Przesz do przodu, cały czas przed siebie. Upadasz, wstajesz, otrzepujesz się, idziesz dalej. Pojawiają się trudności, oczywiście, one zawsze się pojawiają. Ale Ty się nie poddajesz, bo Ty trudności przezwyciężasz, Ty nie dajesz się im pokonać. Tak właśnie, oczami wyobraźni, widzę moje dzieci w przyszłości i to przyszłości wcale nie tak dalekiej. Jednocześnie widzę, i to już nie oczami wyobraźni, jak dzisiejszy świat kształtuje kolejne pokolenie mięczaków. To jest moje wyzwanie, wyzwanie ojca – wychować dzieci na silnych ludzi.
Jestem świadomy tego z czym zmagałem się jako dzieciak. Jestem świadomy tego z czym zmagam się dziś. Analizuje swoje poczynania, ale także rozglądam się w okół. Nie po to żeby skrytykować, ale żeby wyciągnąć wnioski. A wnioski moje są takie, że dzieciaki nie mają wyzwań. My rodzice usuwamy im sprzed nóg wszelkie kłody, gałęzie i małe patyczki. Polerujemy ich ścieżkę, wygładzamy i obijamy puchem, żeby sobie krzywdy nie zrobiły. Tak chroniąc dzieci przed krzywdą, wyrządzamy im krzywdę jeszcze większą. Okradamy ich z umiejętności radzenia sobie z problemami. Niestety, w którymś momencie życie ich dopadnie, a nas tam nie będzie. Będzie za to konkretny syf.
W powyższym akapicie piszę „my”, bo niestety sam nie jestem od tego wolny. Świat, społeczeństwo, sam nie wiem kto jeszcze, ale jakiś taki ogólny trend ubezwłasnowolniania dzieci i wychowywania przegranych, jest strasznie silny. Nawet próbując stanąć do tego okoniem czuję jego przemożny wpływ na moje decyzje. Ale nie daję się. Chcę, bardzo chcę, żeby moje dzieci były silnymi ludźmi, nawet jeśli droga do tego nie będzie przyjemna i nawet jeśli to czasem zaboli. Tak musi być, bo inaczej życie ich przerośnie. A ja kocham moje dzieci i chcę żeby to oni nadawali kierunek swoim sprawom. Żeby byli silni, żeby na każdym kroku nie potrzebowali pomocy. Ba! Żeby tę pomoc byli w stanie zaoferować innym.
Tylko jak to zrobić? Jak to zrobić, żeby w tym wszystkim nie być dyktatorem, a mentorem? Żeby nie nakazywać, a żeby wspierać? Mój przepis, jeszcze niedoskonały, jest taki, żeby budzić w nich pasję. Żeby zachęcać do trudnych rzeczy. Żeby samemu być przykładem i samemu robić trudne rzeczy. Staram się pokazywać moim dzieciakom, że mając pasje i siłę do ciężkiej pracy możemy osiągnąć każdy cel. A co więcej – mieć z tego gigantyczną frajdę. Zatem: pokazuję ciekawe rzeczy, wspieram, jestem przy nich, słucham, chwalę i wyrażam swoje uznanie.
Mój Szymo chodzi na karate. Sport dość kontaktowy, choć na razie jest to zabawa, bo Szymo ma dopiero 8 lat. Ale ta zabawa za chwilę postawi przed nim konkretne wyzwania. Trzeba będzie zmierzyć się ze swoimi słabościami. Trzeba będzie walczyć. No, tradycje w rodzinie są. Mój tata trenował zapasy, a mój młodszy brat jest mistrzem świata juniorów w Sumo (rok 2010 – walka finałowa TUTAJ). Ja bardzo im tego zazdroszczę, bo sam nigdy sportów walki nie trenowałem. Ale walka jest nie tylko w karate, czy sumo. Walka, która jest tu kluczem, może być w wielu innych miejscach. Dziś wielu znajomych, którzy maja swoje świetnie działające biznesy, którzy twardo stoją na nogach, kiedyś za dzieciaka walczyli ze swoimi słabościami, ze strachem, z lenistwem w harcerstwie. Marsz nocą przez las, to jest prawdziwe wyzwanie. Biwak w środku lasu, nóż, namiot i ognisko.
Ostatnio, podczas ENERGA Sailng Cup w Sopocie, miałem okazję poznać grupę ludzi, którzy też walczą i dla których ta walka jest pasją. Jest to rodzaj walki, z którą nigdy wcześniej, poza książkami, nie miałem do czynienia. Otóż spędziłem świetny weekend z żeglarzami. Konkretnie z naszymi kadrowiczami, olimpijczykami z Kadry Narodowej PZŻ Energa Sailing Team Poland, którzy na żaglówkach czy windsurfingu pokonują swoje słabości (przy czym ich słabości często są nie osiągalnym szczytem możliwości dla przeciętnego Janusza). Być z nimi, rozmawiać, ale przede wszystkim obserwować ich radość z podejmowanego wyzwania. Niesamowite doświadczenie w naszym zblazowanym świecie. Patrzę na kogoś kto z całych sił mocuje się z żaglem, męczy się z linami i się uśmiecha i jest szczęśliwy.
