Są takie rzeczy, czynności, codzienne rzeczy i czynności, które doprowadzają mnie do furii. Muszę je czasami zrobić i za każdym razem coś we mnie umiera. Może to trochę nie racjonalne, ale nie bardzo potrafię nad tym zapanować, dlatego raczej je eliminuję. Planuję życie tak, żeby ich uniknąć. Nie są to jakieś wielkie rzeczy, co to to nie. To takie małe przyziemne wkurzadełka.
1. Ścielenie łóżka
ta czynność doprowadza mnie do białej gorączki. Jak większość Polaków wychowałem się w bloku mając do dyspozycji kanapę/wersalkę/rozkładany tapczan. Codziennie wieczorem i codziennie rano dostawałem szału. Nienawidzę bezsensownych, powtarzalnych czynności, które się wykonuję tylko po to, żeby za chwilę to zmienić. Koszmar… Gdy tylko wkroczyłem w tzw. dorosłość, czyli mniej więcej od czasu pójścia na studia, zawsze miałem łóżko i mam je (oczywiście nie to samo) po dzień dzisiejszy. Łóżka nie trzeba rozkładać i składać. Nie trzeba wyciągać pościeli, żeby po kilku godzinach znów ją włożyć, żeby potem wyciągnąć, żeby potem włożyć…. Łóżko zaoszczędziło mi wielu bezsensownych nerwów.
2. Obcinanie paznokci
kolejna bezsensowna czynność. Tzn, samo obcinanie nie jest bezsensu, ale nieustanne (nawet po śmierci) odrastanie szpon. Higieniczna syzyfowa praca. Nigdy mi się nie chce tego robić, a muszę, bo to jednak wstyd do ludzi wyjść z krogulcami jak jakaś kuna.
3. Czekać żeby bezpiecznie wyciągnąć pendrive’a
no kurde… To tylko kilka sekund, a masz poczucie bycia frajerem. Niby można wyciągnąć, bo wiadomo, carpe diem i #YOLO, ale jak coś się schrzani i nie obejrzysz sobie nowego odcinka Gry o Tron? Hę?
4. Przymierzanie
czasami trzeba sobie kupić jakieś szmaty. O ile samo wyjście do sklepu nie jest złe, bo ja lubię oglądać różne rzeczy – rzeczy w sensie ogólnie przedmioty jako coś zaprojektowanego – to już wycieczka do przymierzalni ma soundtrack zgrzytania zębów. Żeby przymierzyć głupie spodnie trzeba ściągnąć buty, a spodnie o citu (no dobra, o kilka ciutów) za małe, więc zakładamy buty, ziuu po spodnie w większym rozmiarze i znowu do przymierzalni… Pominę fakt, że ostatnimi czasy męskie spodnie zwykle kończą się na rozmiarze chłopięcym dla osób bez wykształconych mięśni kończyn dolnych. Ale to na inny wpis.
5. Patelnia
zawsze, kurka wodna, ale to zawsze na koniec zostaje patelnia. Człowiek odetchnie już szczęśliwy, że wszystko zmył, odwraca się, a tu… jeszcze patelnia. Leży sobie, patrzy na Ciebie i wie, że wygrała. Znowu.
Pewnie znalazłbym więcej takich czynności, ale przy spisywaniu tego zestawu już prawie szlag mnie trafił.
pozdrawiam
Zuch
komentarze- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023