Jestem graczem. Choć ostatnio obowiązki rodzinne i natłok pracy nie pozostawiają zbyt wiele czasu na to hobby. Jednak gdzieś wewnątrz cały czas jestem graczem. Pierwszy komputer – moje ukochane Atari 130XE – dostałem z okazji I komunii w 1991 roku. Ciocia wiedziała co robi. Pewnie wtedy, dwadzieścia dwa lata temu nie wiedziała jak bardzo wpłynie na to kim jestem dziś. Ten fakt tłumaczy dlaczego wpis o grach ilustruje zdjęcie kasety magnetofonowej. Tak, jestem taki stary. Na „atarynce” próbowałem coś programować, przepisując kod z Bajtka, bawiłem się żółówikiem z Logo, ale przede wszystkim grałem. Po Atari przyszedł czas na następne komputery.
AMIGA
Komunijne Atari zastąpiła Amiga 500 – miała myszkę, to było coś. O ile dobrze pamiętam to miała cały megabajt pamięci. Gry były na zupełnie innym poziomie. Wtedy dorwałem się do pierwszych prawdziwych strategii i ta miłość mi już została. Walka o przyprawę na Diunie, czy kolonizowanie świata w Settlers 2. Nie jeden joystick połamaliśmy z bratem napierdzielając w Sensible World of Soccer. To były czasy.
OKNA
Technologia szła do przodu i Amigę trzeba było zastąpić PC-tem. Pozbierałem trochę kasy z osiemnastki, dołożyłem swoje stypendium (bo ja do plastyka chodziłem i coś tam chyba malowałem), mocno wsparłem się oszczędnościami rodziców i stałem się szczęśliwym posiadaczem PC-ta. Przeskok technologiczny był ogromny podobnie jak ilość czasu, którą zacząłem spędzać przed komputerem. Nie byłem jednak nolife’em nie mającym w ogóle kolegów (czy koleżanek). Co to, to nie. Prowadziłem dość bujne życie towarzyskie – po prostu mało spałem.
MAKÓWKA I KONSOLA
Ostatecznie jednak przychodzi w życiu ten moment kiedy więcej się pracuje niż gra. Stąd przesiadka na Maca, który jest najlepszym środowiskiem do pracy i nie zamieniłbym go na nic innego. Ale serce gracza, to jednak serce gracza, dlatego miejsce pod telewizorem dumnie zajmuje PlayStation.
MOJE GRY
Poniżej wypiszę w kolejności chronologicznej gry, przy których spędziłem najwięcej czasu. Gry, które wspominam z wielkim sentymentem. Gry, które wspominając zrzędzę jak jakiś dziadek, że teraz to już takich nie robią.
RIVER RAID
Był chyba rok 1990, ja miałem osiem lat i była to pierwsza gra komputerowa jaką w życiu widziałem. Dziś gdy patrzę na screen z River Raid, to właściwie nie wiem co mam powiedzieć, ale wtedy… To było coś niesamowitego, po prostu magia. Komputer, joystick, strzelający samolot, wybuchające mosty. Tego się nie da opisać i pewnie dziś bardzo trudno to zrozumieć.
MOON PATROL
Księżycowy patrol zarzynałem z bracholem jak już miałem swoje Atari. Banalna gra – jakiś pojazd jeździ po „księżycu”, skacze, strzela, itp., itd. Można powiedzieć, że to typowa produkcja tamtych zamierzchłych czasów. Produkcja, która ukradła mi długie godziny dzieciństwa 🙂
DUNE 2
Ta gra pochłonęła mnie całkowicie. Pierwsza poważna strategia czasu rzeczywistego. Klimat zawdzięczała osadzeniu akcji w świecie z książek Franka Herberta. Zresztą „Diuna” to jedna z moich ulubionych książek. Jak teraz patrzę na screen z tej gry to aż oczy bolą, ciężko w tej pikselozie rozróżnić kształty, ale lata temu to był prawdziwy hit. Na pewno jest w prywatnych hall of fame wielu graczy.
