Wchodzimy w gorący okres przedświąteczny. Jesteśmy zewsząd bombardowani reklamami prezentów, ot, choćby w tej chwili. Chcemy coś kupić, ale często nie wiadomo co. Jeszcze pół biedy gdy jesteśmy rodzicami, ale schody się zaczynają gdy jest się tylko wujkiem lub ciocią. Dodatkowo sprawa się komplikuje gdy nie chcemy kupić byle czego, tylko coś z czego będzie pożytek dla dziecka. Wiele rzeczy krzyczy głośno, że jest edukacyjne i wyjątkowe. W rzeczywistości nie jest ani takie, ani takie. Postanowiłem przeorać ofertę Empiku i zrobić krótką listę niegłupich prezentów dla dzieci. W tym celu posłużyłem się moimi dziećmi.
Informacja: w ramach tej współpracy część honorarium – w sumie dość sporą kwotę pieniędzy – moje dzieci mogły wydać na prezenty dla siebie. Nie uważam, że byłby to dobry pomysł, dlatego wspólnie z dzieciakami ustaliliśmy, że zostawią dla siebie po jednej rzeczy, a resztę kupioną za przeważającą większość tej kwoty przeznaczą dla Świetlicy Środowiskowej „Nibylandia” w Poznaniu, która zapewnia spokojny czas dzieciakami z trudnych rodzin.
Na początek muszę wyjaśnić co rozumiem przez „niegłupie” prezenty. Są to rzeczy, które w jakiś sposób rozwijają dzieciaki. Plastycznie, kreatywni, logicznie, społecznie, itp, itd. Nie mam tu na myśli typowych zabawek edukacyjnych, bo uważam, że temat jest o wiele szerszy. Na przykład odpowiednie gry komputerowe poprawiają motorykę, ale przede wszystkim dają możliwość wspólnej zabawy dzieci z rodzicami, budowania relacji. Ok, to takie krótkie wprowadzenie, przejdźmy więc do rzeczy.
GRY PLANSZOWE
O grach planszowych pisałem już nie raz i pewnie nie raz jeszcze będę pisał. Planszówki świetnie nadają się na prezent. Jest jednak spory wybór i nie zawsze wiadomo co kupić. Mam kilka typów, które polecają – bo grały lub grają – moje dzieciaki:
Potwory do szafy – bardzo prosta gra dla młodszych dzieci. Wykorzystując m.in. mechanizm gry memory musimy przegonić z sypialni potwory. Szczególnie poleca, to moja Hania, z którą długie godziny przeganiałem straszydła. Cena – 34,99 zł
Pędzące żółwie – również gra dla najmłodszych. Losując kolorowe karty przesuwamy żółwie po planszy. Nie jest to jednak tak banalne jakby się wydawało, bo karty mają różne wartości. Nie mniej jednak gra jest prosta. Była to jedna z ulubionych gier moich dzieci gdy Hania miała 3, a Szymo 5 lat. Cena – 64,99 zł
Monopoly – tego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Obecni dostępnych jest kilka rodzajów różniących się raczej szczegółami (choć nie zawsze) oraz motywem przewodnim. Tu zgodności nie było i każdy poleca miły sobie egzemplarz. Hania rekomenduje – tu brak zaskoczenia – Monopoly „Kraina Lodu” Junior (129,99zł), natomiast Szymo – tu też brak zaskoczenia – jest rozdarty między Monopoly Star Wars (199,99zł) oraz Monopoly Avengers (139,99zł). Chociaż widziałem, że łypał też w stronę Monopoly e-banking (189,99zł) bo tam płaci się kartami kredytowymi i jest taki mały czytnik/terminal, no wiecie, są przyciski, itp.
Ryzyko – kto z nas nie pamięta tej gry? Dziś mamy nowe, piękne wydanie. Mapa, figurki żołnierzy piechoty, artylerii, kawalerii, karty, kostki… No, wszystko jest. Gra zdecydowanie dla starszych dzieci. Gra, w którą z równą pasją grać będą również rodzice, wujkowie i ciocie. Warto to rozważyć. Ja osobiście lubię gry lekko ponad poziom dziecka żeby nie infantylizować. Cena – 159,99 zł.
Catan (Osadnicy z Catanu) – to jest absolutny hit moich dzieci. Bez kitu, grają w to prawie codziennie i to po kilka razy. Teoretycznie gra jest od 10 lat, bo ma karty z napisami, ale moja Hania (5 lat) radzi sobie bez problemu, nawet wygrywa i to nierzadko. Szymo (8 lat) na początku czytał jej karty, a potem Hania zapamiętała ich znaczenie, bo wiele ich nie ma. W każdym razie Catan jest grą strategiczno-ekonomiczną. Musimy zbierać surowce żeby rozwijać i rozbudowywać swoje królestwo. Zasady są bardzo proste, mimo że gra sama w sobie prosta nie jest. Catan ma rekomendacje całej mojej rodziny i naprawdę sporego grona znajomych. Prezent dla wszystkich. Podstawa, która jest autonomiczna i całkowicie wystarczającą grą kosztuje 129,99 zł. Istnieje kilak różnych dodatków, które zmieniają charakter rozgrywki, ale to na później.
