Są takie rzeczy w życiu, o których się myśli, może nawet planuje, ale jakoś nic z tego nie wychodzi, bo zawsze coś wypadnie. Mam kilka takich rzeczy.
Jedną z nich jest konsola, którą kupuję już kilka lat i jeszcze jej nie nabyłem, bo zawsze coś (edit: konsolę kupiłem sobie pod koniec 2014). Jednak w tym roku udało mi się zrealizować wyjazd, do którego przymierzałem się od przynajmniej siedmiu lat – Slot Art Festival. W tym roku tradycyjnie chciałem się tam wybrać. Prawdopodobnie skończyłoby się też tradycyjnie, ale organizatorzy (skądinąd moi znajomi) zaprosili mnie do wzięcia udziału w debacie o wolności słowa. Było to jakoś na wiosnę, więc zaznaczyłem termin w kalendarzu i w końcu, W KOŃCU, wybrałem się na Slot.
Slot Art Festival jest wyjątkowym festiwalem. Nie są to tylko puste słowa, naprawdę jest wyjątkowy. Ci, którzy byli wiedzą to doskonale, a Ci, którzy jeszcze się nie wybrali może się skuszą w przyszłym roku, więc kilka słów o Slocie napiszę.
Slot Art Festival trwa pięć dni, od wtorku do soboty.
Odbywa się w starym klasztorze Cystersów w Lubiążu koło Wrocławia. Miejsce jest niesamowite. Totalny odlot. Ogromne gmaszysko, pustostan, już bez funkcji sakralnych. Już sam spacer po tym budynku robi ogromne wrażenie. Jego częścią jest budynek katedry, który na czas festiwalu jest galerią, miejscem warsztatów i hipnotyczną sceną koncertową.
Cały teren jest ogrodzony, bo wstęp jest biletowany. Dzięki temu nie ma tam przypadkowych osób, a całość sprawia wrażenie (bo tak jest w rzeczywistości) wioski pozytywnych, kochanych wariatów, pełnych radości i życzliwości. Wiem, że to może brzmieć nieco sekciarsko, ale atmosfera na Slocie jest nieporównywalna z niczym innym.
Muzyka
Miód na uszy. Kilkadziesiąt koncertów, mniejszych i większych, scena klubowa, folkowa, itp, itd. W tym roku z pośród gwiazd można wymienić: Luxtorpedę, OSTR, Gooral, Habakuk, Ras Luta, Fruhstuck, Mikromusic, No Longer Music, czy Kari. Pełna lista tutaj.
Warsztaty
Te obok koncertów są trzonem festiwalu. Warsztatów, bez kitu, jest kilkadziesiąt? Kilkaset? Obłęd. Są warsztaty niemal ze wszystkiego. Z kowalstwa, chodzenia po linie, rysowania, tańca, języka migowego, gry w kapsle. Każdy coś znajdzie dla siebie. Nie będę się rozpisywał, tu macie informator z tegorocznego festiwalu, więc sami zobaczcie co było. A co roku jest tego coraz więcej.
Ludzie
Serce i dusza Slotu, to właśnie ludzie. Kilka tysięcy wspaniałych ludzi tworzy tą specjalną, sltotwą atmosferę. Można odpocząć i się odchamić. Można usiąść sobie z herbatą na prażonym ryżu i z bakaliami przy namiocie wschodnim (pozdrawiam Luxusów) i po prostu pogadać, tak normalnie, bez spiny. Patrzeć jak pod platanem ktoś chodzi na szczudłach, jak ktoś gdzieś obok wcina pajdę chleba, jak dzieci taplają się w wodzie gdzie zaraz będą się ślizgać na deskach, jak Litza pędzi na rowerze elektrycznym, jak gwiazdy wieczornych koncertów siedzą sobie z rodzinami i po prostu odpoczywają. No kurcze, cudownie jest, mówię Wam.
A co ja tam robiłem?
Tak jak wspomniałem, razem z Konradem z HaloZiemia brałem udział w panelu dyskusyjnym o wolności słowa i odpowiedzialności za nie. Poprowadziłem też razem z żoną warsztaty dla rodziców. Na prośbę szkoły im. Króla Dawida w Poznaniu (gdzie uczy moja żona, a mój synek od września uczy się) mówiłem o internecie, o social media, o tym, że to w sumie jest fajne jak się wie co z tym zrobić i jak to można wszystko wykorzystać w edukacji, również domowej. Poza tym słuchałem świetnej muzyki, piłem pyszną kawę i yerbę, spotkałem masę znajomych, których nie widziałem lata. Krótko mówiąc świetnie się bawiłem. Szkoda tylko, że nie byłem na całości, a jedynie dwa dni, bo obowiązki wzywały.
A za rok?
Za rok jadę na pewno. Razem z Agnieszką (zorkownia), która też była pierwszy raz i wsiąkła oraz Konradem (halo ziemia), chcemy za rok zrobić blogowy namiocik i snuć rozmowy, rozmowy i jeszcze raz rozmowy – o blogach, o pasjach, o wyzwaniach, o wolontariacie, o sztuce, o życiu. Będzie dobrze.
Aha, za rok jedziemy pewnie całą rodzinką, bo dla rodzin jest osobne pole namiotowe, no i są też kwatery na wsi. A rodzin jest na Slocie całkiem sporo.
Dlaczego piszę Slocie, jak już się skończył? No proste, wcześniej nie byłem i znałem tylko z relacji znajomych. Chciałem wyrobić swoje zdanie. No i muszę potwierdzić, że prawdziwe jest slotowe powiedzenie, że na SlotArt nie przyjeżdża się tylko raz.
Wiadomo, że jeden obraz oddaje więcej niż tysiąc słów, wiec ja już kończę, a Wy zobaczcie sobie przefajną galerię fotek. Tam jest moc, tam jest ten niepowtarzalny klimat.
GALERIA SLOT ART FESTIVAL
pozdrawiam i do zobaczenia za rok na Slocie
Zuch
PS – zdjęcia pożyczyłem – oczywiście za zgodą i wiedzą – od organizatorów SlotArt Festival. Obiecuję oddać.
.
.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023