Ja bez tabletu jak bez ręki. Tak to u mnie wygląda. Komputer i tablet graficzny to moje narzędzia pracy. Myszki już prawie wcale nie używam. No chyba, że to gier. Do gier to co innego. Gdybym miał czas na gry, to pewnie grałbym myszką. Jednak do pracy potrzebuję mieć tablet. Część z Was pewnie też nie może się obyć bez tabletu, a część z Was pewnie rozważa zakup takowego. Tak więc może Was zainteresować moja opinia. [more…]
Współpraca z Wacomem
Jak wiecie Wacom jest partnerem mojego bloga. Pisałem o tym wcześniej, ale myślę, że nie zaszkodzi przypomnieć na jakich zasadach. Otóż Wacom uszczęśliwia mnie swoim sprzętem. Daje mi też dostęp do nowości (np. Inklinga miałem chyba miesiąc, czy dwa miesiące przed polską premierą). Daje też sprzęt, żebym mógł zrobić konkurs – ostatnio były Bamboo Stylus. W zamian ja umieszczam ich logo na blogu. Tutaj kończą się zależności. Czy coś opiszę, jak coś opiszę, to już moja broszka. Przypominam, to dlatego, żeby komuś nie przyszło do głowy, że tu będę tu cukrował, bo dostałem jeden czy drugi tablet. Takie rzeczy to nie na moim blogu. Tu jest moje królestwo i tu panują moje opinie.
Trochę miodu
Przez ostatnie 2-3 lata pracowałem na Intuosie 4 i bardzo go sobie chwalę. W domu, w podróży mam nowego Bamboo – również bardzo przyzwoity sprzęt, choć segment niżej niż Intuos. Od kilku miesięcy jestem szczęśliwym posiadaczem Intuosa 5.
Nie śledziłem jakoś specjalnie ruchu w branży, więc nawet nie wiedziałem jak „piątka” wygląda. A to jak wygląda jest bardzo ważne, bo w końcu patrzymy na to po kilka (a czasem i kilkanaście) godzin dziennie. Zaczyna się dobrze już od samego opakowania, bardzo eleganckiego, w sumie typowego dla Wacoma. W środku jest jeszcze lepiej. Intuos 5 to designerski minimalizm, świetny minimalizm. Przede wszystkim zrezygnowano z błyszczącego plastiku znanego z „czwórki”. Teraz mamy bardzo eleganckie, matowe i miękkie w dotyku tworzywo. Moim zdaniem to zdecydowanie dobry krok. Kojarzy mi się z jakimś sprzętem Batmana. Z jednej strony świetny design bez niepotrzebnego lanserstwa, z drugiej strony widać, że to konkretny produkt, który nie rozpadnie się po miesiącu.
W „piątce” zrezygnowano z wyświetlacza jakiego pamiętamy z poprzedniej wersji. Na początku mnie to trochę zdziwiło, bo jednak zostało 8 przycisków funkcyjnych + dotykowe kółko (które bardzo lubię). Wystarczy jednak leciutko dotknąć któregoś, a na ekranie monitora pojawia się przejrzyste menu i od razu wiadomo, który przycisk jaką akcję wywoła. Przyciski są oczywiście edytowalne.
Obszar roboczy jest gładziutki, co dobrze wróży żywotności końcówek piórka. Jednak po tych kilku miesiącach pracy powierzchnia Intuosa 5 trochę się wytarła i widać na jakim obszarze pracuje, bo jest to obszar składowy z ekranu macbooka i dodatkowego, dużego monitora. Jak to teraz piszę, to przyszło mi do głowy, żeby po prostu wyczyścić powierzchnię Intuosa, bo to może nie jest wytarcie, a zwykły brud. Sprawdzę to.
Piórko tradycyjnie intuosowo dobrze wyważone, o odpowiednim ciężarze. Wygodnie leży w dłoni. W zestawie tradycyjnie kilka zapasowych końcówek o różnych twardościach i przyczepnościach. Są też dodatkowe obręcze (biała, szara i czerwona), żeby odróżniać piórka w biurach. Proste, a jakże istotne, jeśli w jednym pokoju pracuje na Intuosach kilka osób, gdzie jeden ma zwyczaj dłubać piórkiem w nosie, a drugi nerwowo je gryźć…
Dokładność odwzorowania ruchów, czułość nacisku, wykrywanie kąta nachylenia, to wszystko jest bez zarzutu. Dodatkowo pracę ułatwia „tryb precyzji”, który jest niezastąpiony np. przy pracy z wektorami
Powierzchnia tabletu może być też aktywna na dotyk, wykorzystując multitouch. Całość działa bardzo dobrze. Jednak ja osobiście nie potrafię do tej opcji się przekonać, choć pewnie niebawem będę musiał, bo właściwie jest już ona standardem.
Trochę dziegciu
Mam w zwyczaju pracować wieczorami lub w nocy. Tak lubię, a poza tym mam możliwość zajmowania się córeczką w dzień, co też lubię. Ale w nocy, jak to w nocy, światła za wiele nie ma. Minimalizm Intuosa 5, który tak bardzo mi się podoba, w tym wypadku zaczyna być lekko problematyczny. Dlatego, że diody (i to bardzo delikatne) są jedynie przy narożnikach aktywnego obszaru roboczego oraz przy dotykowym kółku menu. Tylko pięć malutkich punktów świetlnych. Dla lubiących pracować przy nikłym świetle może to stanowić problem. Na szczęście przyciski mają różną powierzchnię i można je wybrać „na czuja”.
Drugą rzeczą, która mi przeszkadza jest zbyt duża siła z jaką trzeba naciskać przyciski funkcyjne. Oczywiście siła ta jest bardzo mała, ale jednak nieco zbyt duża dla 100% komfortu. Przejawia się to w sytuacji gdy trzeba wyszparować jakiś obiekt z tła i często zmieniamy rozmiar piórka i przybliżenie obrazu – najwygodniej jest to zrobić kółkiem na tablecie. Wtedy, żeby za dużo ręką nie machać, dobrze mieć zdefiniowany jeden z przycisków jako klawisz, który mógłby działać przy lżejszym nacisku (takim jest np. klawisz space na macbookowej klawiaturze).
Właściwie tylko takie minusy znalazłem podczas tych kilku miesięcy intensywnej eksploatacji.
Kupić, nie kupić?
Zdecydowanie kupić! Intuos 5 jest po prostu świetny. Bez dwóch zdań.
Moja ocena:
Pięć i pół Zucha. Połówkę odjąłem tylko dlatego, że chciałbym diodę przy każdym przycisku funkcyjnym, które z kolei chciałbym żeby reagowały przy znacznie mniejszym nacisku.
Szczegółowe dane techniczne są dostępne na stronie producenta.
Pozdrawiam
Zuch
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023