsce na kabel
- panele podłogowe z dekorem Dąb Dworkowy. Takie panele mamy na całym piętrze. Parter – przestrzeń otwarta, gościnna ma swoją podłogę, bardzo jasną, prawie białą, a cała góra – zamknięta, rodzinna, prywatna ma swoją. Te panele mają ciepły, naturalny drewniany dekor. Są zdecydowanie ciemniejsze niż te z dołu (Sydney Dąb Biały, też od VOX). Chcieliśmy tak ocieplić prywatne przestrzenie.
>> Przeczytaj mój tekst: Jak wybrać drzwi wewnętrzne
>> Przeczytaj mój tekst: Jak wybrać panele podłogowe
A ja się tam czasami do jej królestwa dyskretnie zakradam i patrzę jak siedzi przy biurku i zawzięcie rysuje czy odrabia lekcje, jak włącza swoją ulubioną w tym tygodniu piosenkę i tańczy. Ja sobie tak patrzę i – no co tu dużo mówić – jestem szczęśliwy.
pozdrawiam
ZUCH
PS – partnerem merytorycznym wpisu jest firma VOX – podłogi, drzwi i meble.
* zdanie pochodzi z książki „Najlepsze miejsce pod słońcem” Gordona MacDonalda, mojej ulubionej książki o byciu rodzicem.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023