GRY KARCIANE
W tej kategorii też jest kilka fajnych pozycji. Karcianki, podobnie jak planszówki wymagają od dzieci skupienia, planowania i strategii. Szczególnie polecam:
Dobble – bardzo prosta w zasadach gra. Polega na wyszukiwaniu takich samych elementów. Brzmi banalnie i co najmniej nieciekawie, ale w rzeczywistości dostarcza wiele emocji. Gra praktycznie bez ograniczeń wiekowych. My gramy z dziećmi, dzieci grają same, gramy całą rodziną. Szczerze polecam. Cena – 74,99 zł
Uno – typowa gra w karty, ale własną unikatową talią. Zasady są proste, a możne je dodatkowo uporścić (można też skomplikować, gdy grają bardziej zaawansowani gracze). Moje dzieciaki grają sobie same, ale gra jest w użyciu też przy spotkaniach w gronie naszych znajomych. Czasami gramy dwoma taliami w kilkanaście osób naraz. Cena – 22,99 zł.
Władca Pierścieni: Bitwa o Śródziemie – prosta bitewna karcianka osadzona w świecie Tolkiena. Kompletujemy drużynę i walczymy z potworami. Może niekoniecznie dla najmłodszych, ale mój Szymo bardzo tę grę lubi, a Hania nie chce być gorsza, więc graja razem. Tutaj ograniczenie wiekowe polega na tym, że trzeba czytać karty, ale nie jest ich wiele, więc dzieciaki zapamiętują. Oczywiście z uwagi na tematykę nie jest to gra „cukierkowa”. Zatem jeśli wychowujecie księżniczkę, to raczej się nie spodoba. Cena – 39,99 zł.
DZIAŁ PLASTYCZNY, KREATYWNY
Większość dzieci lubi zabawy plastyczne. Niestety większość dzieci jest ograniczana do kartki A4 i kredek, ew. farb. Ale kartka i kredki to tylko ułamek ułamka tego co można robić. Takie zabawy świetnie rozwijają kreatywność. Budzą w dzieciach chęć tworzenia i działania, chęć zmieniania rzeczywistości. Dzieci łatwo się w tym zapalają, bo doskonale widać efekt końcowy.
Wiadomo, że różne dzieciaki z różną pasją podchodzą do tematu. Myślę jednak, że ciekawy asortyment zaciekawi każde dziecko. Po prostu wejdźcie w dział plastyczny i rękodzieła i zacznijcie ładować do koszyka. Poważnie.
Ugniatanie – moje dzieciaki lubią wszelkie masy plastyczne. Szymo trochę z tego wyrasta, ale tak do 6-7 roku życia ciastolina była zawsze spoko. Tak więc, wszelkie ciastoliny, plasteliny i piaski kinetyczne – zwłaszcza w jakichś fajnych zestawach z formami i wyciskarkami.
Ozdabianie – tu można brać pod uwagę robienie biżuterii (Hania uwielbia, od kilku dni robimy pierścionki i wisiorki z modeliny z brokatem), albo ozdabianie różnych przedmiotów – torebek, rzeźb, itp, itd. Nie będę się rozpisywał, bo tego jest tu za dużo. W każdym razie macie tu pole do popisu. Dodatkowo, jeśli dziecko już ma jakieś materiały, można dokupić różne ciekawe farby, czy inne elementy twórczego warsztatu. Moja Hania ma swoją skrzyneczkę z różnymi brokatami, piórkami, farbkami, żelami, kolorowymi karteczkami, klejami, itp, itd. Ostatnio w Empiku wypatrzyła brokatowe farby do szkła, więc chyba trzeba będzie zakupić.
Stemplowanie – dla młodszych, stempleki, pieczątki, ech… maluchy to uwielbiają, a chyba najbardziej stemplowanie samych siebie i młodszego, nie tak mobilnego jeszcze, rodzeństwa.
Generalnie fajne jest wszystko co wykracza poza nudną kartkę A4. Zatem zwykła kolorowanka, ale w rozmiarze 100×70 cm też jest ciekawym pomysłem.
ZABAWKI EDUKACYJNE – NAUKOWE
Mam tu na myśli zabawki dla „małych naukowców”, a nie zabawki edukacyjne dla maluchów (do nich jestem sceptycznie nastawiony). Eksperymenty chemiczne i fizyczne, konstrukcje, prąd, astronomia, geografia, biologia. Jedne dzieciaki mają do tego stosunek ambiwalentny, a innym oczy się świecą. Mój Szymo mógłby się zamknąć na miesiąc z takimi klamotami.
Mikroskop – tu wiadomo, te droższe są po prostu lepsze. Mają lepszą optykę i są wykonane z trwalszych materiałów.
Ogród botaniczny – jeśli mamy dom z ogrodem lub balkon, to można nabyć mini stację meteorologiczną (45,59 zł), a jeśli nie mamy, to może być mini ogródek botaniczny (33,54 zł).
