Braterska miłość bywa trochę szorstka. Ja i moi bracia raczej sobie podjadamy niż obdarowujemy się jedzeniem. Dzięki wychowaniu się z tą dwójką zostałem mistrzem w chowaniu swoich słodyczy. Właściwie, to byłem w tym tak dobry, że sam nie mogłem znaleźć swoich świątecznych paczek upchniętych gdzieś w zakamarkach pokoju. Dziś jednak postanowiłem odwrócić nasze zwyczaje i obdarować moich braci własnoręcznie wykonanym ciastem w ramach akcji „Kurierzy Kasi”. Prawdą jest też, że nikt poza nimi nie zjadłby tej kulinarnej masakry, którą przygotowałem.
Buła – biszkopt
Będziemy potrzebować:
UWAGA: to są proporcje na spód i górę osobno. Najłatwiej (mądry Zuch po fakcie) będzie wymieszać to wszystko razy dwa i potem przeciąć na pół.
- mąka – 203 g
- cukier – 107 g
- 1/4 kostki margaryny Kasia (z inną nie wyjdzie tak fajnie – sprawdzone info)
- 1 łyżeczka sody
- szczypta proszku do pieczenia
- 2 jajca
- pół szklanki śmietany 18%
W rondelku rozpuszczamy Kasię (jak to brzmi). Dodajemy tam śmietanę, jajka i mieszamy. Do miski wrzucamy resztę składników, po czym dodajemy breję z rondelka. Mieszamy (najlepiej przy pomocy robota Philips, a jak nie macie to TUTAJ możecie sobie wygrać), aż będzie gładkie i aksamitne ciasto (łał).
Blachę tortową (taką okrągłą) smarujemy masłem i obsypujemy bułką tartą. Wlewamy tam ciasto i wsadzamy na około 45 minut do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni. Ustawiamy Dartha Vadera na straży, żeby nie wyskoczył zakalec i zabieramy się za następne ciacho.
Mięcho – brownie
Będziemy potrzebować:
- tabliczkę ciemnej czekolady (może być bez jednej kostki, którą zjadłem bo się nie mogłem powstrzymać)
- 3/4 kostki Kasi (z inną nie wyjdzie tak fajnie, pisał już o tym Wincenty Kadłubek, a także Jan Kochanowski – true story bro)
- 3 jajca
- cukier wanilinowy
- szklana normalnego cukru (generalnie cukru możecie dodać ile chcecie, bo amerykańscy naukowcy zbadali, że w przypadku ciastoburgera wszystko totalnie idzie w cycki)
- pół szklanki mąki
- łyżeczka proszku do pieczenia
- szczypta soli
Teraz tak: w garnku gotujemy wodę i kładziemy na to żaroodporną miseczkę. Wrzucamy do środka połamaną tabliczkę czekolady (minus jedną kostkę) i Kasię. Czekamy aż to się rozpuści mieszając od czasu do czasu.
W osobnej misce ubijamy białka (polecam do tego robot Philipsa, który bije białka lepiej niż Burneika Najmana, a jak nie macie to sobie WYGRAJCIE). Dodajemy tam cukier i cukier wanilinowy i ubijamy bez litości.
Następnie do piany dodajemy roztopioną czekoladę z Kasią i mieszamy. Dodajemy jeszcze mąkę, proszek do pieczeni oraz sól i mieszamy dalej.
Jak już wszystko jest na gładko wymieszane to wlewamy to do blachy tortowej. Ja mam tylko jedną więc musiałem poczekać aż upiecze się buła, więc poszedłem pograć na Playstation (profit płynący z oszczędności).
Jak już buła będzie gotowa, to możemy wstawić mięcho – 45 minut, 160 stopni.
Sałatka i pomidorek – kruche ciastko
Będziemy potrzebować:
- 4/5 kostki, albo w sumie całą, nie bądźmy skąpi, Kasi (już wiecie, że na innej nie wyjdzie)
- półtora szklanki mąki
- pół szklanki cukru
- żółtko (ja dodałem 3, bo zostały z brownie i nie wiedziałem co z nimi zrobić)
- łyżka śmietany 18% (mam wrażenie, że mi się przelało, bo wlewałem na oko – nie chciało mi się brudzić łyżki)
- szczypta soli
- barwniki spożywcze: czerwony i zielony
Wszystko razem ugniatamy w jedną zwartą całość (a kto najlepiej gniecie? tutaj sobie wygrajcie). Dzielimy na dwie części (jedna większa niż druga). Do większej dodajemy zielony barwnik, do mniejszej czerwony. Ugniatamy aż kolor będzie jednolity. Zawijacie w folię aluminiową i na 30 minut do lodówki ( -> kolejny level na Playstation).
Po upływie tego czasu formujemy ciasto. Zielone w duży okrąg, czerwone w małe okręgi. Kładziemy na blachę, już taką normalną z piekarnika, papier do pieczenia, na niego nasze placki warzywne i do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni. W necie przeczytałem, że trzeba je piec aż staną się rumiane. Ciężko jednak stwierdzić kiedy rumiane będą ciastka zielone i czerwone. Zatem pieczemy ok. 15 minut.
Keczup – budyń
Potrzebujemy
- budyń
- czerwony barwnik spożyczy (niby można kupić czerwony budyń, ale on jest raczej świńskoróżowy niż czerwony, a my potrzebujemy czerwieni)
Robimy budyń zgodnie z instrukcją obsługi i mieszamy go z barwnikiem. Włala.
Łączymy
Teraz trzeba to tylko połączyć. Ja jeszcze górę buły posmarowałem miodem (na wypadek jakby było niewystarczająco słodkie) i posypałem płatkami migdałowymi.
Tak przygotowanego potwora zawiozłem do moich braci. Zjedli, przeżyli.
pozdrawiam
Oprócz mnie weekend z Kasią spędziła również Lady Gugu (link do ciacha), Fashionelka (link do ciacha), mniammniam.pl (link do ciacha) oraz Nishka (link do ciacha). Sprawdźcie, jak im to wyszło. Prawdopodobnie ich przepisy są ogólnie zjadalne i bardziej akceptowalne społecznie.
Zuch
komentarzePS – wpis powstał we współpracy z producentem Kasi z okazji Światowego Dnia Pieczenia Ciasta (17 maja) i przygotowanym z tej okazji „Kurierzy Kasi” . Jednak nie miał on wpływu na treść wpisu, co zresztą widać.
Zachęcam do wzięcia udziału w konkursie gdzie można wygrać kuriera oraz roboty Philipsa. A nawet jak nie wygracie, to polecam zrobienie jakiegoś fajnego ciacha i obdarowanie bliskich. Zawsze to lepiej niż zjedzą to co świadomi dla nich przygotowaliście niż to co mieliście dla siebie i rodziny na tydzień w lodówce.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023