Od zawsze gdy myślałem o sobie jako o ojcu, wyobrażałem siebie samego jako tatę, który będzie miał świetny kontakt ze swoimi dziećmi. Kiedy czekałem na przyjście na świat mojego synka i córeczki, wiedziałem, że czeka nas mnóstwo świetnej zabawy. Bycie tatą to spełnienie moich marzeń – mam dwójkę małych ludzików, z którymi mogę dzielić swoje pasje, zainteresowania, czy hobby. Idzie mi to tym łatwiej, że jako geek chyba nigdy do końca nie dorosnę (w sensie – nie zdziadzieję) i zawsze będę miał w sobie chęć do zabawy i umiejętność czerpania radości z małych rzeczy. Tak jak dzieci. Może to właśnie dlatego świetnie się razem bawimy dzieląc wspólne zainteresowania. Jednym z nich są Gwiezdne Wojny.
Oglądamy filmy i bajki, Szymek (7 l.) pochłania różne encyklopedie uniwersum Starwars, walczymy mieczami świetlnymi i eliminujemy hordy droidów. Hania (4 l.) na polecenie np. założenia bucików odpowiada „rozkaz-rozkaz” (tzn. najczęściej odpowiada jednak, że nie może bo strasznie ją bolą nóżki/jest zmęczona/boli ją głowa/chce kalosze/sandałki/nigdzie jednak nie idzie/chce spać itp, itd). Nasze zabawy czasami przenoszą się do kuchni i tam daje popis zdobywając +1000000 punktów do lansu u własnych dzieci.
Po tym wprowadzeniu możecie sobie wyobrazić moją reakcję na propozycję od Walt Disney Polska, aby podjąć z nimi współpracę przy promocji nowego serialu animowanego Star Wars Rebelianci. No kurka wodna – przecież to współpraca idealna. Błogosławie dzień kiedy prawie siedem lat temu założyłem bloga 🙂 Ale do rzeczy: przez najbliższe półtora roku (do końca 2016) temat Gwiezdnych Wojen będzie bardziej akcentowany. Będę starał się napisać kilka fajnych rzeczy i podzielić się z Wami kawałkiem dobrej zabawy. Dzielić będę się też rzeczami bardziej materialnymi, takimi jak np. wielki mega wypasiony zestaw Lego Star Wars (ale to w grudniu).
Tata geek w kuchni
Zasadniczo można stwierdzić, że dzieci – gdyby im pozwolono – jechałyby na menu złożonym z kilku zaledwie pozycji. Pomijając słodycze, byłyby to naleśniki, jajka i parówki (tak – jemy parówki, tak – wiem z czego są, nie – nie obchodzi mnie Twoje zdanie na ten temat). Przygotowanie każdego z powyższych jest banalne, bo i potrawy to banalne. Jednak przy odrobinie chęci można zrobić coś ekstra, coś co ze zwykłej kolacji czy śniadania uczyni fajną zabawę, coś co wywoła pomruk zazdrości całej klasy przy drugim śniadaniu w szkole. Czas na geek food.
Naleśniki
Banał. Przygotowujemy ciasto. Do mniejszej miseczki odlewamy trochę i mieszamy z kakao, albo jakąś nutellą. Następnie na patelni (bez oleju) rysujemy/malujemy kakaowym ciastem. Można to zrobić małą łyżeczką, można to ciasto przelać do pustego opakowania po keczupie, można patyczkiem, można słomką do picia, łotewer… Jak już narysujemy co chcieliśmy (albo to co nie koniecznie chcieliśmy, ale inaczej nie umiemy), to normalnie zalewamy zwykłym ciastem i już.
Na początek coś prostego – księżniczka Leia. Każda dziewczynka będzie zadowolona.
Jak już się wczujemy możemy iść nieco dalej i nieco bardziej z grubej rury – mistrz Yoda (pro tip – napisy trzeba zrobić w lustrzanym odbiciu, albo później odbić zdjęcie, żeby nie było ADOY 🙂
Stormtroopers są dość prości, bo na tyle charakterystyczni, że nawet jak wyjdą, hmm… średnio, to i tak wiadomo o co chodzi.
Generał Grievous – z nim trzeba się rozprawić bezlitośnie.
R2D2 też jest dość prosty, a uciechy dzieciakom daje sporo.
AT-AT, czyli All Terrain Armored Transport, doskonale znane z bitwy o Hoth, zadowolą każdego fana Star Wars.
A jeśli naprawdę Bozia talentu nie dała, to zawsze można zrobić Gwiazdę Śmierci 🙂
Na zuchowym przykładzie pokażę jak to się robi: rysujemy…
zalewamy…
odwracamy… a potem jemy.
Jajka
Jajka są o tyle wdzięczne, że mają skorupkę, po której można rysować. Ja rysuje mazakami Sharpie, które są naprawdę mocne i nie schodzą nawet podczas gotowania. Takie malowane jajo w pudełku na drugie śniadanie robi wrażenie.
Dla mniej sprawnych manualnie – jajko-troopers, a dla hardkorowców – R2D2.
Oczywiście nie obyło się bez dziarania… thug life…
Parówki
Parówersy, to pozycja, którą jest w stanie wykonać każdy. Sprawa jest banalna: kroimy parówkę na pół, tak żeby stała, otaczamy dwoma paskami ciasta francuskiego i włala – mamy Star Wars X-Wing. Powiedzmy sobie szczerze, średnio to przypomina x-winga, ale pamiętajmy, że dzieci mają lepszą wyobraźnie, a te młodsze dodatkowo bezgranicznie wierzą w autorytet rodzica.
Poradnik
Jeśli myślicie, że narysowanie np. R2D2 jest za trudne to tu mam mały poradnik:
Taki żarcik. Ale na poważnie to TUTAJ jest pdf gdzie są też ujęte kroki pomiędzy tymi dwoma powyżej.
Serial
Od 4 października, w każdą sobotę o 9:30, na kanale Disney XD będzie emitowany serial Star Wars Rebelianci. Akcja ma się dziać w czasie po „Zemście Sithów”, a przed „Nową Nadzieją”. Ja już nie mogę się doczekać. W sobotę jadę z dzieciakami na przedpremierowy pokaz, więc pewnie w poniedziałek napiszę coś więcej na temat samego serialu. Wrzucę też trochę fajnych grafik z etapu prac nad serialem.
pozdrawiam
Zuch
PS – ten wpis powstał we współpracy w Walt Disney Polska. Wszystkie zawarte tu treści są moje, a Disney nie miał wpływu na ich ostateczny kształt. Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa. Wszystkie potrawy wykonałem własnoręcznie.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023