Chata Wuja Freda to jeden z najbardziej popularnych komiksów sieciowych w Polsce. W chwili publikacji tego wpisu fanpage Chaty liczył sobie prawie dziewiętnaście tysięcy fanów. Autorka tegoż bloga – niewiasta imieniem Ilona – znana też jako Kobieta Ślimak, w niezwykle, hmmm… „uroczy” sposób mierzy się z szarzyzną dnia powszedniego oraz ze swoim nieogarnięciem. Czasem zdarza nam się porozmawiać na fejsie, więc mogę powiedzieć, że w temacie nieogarnięcia ma przynajmniej magistra 🙂 A jednak, prowadzi bardzo poczytny blog, zgromadziła wokół siebie rzesze wiernych czytelników, wydaje komiksy i robi dużo innych ciekawych rzeczy. Kto nie zna (ktoś nie zna?) niech pozna, bo warto. [more…]
3 książki
„Wielki marsz” Stephena Kinga (została wydana pod pseudonimem Richard Bachman) – konsumuję wszystko co napisał King i ta pozycja jest moją ulubioną. Idea jest następująca: stu nastoletnich chłopców dobrowolnie bierze udział w tytułowym marszu – mają iść przed siebie z prędkością nie mniejszą niż 4 mile na godzinę, cały czas, bez snu czy odpoczynku. Meta jest tam, gdzie padnie przedostatni z nich – dziewięćdziesięciu dziewięciu ma docelowo umrzeć z wyczerpania lub zostać zastrzelonych z powodu złamania regulaminu – zejścia z trasy, chód poniżej przepisowej prędkości czy zatrzymanie się (czy celowe, czy w wyniku omdlenia – wszystko jedno). Zwycięzca może sobie zażyczyć czego tylko zechce i dostanie to. Problem w tym, że na ogół już zbyt normalny po tym wszystkim nie jest i nie żyje zbyt długo… I to wszystko podane w formie reality show.
Nie wiem ile razy już przeczytałam tę książkę, ale znowu ją sobie wypożyczyłam i szykuje się kolejny raz 😉
„Popiół i Kurz” Jarosława Grzędowicza – książka zaczyna się od odpowiadania „Obol dla Lilith”, który przeczytałam już wcześniej w antologii „Demony” (też dobra książka, polecam). Ucieszyłam się, że jest jakiś ciąg dalszy tego tekstu. Jest to opowieść o mężczyźnie, który potrafi wejść do świata pomiędzy życiem a śmiercią i za opłatą pomaga zagubionym tam duszom zmarłych udać się ku światłości. Są tam też różne potwory żeby nie było za łatwo. Generalnie bardzo ciekawie opisany świat i zwroty akcji, których jako zjadacz horrorów nie spodziewałam się, a to już bardzo wiele samo w sobie.
„Polactwo” Rafała Ziemkiewicza – czego by nie mówić o autorze, książka bardzo sensownie tłumaczy realia polskie i jak czytałam wciąż towarzyszyło mi uczucie oświecenia i permanentnego „no kurde, no tak, no przecież, no owszem”. Warto przeczytać.
3 filmy
„Cabin in the woods” reż. Drew Goddard – zaczyna się słabo dosyć, ale rozkręca się w dzieło sztuki 😉 Ciężko opisać ten film bez spojlerowania fabuły, a najlepiej oglądać go nie mając wcześniej o nim pojęcia. Oglądam dużo horrorów, ale takiego jak „Cabin” nie wiedziałam nigdy, schematy zarazem łamie, jak i opisuje i tłumaczy. Dobry film.
„Forrest Gump” reż. Robert Zemeckis – mój ulubiony film w sumie. Kto nie widział, ten prawdopodobnie ostatnie kilkanaście lat chował się pod kamieniem. Ta opowieść to dobry dowód na to, że da się zrobić poruszającą historię bez bajerów w stylu komety zagrażającej ludzkości, 3d czy innych niesamowitych efektów specjalnych, o czym współcześni twórcy zdają się zapominać niestety.
„Pink Floyd The Wall” reż. Alan Parker – dzieło sztuki, co tu dużo opowiadać. Animacje do dziś robią na mnie wrażenie, muzyka nadal jest wspaniała. It’s a must see.
3 zespoły
Florence + the machine – szczególnie lubię utwory „Seven devils”, „Cosmic Love”, „Breath of Life”, „Skahe it out”. Cóż ta pani wokalistka wyprawia z głosem to ludzkie pojęcie przechodzi, teksty też ma całkiem seksowne i w ogóle wszystko fajnie.
Bjork – lubię Bjork, bo jest dziwna i jej muzyka też jest dziwna, a ja lubię jak jest dziwnie. Poza tym też kawał głosu ma. Tak ją lubię, że nawet „Tańcząc w ciemnościach” obejrzałam, gdzie gra ona główną rolę i płakałam na zmianę nad wzruszającą fabułą i dziurami w scenariuszu.
Ayreon – szczególnie za album „The Human Equation”. Utwory tworzą tu razem historię. Ma ona miejsce w umyśle głównego bohatera, który jest w śpiączce i „rozmawia” ze swoimi emocjami, takimi jak strach czy pasja. Każda emocja to inny wokalista, zależnie od granej roli śpiewa w inny sposób – np. u Miłości jest łagodnie, a Gniew growluje (w utworze „Day 3 – Pain”). Też jest tu dużo dziwnej muzyki i instrumentów, których nazwy nie potrafię nawet wymówić. Polecam.
_____________________________________________________
Kobieta-Ślimak, czyli Ilona, rysuje komiks sieciowy o wdzięcznym tytule „Chata Wuja Freda” i pisze scenariusz do innego komiksu sieciowego o nie mniej wdzięcznym tytule „Barwy Biedy”. Nawet jakieś komiksy wydaje i nawet jacyś ludzie je kupują (dzielni, wspaniali ludzie). W twórczości swej inspiruje się patologią, szarością i nudą życia codziennego, w którym niewiele się dzieje, co postanowiła odreagować. Poza tym maruda, mizantrop i derp.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023