Z polską literaturą mam pewien problem. Miotam się w sprzecznych doznaniach. No bo z jednej strony mam genialnego Lema, Dukaja czy Huberatha, a z drugiej cały czas żywe wspomnienie cierpień związanych z kanonem lektur szkolnych, nowelkami pozytywistycznymi czy „Granicą”.
Jakoś w grudniu dostałem w prezencie „Gniew” Zygmunta Miłoszewskiego. Pomyślałem, że fajna okładka i odłożyłem na półkę, bo kończyłem inne książki. A poza tym, wiecie, polski kryminał… Jednak „Gniew” zachwalało wielu znajomych, więc w końcu przyszła i na niego pora. Co prawda „Gniew” jest trzecią częścią trylogii o prokuratorze Szackim, ale zapewniano mnie, że nie ma to większego znaczenia, a że jestem raczej ufny, to zabrałem się do lektury i……i całkowicie mnie pochłonęło. Nie mogłem się oderwać. Nie doczytałem do połowy, a już kupiłem sobie dwie pierwsze części, bo wiedziałem, że muszę pożreć całość.Proza Zygmunta Miłoszewskiego bardzo przypadła mi do gustu. Opisy miast, w których dzieje się akcja (kolejno Warszawa, Sandomierz i Olsztyn), opisy bohaterów i postaci pobocznych. Drobnostki, przemyślenia, ulotne wrażenia. Wszystko składa się na niesamowicie plastyczne i realne tło historii. To mogłoby się zdarzyć naprawdę, to mogliby być prawdziwi ludzie. Ślamazarność urzędów, szarość osiedli, rozpadające się małżeństwa, paskudna polska pogoda. Dla mnie bomba. Do tego książki poprzetykane są licznymi smaczkami i dygresjami. Ci co czytali pewnie pamiętają sędzinę z Sandomierza, czy ptysie, albo sen z Hitlerem, czy też myśli krążące w okół osoby zarządzającej światłami drogowymi w Olsztynie. Uśmiechałem się wielokrotnie, a czasami wręcz śmiałem się na głos.
Oczywiście osią każdego kryminału jest zbrodnia. Miłoszewski zdecydowania staje na wysokości zadania i konstruuje sprawy wciągające, intrygujące i tajemnicze. Mamy do czynienia z brudem zbrodni, z całą patologią jej towarzyszącej. Mamy poszlakowe śledztwa, które są głęboko osadzone w realiach polskiego prawa i urzędowej biurokracji. To wszystko jest bardzo prawdziwe – przynajmniej dla mnie, czytelnika. Wiecie, ja bardzo nie lubię „czystych” zbrodni, takich jak u Agaty Christie, nie lubię „czystych” bohaterów jak James Bond. To jest sztuczne, plastikowe. Natomiast Miłoszewski, moim zdaniem, przedstawia nam bardzo realistyczną wizję. Stawiam go obok takich autorów jak Jo Nesbo, czy Stieg Larsson. Trylogia o Szackim jest niesłychanie polska. Tak jak seria o Harrym Hole jest norweska, a Millenium szwedzkie. Czytając to czujesz autentyczny klimat tego konkretnego państwa i jego konkretnych spraw i problemów, czy towarzyszącej mu mentalności obywateli.
Bardzo ważne jest przedstawianie brutalnej prawdy o przemocy domowej. Jest to realny problem naszego kraju, a mówi się o tym bardzo, bardzo mało. Cały czas dominuje znieczulica. Być może, przynajmniej mam taką nadzieję, po lekturze tych książek (zwłaszcza „Gniewu”) będziemy mieli oczy szerzej otwarte i będziemy bardziej skłonni do reakcji.
Krótko mówiąc gorąco polecam. Kawał dobrej, mocnej literatury.
Moja ocena:
Ale żeby przekonać Was dodatkowo, choć nie mam w tym żadnego interesu poza chęcią promocji dobrych książek, postanowiłem wesprzeć swoje zdanie opinią dwóch blogerek książkowych, które na co dzień zajmują się książkami i ich recenzjami.