Zobaczcie sobie filmik jak mi się żeglowało:
Rozmawiałem z Anią Weinzieher i Piotrkiem Kulą jak oni od dzieciaka tak walczą. Zmagają się ze sobą i prą do przodu. Potem wypływamy na morze, a w okół nas krążą maleńkie Optymisty. Żaglówki, na których oni też zaczynali. W tych małych żaglóweczkach, mydelniczkach, kilkaset metrów od brzegu siedzą dzieciaki, po 8, 9 lat. Trenują, startują w regatach, walczą i to wiecie, walczą tak na serio. Ciężka cholera mnie trafiała jak słyszałem różne mamusie na placach zabaw: „uważaj bo się pobrudzisz”, „jak się bawisz? Spodenki brudne, wracamy za karę do domu”… A tutaj dzieciaki walczą i pokonują kolejne wyzwania. Pada deszcz? Trudno, będziesz mokry, płyniemy dalej. Łódka się wywróciła? To ją postawimy, wsiadaj z powrotem, wylej wodę i płyń dalej. Wyzwanie, walka, zwycięstwo. Sprawdzić się, dokonać czegoś. Jak dziś to rzadkie. Dziś dzieci nie mają gdzie się sprawdzić, choć łakną tego strasznie. Dzieci są spragnione wyzwania z nutką niebezpieczeństwa.
Mój Szymo zażyczył sobie urodziny w centrum wspinaczkowym. Cała klasa siedmiolatków wspinała się zawzięcie. Na początku trochę się bali, bo dla siedmiolatka pionowa ściana o wysokości trzy, czy czteropiętrowego bloku, to jest, kurka wodna, konkret. Ale dali radę. Widzę, że Szymo trochę się cyka, ale wlazł. Wlazł na samą górę (wtedy to ja się trochę cykałem). Zdobył szczyt, konkretne wyzwanie. Podobnie działa park linowy. Widzę tę dumę małego człowieczka – dałem radę!
Podczas tego weekendu gdy ja żeglowałem z kadrowiczami, moje dzieciaki pod okiem świetnego Kryspina Pluty, uczyły się podstaw żeglowania. Pływali w tych Optymistach i uczyli się balastować podczas skręcania. Moje dzieci nigdy wcześniej nie pływały i nie wiedziałem czego się mogę po nich spodziewać. Owszem, Szymo wodę uwielbia i jak widzi jakiś akwen, to dostaje małpiego rozumu. Ale Hania? Hania ma dopiero 5 lat. Pięciolatka w żaglówce? Sama z bratem? Trener na motorówce obok, a oni sami na morzu (biorąc pod uwagę długość sopockiego mola to tak na oko z 200-300 metrów od brzegu). Zaczepiają się stopami o liny balastowe i wychylają się prawie cali poza łódkę. Mała, pięcioletnia dziewczynka. Myślałem, że się będzie bała. No i owszem, trochę się bała, ale powiedziała mi, że dała radę, że było troszkę strasznie, ale się nie poddała. Powiedziała mi to pięciolatka. A jaka była z siebie dumna. Pytam się jej dalej: „co było najstraszniejsze?” „No – mówi Hania – to jak Szymek wypadł za burtę… Ale w sumie to było śmieszne.” Tak, Szymo balastując dostał jakąś falę od spodu, która go wybiła, zrobił salto do tyłu i wpadł do morza. Minął prawie miesiąc, a historia jest cały czas żywa. Szymo o tym opowiada i jest z siebie dumny. Było wyzwanie z nutką niebezpieczeństwa. To jest ważne. Dał radę. Niby mała rzecz, ale to jest konkretny kamień, którym buduje fundamenty swojego poczucia wartości i pewności siebie. Takie wspomnienia się kolekcjonuje.
Od Kryspina dostaliśmy film, dokument, który wyreżyserował, „Optymista”. Opowieść o chłopcu, ośmiolatku, który zaczyna pływać na Optymistach. Bardzo fajny dokument. Zwłaszcza dla rodziców, dla ojców. Tam jest całe pasmo zmagań, głównie z sobą samym. Jest strach, jest płacz i jest trener, który mówi: „Płakałeś? Płakałeś, ale płynąłeś dalej i to jest świetne, bo udało Ci się. Dałeś radę.”
Takie jest życie. Czasem się boimy, czasem nawet płaczemy, czasem upadamy, czasem nasza łódka zaczyna tonąć. Wtedy silne osoby się nie poddają. Wchodzą na łódkę, wylewają wodę, ocierają łzy i płyną dalej.
Rodzicu, jeśli masz podobne zdanie co ja na temat wyzwań, to koniecznie sprawdź czy w Twoim mieście jest szkółka żeglarska. W kilku miastach (Szczecin, Gdynia, Olsztyn, Warszawa, Poznań, Wrocław, Kraków) działają -> szkółki ENERGA Sailing gdzie można się zapisać na darmowy, roczny kurs. Zajęcia odbywają się na lądzie i wodzie i są częścią szerokiego programu żeglarskiego ENERGA SAILING, który Grupa Energa realizuje we współpracy z Ministerstwem Sportu i Rekreacji oraz Polskim Związkiem Żeglarskim.
Pozdrawiam i zachęcam.
Zuch
PS – Na ENERGA Sailng Cup wybrałem się na zaproszenie firmy ENERGA – generalnego sponsora regat.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023