Własny biznes, marzenie wielu. Coraz częściej mówiąc o własnej firmie myślimy o czymś internetowym. Dziś jednak chciałbym przedstawić biznes jak najbardziej stacjonarny – własny sklep. Oczywiście idziemy z duchem czasów i sklep stacjonarny jest wspierany przez e-commerce.
Porozmawiałem z Michałem Patelka, właścicielem slepu Fajowo.eu, w którym możemy zaopatrzyć się w fajki wodne i – temat bardzo mi bliski – Yerba Mate. Ok, nie przedłużając, zapis rozmowy poniżej:
ZUCH: Skąd w ogóle pomysł? Takie oklepane pytanie, ale przyznasz, że sklep z Yerbą i fajkami wodnymi, to jednak pewien poziom abstrakcji. Tym bardziej, że sklep założyłeś, ile? Siedem lat temu? W każdym razie na długo przed modą na yerbę.
Michał Patelka: Tak, siedem lat temu pracowałem jeszcze na etacie, spontanicznie wyjechaliśmy z dziewczyną na wakacje, tam zapaliliśmy fajkę wodną – shishę i złapaliśmy bakcyla. Pół roku później przymierzaliśmy się już do otwarcia sklepu z shishami. Z yerbą było podobnie, spróbowałem i zadziałała, a wybór był wtedy kiepski, szczególnie w Poznaniu. W tej chwili mamy ponad 60 różnych rodzajów yerba mate na półkach.
ZUCH: Sprowadzasz towar głównie z Ameryki Południowej. Zupełnie obcy rynek, inna mentalność. To trudni kontrahenci?
MP: Ze względu na specyfikę branży ok. 90% naszego asortymentu produkowane jest za granicą, a nawet na innych kontynentach. Zupełnie inna mentalność, zupełnie inne podejście do wielu spraw i oczywiście zupełnie inne przepisy. Trzeba się przyzwyczaić, dokształcić i dokupić darmowe minuty międzykrajowe 😉
ZUCH: A jakie są największe problemy związane z handlem międzykontynentalnym?
MP: Strefy czasowe, zdarzyło mi się odebrać telefon w środku nocy, bo ktoś na drugim krańcu świata nie pomyślał, że u nas jest noc. Trzeba również wpisać w kalendarz święta, dni wolne i wszelkiego rodzaju inne okazje, aby nie było przestoju w dostawach, choć zdarzają się też nieprzewidziane sytuacje. Strajk w porcie w Buenos Aires i statki nie są ładowane 3 tygodnie, a może pamiętasz jak kilka lat temu wybuchł wulkan na Islandii? Samoloty nie latały a organizacja transportu drogowego z Afryki była niemałym wyzwaniem szczególnie, że nie tylko ja miałem taką potrzebę.
ZUCH: A są jakieś plusy?
MP: Własna firma to ogrom pracy i dużo wyzwań. Fakt, że dany produkt oferujesz jako pierwszy w Polsce czy nawet w Europie sprawia dużą frajdę. Testowanie nowości czy przeglądanie produktów, które do sprzedaży trafiają po kilku miesiącach czy nawet później też ma swoje plusy.
ZUCH: Ok, a samo prowadzenie sklepu? Czy to ciężki kawałek chleba? Nie myślałeś, żeby to wszystko rzucić w cholerę i poszukać pracy w jakimś korpo?
MP: Myślę o tym co drugi dzień (śmiech – heheszki). Własna firma to nie jest 8 godzin dziennie, pracy jest sporo. Czasem to weekend, czasem pracownik się rozchoruje albo po prostu coś niespodziewanego wypadnie i trzeba się zebrać w sobie, zacząć działać w każdym momencie. Cały czas staram się rozwijać, rozglądać za nowościami, odwiedzać targi. Dzieje się sporo. Do tego sklep internetowy, specjalne zamówienia, organizacja imprez firmowych oraz współpraca z różnymi instytucjami. Jest szybko, jest dużo, jest intensywnie. Nie ma lekko, ale uwielbiam to!
ZUCH: Ideą tej serii wpisów jest, to żeby ludzie z doświadczeniem dzielili się nim z osobami, które dopiero podejmują decyzję o własnym biznesie. Czy mógłbyś, tak w telegraficznym skrócie, udzielić kilku rad, tym z moich czytelników, którzy myślą o założeniu stacjonarnego sklepu? Na co zwrócić uwagę, czego się wystrzegać, itp?
MP: Jak już wcześniej wspomniałem – własna firma, niezależnie od tego czy jest to sklep czy inny rodzaj działalności, to sporo pracy. Jednak realizując swoje marzenia, pracując z ludźmi, którzy pasjonują się tym co ty, masz poczucie spełnienia. Zupełnie inaczej czujesz się wstając rano. Wiesz, że warto, że nie jesteś trybikiem w wielkiej koporacji. Twoje decyzje bezpośrednio wpływają na rozwój Twojej firmy. Należy jednak pamiętać, aby całość przeliczyć, rozeznać się w sytuacji. Trzeba znaleźć swoje miejsce, swój pomysł, a nie liczyć na szczęście, bo innym się udało. Jak sam dobrze wiesz przychodzi „dziesiąty” i ZUS trzeba zapłacić, czynsz trzeba zapłacić.
ZUCH: Ok, dzięki. Porozmawiajmy jeszcze chwilę o samej Yerba Mate. Mimo wszystko cały czas jest to produkt dość niszowy, ale zyskujący coraz to nowych fanów – w tym mnie samego. Spróbujmy może przybliżyć Mate tym, którzy jeszcze nie są przekonani. Według wielu jej największym minusem jest smak. Niektórzy mówią, że Yerba Mate smakuje jak woda z kałuży. Inni, że jak wywar z petów. Jestem nieco rozdarty, bo zgadzam się z obiema opiniami. Jak Ty to widzisz?