Trylogię o Szackim pochłonęłam w ubiegłym roku, praktycznie pod rząd, robiąc tylko przerwy na pracę, sen i czytanie tego, co musiałam. Porwała mnie całkowicie! Z książki na książkę obserwowałam rozwój Szackiego z zarozumiałego, błyskotliwego bawidamka z wielkiego miasta w zgorzkniałego, rozczarowanego życiem, ale nadal błyskotliwego prokuratora z tzw. „prowincji”.
„Uwikłanie” z rozliczeniem przeszłości i rozgrywkami szarej strefy, „Ziarno prawdy” z niesamowitą historią o miłości, zdradzie, rozegraniu osobistej zemsty przy użyciu społecznych lęków i zafiksowań. „Gniew” pełen złości, przemocy, z wieloznacznym i odrobinę jednak rozczarowującym dla mnie zakończeniem. W pierwszym tomie odnajdywałam miejsca, w których często bywam, w drugim poznawałam kompletnie nieznany mi Sandomierz, a w trzecim kroczyłam po już odrobinę znanym mi Olsztynie. Świetna sprawa.
Intrygi kryminalne dziwne, podpasowały mi. A wykonanie? Super, aż na początku nie mogłam uwierzyć, że to nasz, polski kryminał. Świetne językowo, pełne ciętego humoru, sarkazmu i naprawdę wielu ciekawych i trafnych obserwacji naszej rzeczywistości.
Mimo wszystko polubiłam tego eleganckiego, siwowłosego prokuratora, z chęcią podążyłabym dalej jego ścieżką kariery, ale cóż, pozostaje tylko czekać, co dalej wymyśli autor! Polecam
Agnieszka Tatera
ksiazkowo.wordpress.com
Lektura trylogii Miłoszewskiego rozłożyła mi się na lata – kolejne części czytałam tak jak się pojawiały. Pewnie gdybym przeczytała całość za jednym posiedzeniem, miałabym więcej interesujących obserwacji, a tak skleroza.
Pamiętam, że:
„Uwikłanie” mnie kompletnie zaskoczyło. Być może zakończenie było nieco zbyt wyszukane, ale całość naprawdę dobra. Zachwycił mnie drugi plan i dbałość o szczegóły. Smakowita panierka, w której autor obtacza zagadkę. Pamiętam, że pracowałam wtedy w księgarni i polecałam wszystkim jako: „tak dobry, że aż dziwne że to polski kryminał”.
„Ziarno prawdy” wciągnęło mnie z miejsca. Zakochałam się.
„Gniew” bardzo mi się podobał (poza tym mieszkałam przez chwilę w Olsztynie i mam sentyment), przeczytałam w jeden wieczór, ale zakończenie uznałam za kompletnie nierealne psychologicznie.
Całość cenię także za wspólnotę poglądów – Miłoszewski poza prowadzeniem samej zagadki celnie komentuje polską rzeczywistość i pisze rzeczy mi bliskie.
No i uwielbiam takie teksty:
„Prokurator Szacki był człowiekiem światłym, znał podstawy psychologii i wiedział, że negatywna identyfikacja to ślepa uliczka. Że człowiek powinien określać siebie przez dobre emocje, przez to, co lubi, co go uszczęśliwia, sprawia mu radość. Że budowanie tożsamości na tym, co go drażni i wkurwia, to wstęp na równię pochyłą zgorzknienia, po której zjeżdża się coraz szybciej, aby na końcu stać się ziejącym nienawiścią frustratem. Wiedział o tym, starał się z tym walczyć, jak umiał, ale zdarzały się momenty, kiedy zwyczajnie się nie dało. To był jeden z tych momentów.*” JA TO WIDZĘ 🙂
Ela Zdanowska
czytambomusze.pl
TROCHĘ KURTURY (kanał YT)
*Ziarno prawdy, strony nie pomnę
pozdrawiam
Zuch
komentarze
Uwikłanie
Ziarno prawdy
Gniew
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023