Prawie 25 tysięcy osób odwiedziło tegoroczny Pyrkon. Widziałem oddział Storm Troopers, Czarodziejki z Księżyca i przynajmniej jednego Wiedźmina. Większość ludzi jednak wyglądała zupełnie normalnie. Wśród zwiedzających było widać nawet wiele – o zgrozo – rodzin z dziećmi. Jedna z tych rodzin, to była moja osobista rodzina. Pyrkon 2014, relacja oczami umiarkowanego taty-geeka.
W byciu rodzicem odkryłem moją wielką pasję. Bycie tatą sprawia mi ogromną frajdę. Tak po prostu. Razem się dobrze bawimy i cieszymy swoją obecnością. Staram się nie być typowym „kanapowym ojcem”, staram się pokazywać moim dzieciom świat, uczyć ich cieszenia się nim. Pokazuje im swoje hobby, pokazuję im to co lubię. Często im też to się podoba. Mamy więc świetną platformę do spędzania wspólnego czasu.
Jestem umiarkowanym geekiem. Uwielbiam książki fantasy i sf, uwielbiam gry komputerowe i planszówki. Okazało się też, dzięki Ani z chestofcolours.com, że lubię też malować figurki (kurcze, ależ to fajne jest). Ale przede wszystkim lubię pasję innych ludzi. Lubię to, że potrafią się dobrze bawić, że nie pierdzą w stołek i tylko narzekają, ale zbierają się ze znajomymi i wspólnie spędzają czas.
Tym właśnie jest Pyrkon. Miejscem gdzie ludzie wspólnej pasji spędzają razem czas. Nie ważne czy zarzynasz w Starcrafta, czy jesteś komiksiarzem, czy bawisz się w LARP, czy lubisz przebierać za troopersa, albo wojowniczą elfkę. Nie ważne czy wolisz fantasy od SF, albo przedkładasz planszówki nad karcianki. Nie ważne czy wolisz post-apokalipsę w stylu Fallouta czy Metro 2033 czy wczesnośredniowieczny klimat rodem z Wiedźmina. Nie ważne nawet, czy nie do końca wiesz o co w tym wszystkim chodzi i przyszedłeś tylko popatrzeć. Nie ważne. Ważne, że jesteś i dobrze się bawisz.
Taki właśnie jest Pyrkon. Jest kolorowo. Jeszcze przed wejściem widać tłum cosplayowców. Zaraz po odebraniu akredytacji prasowej wpadłem w inny świat. I to było świetne. Musieliśmy z żoną ciągle patrzeć na nasze dzieci, bo one były tym zachwycone i przez to ciężkie do ogarnięcia. Szymo, od niedawna fan Gwiezdnych Wojen (od niedawna bo ma 6 lat), dorwał się od razu do mieczy świetlnych, Sokoła Millenium i droida. Hania (3 lata) mruczał pod noskiem „rozkaz, rozkaz”, ale głównie oglądała się za mangowymi dziewczynami, bo miały kocie uszy, a ona też bardzo chciała być „koteckiem”. Nie obyło się więc bez malowania twarzy w kąciku dla dzieci. Fajnie potem wyglądała przy stoisku Audioteka.pl gdzie dostała cukierki-oczy i z tym swoim kocim noskiem zajadała oko. Szymo też się dorwał i potem mówił w tramwaju, że „to oko co zjadłem było przepyszne, a najlepsza w nim była ta ropa co ze środka wyciekała, taka słodka”.
Szymo wziął też udział w konkursie na malowanie figurek i dostał nagrodę dla najmłodszego uczestnika – zestaw kostek RPG (oszalał z radości).
Jak widać dzieci bawiły się wyśmienicie. Ja z żoną również. Krótko mówiąc, naprawdę świetna impreza i udany weekend. Za rok też tam będę.
A tak zupełnie na koniec, taki komiks zrobiłem:
pozdrawiam
Zuch
.
.
.
.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023