MP: Tak, trzeba przyznać, że smak yerby jest specyficzny i nie każdemu od razu zasmakuje. Z drugiej strony znam wielu smakoszy i sam do nich należę, a większość osób z tego co wiem polubiła smak yerba mate z czasem. Jadnak wybór jest spory i zawsze można wybrać coś dla siebie.
ZUCH: Jakby nie było smak mate nie jest jej najmocniejszym atutem. Co zatem jest? Co czyni mate tak wyjątkową?
MP: Zależy czego szukasz. Może być zamiennikiem kawy, ma działanie pobudzające, posiada sporo witamin i mikroelementów więc może być również uzupełnieniem codziennej diety. A yerby z dodatkiem ziół czy owoców mogą służyć jako napoje orzeźwiające.
Mate piją szczególnie osoby które potrzebują energii, dużo energii. I tutaj już nie ma rozgraniczenia, sięgają po nią wszyscy, osoby spędzające całe dnie w biurach, studenci, osoby pracujące fizycznie, matki wychowujące dzieci, czy osoby uprawiające sport. Dla każdego jest świetnym rozwiązaniem.
ZUCH: Ja osobiście szukam właśnie tej energii. Co najważniejsze – znajduję ją, dlatego tak chętnie siorbię yerbę. Ale… jestem z Poznania, więc nie może nie paść pytanie o cenę. Czy picie mate się opłaca? Może nie tyle, czy się opłaca, ale czy to drogie hobby?
MP: Generalnie yerba mate jest tania, oczywiście można kupić droższe rodzaje czy bardziej wyszukane, jednak większość 0,5kg paczek kosztuje w granicach 20 – 30zł, a kilogramowe zaczynają się już od niecałych 30zł. Czyli zdecydowanie mniej niż na przykład zielona herbata, a przy tym jest bardzo wydajna. Jeśli ktoś chciałby zastąpić kawę yerbą taka paczka 0,5kg powinna mu na początku przygody z mate wystarczyć na jakieś 3-4 tygodnie, jak sam wiesz po pewnym czasie zaczyna szybciej znikać, ale i tak ze spokojem takie opakowanie wystarcza na 2-3 tygodnie.
ZUCH: No ok. To powiedz mi jeszcze jak powinno się przyrządzić mate?
MP: Do odpowiedniego zaparzenia yerba mate potrzebne nam będzie kilka rzeczy:
Po pierwsze naczynko w którym przygotujemy napar i zarazem będziemy z niego pić czyli matero, są tutaj różne odmiany naczynek, wykonane z owocu tykwy, czy ceramiczne oraz z egzotycznych odmian drewna.
ZUCH: Ja sam korzystam z ceramicznego ze względów praktycznych – łatwiej myć.
MP: To fakt. Drugą niezbędna i chyba najważniejszą rzeczą jest bombilla, czyli słomka zakończona filtrem, przez którą pijemy gotowy napar.
Yerba Mate jest dość specyficzna jeśli chodzi o zaparzanie. Fusy tylko w połowie, czy może w 2/3 opadają na dno a reszta pływa sobie po całości, taki już urok mate, więc mówiąc wprost bombilla zapobiega zjadaniu fusów. Warto wspomnieć, że yerbowe fusy zalewa się kilkukrotnie, więc w każdej chwili do matero możemy dolać ciepłej wody.
ZUCH: No właśnie, mate zaparza się dość specyficznie. Powiedz w takim razie na co zwrócić uwagę, żeby nie zepsuć wywaru i dlaczego?
MP: Najważniejszą sprawą jest temperatura, 70 – 85 °C przy wyższej temperaturze yerba mate traci swoje witaminy oraz staje się bardziej gorzka. Fajną opcją szczególne na cieplejsze dni jest terere, czyli mate zalewana zimną wodą czy sokiem. Osobiście latem trzymam butelkę wody mineralnej w lodówce i taką schłodzoną zalewam swoją yerbę. Ciężko tutaj mówić o zaparzaniu, ale napar naciąga i jest bardzo orzeźwiający.
ZUCH: Ja jeszcze wrócę do smaku. Można go jakoś złagodzić?
MP: Jeśli chodzi o smak to tak jak wcześniej wspomniałem można zacząć od odmian z dodatkami, lub dodawać własne, czy to świeżą miętę, czy sok z owoców. Bardzo fajnie się tutaj sprawdza sok jabłkowy lub pomarańczowy. Mate można słodzić czy to miodem czy cukrem. Yerba nie traci swoich właściwości po dołożeniu takich dodatków, więc nie ma z tym problemu.
ZUCH: To na koniec jeszcze poleć proszę kilka gatunków. Takich dla hardkorowców i może takie lżejsze.
MP: Na początek polecam coś łagodniejszego z owocowych CBSe Cytrynową czy trochę mocniejszą Taragui Gruszkową z bardzie klasycznych Amande Elaboradę czy Rosamonte Elborada.
Natomiast dla hardcorowców będzie Colon szczególnie wersja Especial czy Selecta Energy z guaraną. A jeśli ktoś potrzebuje coś mocniejszego, ale smak yerby nie zbyt mu jednak odpowiada to polecam selecte ziołową.
ZUCH: dziękuję bardzo za rozmowę. A ja jeszcze od siebie dodam, że bardzo polecam nową serię Yerba Mate Green, którą się ostatnio zapijam. Jest to chyba najsmaczniejsza mate jaką piłem.
Jak widzicie, własny biznes to nie tylko aplikacje internetowe. Można być szefem samego siebie również w dość tradycyjnym wydaniu. Potrzebne są jak zwykle: pomysł i wytrwałość.
pozdrawiam
Zuch
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023