SETTLERS
Kolejna strategia, znana chyba wszystkim. Dziś już tak nie kręci, ale w czasach kiedy Amiga była szczytem marzeń Settlersi byli topowym tytułem. Do dziś pamiętam dźwięk jaki wydawał geolog gdy odkrył złoże 🙂
SENSIBLE WORLD OF SOCCER
Wszystkie Fify mogą się schować przy SWoS. Grafika w rzucie z góry, pozbawiona jakiegokolwiek realizmu, fizyka… jaka fizyka? Ale grało się wyśmienicie. Pamiętam jak z moim bratem graliśmy w trybie graczo-menedżerskim. Żeby było sprawiedliwie to graliśmy na zmianę po jednym sezonie. Wczoraj nawet o tym rozmawialiśmy, że podliczenie sezonu zajmowało Amidze jakieś 15 minut 🙂
FALLOUT 2
Zaczęły się czasy PC-ta. Zaczęły się czasy zarwanych nocy. Zaczęły się poszukiwania Krypty 13. Fallout 2 jest moim zdaniem jedną z najlepszych gier wszech czasów. Klimat tej gry jest niesamowity. W to po prostu trzeba zagrać. Kolejne części są tylko odcinaniem kuponów od genialnej drugiej części. Bycie „czojzenłan” w najlepszym wydaniu.
BALDURE’S GATE 2
Jestem wielkim fanem fantasy, tak więc w Baldursach zatonąłem bez reszty. Ogromny świat, wielowątkowość i klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Jakby się było częścią tej historii. Nie wiem czy dzisiejsza młodzież nastawiona na efekty specjalne i płynne falowanie włosów postaci, to zrozumie. Ba, oni nawet nie wiedzą kim był Boo! Pamiętam, że jednego wieczora płyta nr 3 wybuchła mi w komputerze, zepsuł się napęd i zabrał ze sobą płytę CD. Zniosłem to bardzo ciężko, bo za wcześnie było żeby iść spać, a za późno żeby lecieć do kolegi po kopie.
ICEWIND DALE 2
Najbardziej lubiłem sam początek – kompletowanie drużyny, a właściwie tworzenie jej od zera. Postacie, które tworzyłem zawsze były nazwane jak moi koledzy i koleżanki – to dodawało gdze klimatu. Kolega Baron zawsze był szalonym, chaotycznym berserkerem, a moja obecna żona elfią łuczniczką 🙂 Niech rzuci młotem bojowym ten, który tego nie robił 🙂
SOLDIER OF FORTUNE
Strzelanin FPS było sporo i jest to cały czas popularny gatunek. Mnie lata temu urzekł tytuł „Soldier of Fortune”. Łomotałem w to godzinami. Jakoś nigdy nie podeszły mi Quake’i czy Unreal’e. Za to SoF wymiatało. Potem oczywiście były MoH, czy CoD, ale to było potem.
EMPIRE EARTH
Kolejna strategia, która zabrała mi wiele godzin życia. Oj grało się, grało. Lubiłem zaczynać od prehistorii i patrzeć jak mój wierny lud idzie w stronę broni nuklearnej…. Miodzio.
GTA: VICE CITY
Absolutny hit. Moim zdaniem najbardziej klimatyczna cześć z serii (choć przyznam, że niecierpliwie czekam najbliższą premierę). Pojazdy, stroje i oczywiście muzyka rodem z „Policjantów z Miami”. You belonge to the city… i suniemy Harleyem nad oceanem 🙂
CIVILIZATION IV
Właściwie powinienem wymienić całą serię począwszy od części drugiej, ale za dużo tu wymieniłem części drugich, więc zdecydowałem się na czwórkę 🙂 zresztą jest to aktualnie jedyna gra, którą mam na Macu (w piątkę nie grałem). Cywilizacja to kultowa seria. Po prostu uwielbiam. Przy okazji tej gry wyraźnie widać, że wolę budować niż burzyć 🙂
To oczywiście mój subiektywny zestaw. Mógłbym go poszerzyć o jeszcze kilka tytułów (ot, choćby Rome II, czy DeusEx), ale stwierdziłem, że co za dużo to nie zdrowo. A poza tym może kiedyś jeszcze zrobię drugą część tego wpisu?
Pozdrawiam
Zuch
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023