Mój dzień składa się z wielu mniejszych lub większych zadań. Właściwie nigdy nie jest tak, że mam jedno duże zadanie, nad którym nieprzerwanie pracuję od rana do wieczora. Najlepiej jeszcze nie niepokojony przez nikogo. Codziennie mam do ogarnięcia sprawy administracyjne, czyli mejle i telefony, a także główną część mojej pracy, czyli projektowanie graficzne, komiksy, i wpisy na blog. Bardzo często mam wrażenie, że dzień jest za krótki, że całość jakość mi się rozjeżdża.
Wydaje mi się, że wielu z Was ma podobne odczucia. Niezależnie od tego czy pracujecie na etacie czy na swoim, wiele osób ma problem ze skupieniem się na produktywnym wykonaniu zadań. Efektem jest właście ciągły „niedoczas”. Nie jest to mi obce. Bywały dni, które przeleciały, a ja miałem wrażenie, że nic nie zrobiłem. O ile na etacie mamy zwykle kogoś nad sobą, kto w mniej lub bardziej niemiły sposób zagoni nas do pracy, to w przypadku własnej działalności musimy sobie radzić zupełnie sami.
Wspominałem juz chyba nie raz, że zacząłem szukać rozwiązań i wprowadzać pewne zmiany gdy przeczytałem gdzieś wspomnienia pewnego pastora (wybaczcie ale nazwiska absolutnie nie pamiętam), który zmagał się ogromną ilością zadań i wiecznym brakiem czasu. Wszystko zmieniło się od kiedy zaczął dokładnie planować swój dzień. Okazało się, że wtedy jest w stanie wykonać wszystko, a nawet zostaje trochę luzu.
O mojej metodzie planowanie dnia pisałem TUTAJ <- klik.
Rozplanowanie dnia to jedna spraw, natomiast wymaga to jeszcze jednej rzeczy – trzymania się tego planu. Wydaje się banalne, ale to chyba tu jest największy problem. Rozprasza nas wiele rzeczy. Wiele z nich pozornie – ale tylko pozornie – związanych jest z pracą. Trzeba się ich pozbyć i wygospodarować autonomiczny, nienaruszalny czas na wykonanie konkretnego zadania. Jak ja sobie z tym radzę?
Dość prosto
Przynajmniej w teorii. Jak każda metoda, tak i ta wymaga od nas wyrobienia w sobie nawyku. Napisz sobie karteczkę przy monitorze, ustaw tapetę z takim hasłem. Zrób cokolwiek, żeby sobie przypominać o zrobieniu planu dnia oraz…
… ustawienia zegarka
Nie byle jakiego zegarka, ale takiego, który będzie odmierzał czas przewidziany na wykonanie zadania. Ja konkretnie używam Focus Booster. Polecam ten program, bo jest prosty i jest darmowy (tzn, darmowa jest wersja podstawowa, która mi w zupełności starcza). Ale jest wiele innych podobnych programów, co komu wygodniej. Tylko nie spędźcie całego dnia na szukaniu właściwego. W końcu zegarek to zegarek. Ten konkretnie ma odliczać wyznaczony mu czas i dawać znać, gdy się skończy, po czy ma odliczać przerwę.
Jak to zrobić
Prosta sprawa. Mam w planie jakieś zadania. Np. mam napisać ten tekst. Wiem, że ma być krótki i przystępny, więc ustawiam sobie czas 25 minut. Nie chcę poświęcić więcej, bo mam inne rzeczy do zrobienia. Chcę w tym czasie być maksymalnie skupiony na zadaniu i wykorzystać ten czas jak najlepiej. Dlatego mam wewnętrzny nakaz – wspomagany licznikiem czasu – że przez te 25 minut piszę i tylko piszę. Nie wchodzę w tym czasie na fejsa, nie odpisuje na mejla, który właśnie przyszedł, nie idę zrobić sobie kawy. Piszę. To się nazywa efektywna praca.
Efekty są naprawdę zaskakujące
Jestem bardziej skupiony. To, że leci czas pomaga mi koncentrować się na jednym zadaniu, a fakt, że po wyznaczonym czasie następuje, również odliczana, wyznaczona przerwa (np. 2 lub 5 minut, wiecie, bez przesady) oczyszcza umysł z myślenia o tym, że muszę iść np. zrobić tę kawę. Na kawę będzie czas w przerwie. Taka prosta rzecz pozwala zrzucić z umysłu cały balast rozpraszaczy. Teraz piszę i tylko to jest ważne, a reszta rzeczy jest w planie i będzie miała swój konkretny czas.
Polecam wypróbować tę metodę, bo tak jak wspominałem: jest prosta, nie inwazyjna, efektywna i za darmo 🙂
pozdrawiam
Zuch
PS – z wyznaczonych 25 minut zostały mi jeszcze 3, więc pomyśle nad jakimś tytułem. Można? Można. Efektywna praca nie jest czymś nieosiągalnym.
- zamknij okno! - 28/08/2023
- Tata, synek, projektor i Minecraft - 06/03/2023
- Studniówka – najbardziej bezsensowna impreza - 17/01/2023