Jako tata, który stara się dbać o rozrywkę dzieci równie uważnie, jak o ciepłą kawę w zasięgu ręki (czyli bardzo). Coś tam o dzieciach wiem, coś tam wiem o grach (zarówno tych „z prądem” jak i „bez prądu”. Dziś będzie o takiej bez prądu, czyli „Kotełki”.
Otóż mamy cały segment gier logicznych. Te gry zbudowane są na podobnej mechanice, ale różnią się – nazwijmy to – podmiotem lirycznym. Odkryłem je lata temu, gdy starsza dwójka była na przełomie przedszkola i podstawówki. Okazało się, że takie gdy bardzo łatwo zabrać ze sobą w podróż. A że wtedy lecieliśmy na wakacje i chciałem żeby dzieciaki zajęły się czymś innym niż ekranem. No i chciałam jednocześnie w spokoju poczytać. Long story short – udało się.
Teraz, z najmłodszym potomkiem, wracamy do tematu. Dostałem do przetestowania grę „Kotełki” –sprytna, ładnie wykonana łamigłówka.
Bo wiecie, wieczór wygląda u nas tak: ja czytam synkowi książkę, a on – słucha, ale jednocześnie coś tam jeszcze robi. Rysuje, układa klocki – ogólnie się wycisza. A ostatnio próbuje upchnąć koty w pudełkach.
Kotełki – o co chodzi
Zasady są banalne – masz planszę, pięć kafelków z kotami i cztery z pudełkami, a do tego książeczkę z 60 zadaniami o rosnącym poziomie trudności. Cel? Tak ułożyć kafelki, żeby każdy koteł trafił do odpowiedniego pudełka. Mimo, że w teorii jest to bardzo proste, to w praktyce trzeba się nagłowić (zwłaszcza jak się ma 7 lat), żeby odpowiednio poprzestawiać klocki z pudełkami.
Wspomniałem już, że gra jest ładna. Tak po prostu przyjemnie się na to patrzy, solidne to, a dodatkowo dzieci zachwycają się słodkimi kotkami.
Ogólnie jest to naprawdę ciekawa pozycja, bo:
- Wspiera myślenie logiczne – bo koty nie wskoczą do pudełek same (a szkoda).
- Uczy cierpliwość – bo czasem trzeba pokombinować.
- Wzmacnia koncentrację – co jest nieocenione, gdy chce się dziecko trochę wyciszyć przed snem.
- Nie migocze, nie pika, nie świeci, nie krzyczy głosem zidiociałego youtubera, a mimo to potrafi wciągnąć.
Ładnie to sobie wypunktowałem 🙂
Ale – muszę tu zaznaczyć, że moje dzieci generalnie grają w planszówki, różne układanki, klocki, czy po prostu czytają książki. Więc gra logiczna jest dla nich, no – czymś normalnym. Podejrzewam jednak, że gdy dziecko już ma przedawkowane ekrany, to skupienie się na takiej umysłowej układance może być nico trudne. Mimo wszystko zachęcam, bo gdzieś trzeba zacząć „odekranawianie”.
Myślę też, że to ładne kotełkowe opakowanie może być argumentem na tak. Sprawdziłem sobie recenzje w internecie i te są praktycznie jednogłośne – średnia ocena na Allegro to 4,98/5! Zakładam więc (oczywiście, może na wyrost), że gra trafiła do różnych dzieci, a tak czy siak się spodobała.
Tatowy werdykt:
„Kotełki” to gra, która nadaje się zarówno na spokojne wieczory, jak i na chwile, kiedy dziecko mówi „nudzi mi się”, a ty chcesz dać mu coś wartościowego, a nie telefon do ręki. Bardzo dobrze sprawdza się w podróży.
Jeśli więc szukasz gry, która nie tylko zajmie dziecko, ale też pomoże mu ćwiczyć umysł – „Kotełki” to strzał w dziesiątkę. A jeśli przy okazji masz słabość do ładnych rzeczy, to bonusowo dostajesz coś, co naprawdę cieszy oko.
Polecam – i to nie tylko ja, ale i wszystkie koty świata. 😺 Przy okazji warto rzucić okiem na inne tego typu gry logiczne.
pozdrawiam
Zuch
PS – jestem uczulony na koty, więc mój entuzjazm tu naprawdę coś znaczy 🙂
____
Grę otrzymałem od księgarni Tantis, ale piszę o niej tylko dlatego, że naprawdę uważam ją za wartościowy produkt.
- Kotełki – gra logiczna - 31/03/2025
- Małżeństwo, to codzienność. Czasem piękna i lekka, czasem trudna i wymagająca. - 21/02/2025
- Miód – złoto, które warto mieć w domu (i w kubku kawy!) - 21/02/2025