Eksperymenty – są różne zestawy np. taki za 102 zł, ale są też mniejsze, typu hodowla kryształów, czy zegar zasilany ziemniakiem.
Modele – jest ciekawa seria inspirowana szkicami Leonarda da Vinci. Mamy więc trochę historii, trochę konstruowania i niezwykły geniusz i kreatywność wielkiego mistrza Leonarda. Np. pojazd opancerzony – cena – 59,99 zł.
GRY KOMPUTEROWE
Tak, tak, gry komputerowe są ciekawymi i niegłupimi prezentami. Oczywiście nie wszystkie, bo nie kupi się dziecku GTA V.
Natomiast szczerze polecam serię gier Lego. Są to gry zręcznościowo-logiczne przeznaczone raczej dla dzieci w wieku szkolnym. Ale to co jest tu dla mnie ważne, to fakt, że można grać w dwie osoby. Zatem nie jest to gra na zadadzie „graj i daj mi spokój”, tylko wspólna rozrywka. Ja gram z dzieciakami i fajnie spędzamy czas. Do tej pory graliśmy na Playstation w Lego StarWars, Lego Indiana Jones, a dosłownie wczoraj Szymo skończył Lego Marvel Superheros. Teraz jego wymarzonym prezentem jest Lego Jurassic World, który zresztą dostanie. Te gry są w różnych cenach, od ok. 50 do 200zł. Wiadomo, nowości są droższe. Aha, znajomy mówił, że Lego Batman jest dość mroczne. Nie, że straszne, ale mroczne, jak to Batman i młodsze dzieci trochę wymiękają.
Osobno polecam grę Minecraft, której chyba reklamować nie trzeba (a o której już pisałem o TUTAJ). Również świetna do wspólnego grania. Problemem Minecrafta jest to, że niesamowicie wciąga. Ale to już głowa rodziców, żeby wyznaczyć sensowne reguły.
W zależności od sprzętu jaki jest dostępny można się również zastanowić nad grami wymagającymi czujnika ruch, takimi jak Move, Kinetic czy Wii.
KSIĄŻKI
Niby oczywiste, a jednak często ignorowane, no bo co wybrać. Jak ktoś nie jest w temacie to faktycznie może mieć problem, bo książek dla dzieci jest bardzo dużo i niestety sporo z nich jest miałka i nijaka. Warto przypomnieć sobie co było fajne gdy my byliśmy dziećmi, bo to cały czas jest dobre.
Co wieczór czytam dzieciom książki. Szymo, mimo że czyta biegle, to i tak czeka na wspólne wieczorne czytanie. Tu wybieram książki, które mogą się wydawać zbyt dojrzałe, ale przez to, że ja czytam, to mogę też tłumaczyć. Wybieramy nieśmiertelną klasykę: serię o Tomku Wilmowskim, Pana Samochodzika, Tajemniczą Wyspę czy Opowieści z Narnii. Szymo poza tym lubi książki hmm… jakby to nazwać… encyklopedyczno-albumowe. Takie, które traktują o jakiejś dziecinie, często nierzeczywistej. Np. album encyklopedie Gwiezdnych Wojen, ale też ilustrowane albumy o np. wikingach, średniowiecznych zamkach, itp.
Hania jest młodsza i lektury ma też nieco inne. Bardzo lubi serię o Martynce, Panu Kuleczce, itp. Ostatnio połknęliśmy też dwa tomy Muminków.
Z artykułów czytanych polecam też właściwe całość wydawnictwa Czu Czu Boy. Mają np. takie fiszki z pytaniami i odpowiedziami na przeróżne tematy – Szymo to uwielbia.
FILMY/BAJKI
Jak wszędzie: mamy produkcje lepsze i gorsze, nudne i ciekawe. Nie będę się tu rozpisywał, a wymienię tylko tytuły, które spotkały się z największym zainteresowaniem moich dzieciaków.
Szymo: wszystko o StarWars, Lego, Marvel, Auta, itp, Ale z wielką pasją pochłania też bajki typu „Było sobie życie”.
Hania: Kraina Lodu, Kraina Lodu, i… Kraina Lodu. A poza tym ostatnio na tapecie jest genialna seria „Masza i Niedzwiedź”, cudowna animacja. Poza tym np. „Dora”. Z tej bajki Hania nauczyła się pierwszych angielskich słów.
Wspólnie: „Minionki” – 1 i 2 część (poniżej) są super. Trzecia, najnowsza, ponoć beznadziejna.
Wybór jest ogromny, zasoby finansowe nieco mniejsze. Dlatego mam nadzieję, że choć trochę rozjaśniłem temat prezentów i zainspirowałem do zakupu czegoś ciekawego, niegłupiego, co nie zostanie szybko odstawione w kąt.
pozdrawiam
Zuch
PS – wpis powstał we współpracy z siecią sklepów Empik. Jednak wszystkie opinie są moje i są subiektywne, a Empik nie miał wpływu na kształt wpisu.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023