Zabawek dziś jest po prostu zbyt dużo. Kupić je jest zbyt łatwo. Chyba już tak nie cieszą. No ale takie mamy czasy – dobrobyt. Niespecjalnie uważam, żeby to był jakiś problem. Natomiast problemem jest sytuacja kiedy zabawkami próbujemy kupić dzieci. „Nie chce mi się z Tobą bawić, ale masz tu fajną zabawkę”. Oczywiście nikt tego głośno nie mówi, ale jakże często tak jest? Jednak zabawki cały czas mogą być świetną formą spędzenia wspólnego czasu – wystarczy je trochę podrasować.
Zauważyłem, że dzieci w pewien sposób oczekują od ojców czegoś wyjątkowego, czegoś nietypowego. Dzieci oczekują, że ich tata będzie kimś super i zrobi coś super. Być może wynika to z tego, że tata zwykle jest po prostu przerośniętym chłopcem i tatowe pomysły bywają dość… hmmm… nieprzemyślane. Ale tak w pozytywnym znaczeniu.
Wykorzystajmy to, bo mało jest cudowniejszych rzeczy na świecie niż podziw w oczach własnych dzieci. Uwierzcie mi, wbrew pozorom naprawdę nie wiele do tego potrzeba. Dla dzieci małe sprawy są ogromne. Coś co dla nas jest nie ważne, oklepane, prozaiczne, dla dzieci będzie nowością i wydarzeniem.
Do rzeczy
Ostatnio oglądałem z dzieciakami trochę Strażników Galaktyki, a tam jest śmieszna postać – Groot. Dla niezorientowanych Groot, to humanoidalne drzewo, które potrafi powiedzieć tylko „I am Groot!”. Gdy zostaje poważnie zraniony może się odrodzić z ziarenka, które po nim zostaje. Wtedy jest małym Grootkiem w doniczce, który tańczy i ogólnie jest słodki. W tej postaci najbardziej podoba się mojej córeczce. W tej postaci postanowiłem też zrobić jej własnego Grootka.
Co potrzebujemy
- tańczący kwiatek – kupiłem na allegro za 20 zł. To straszna zabawka, naprawdę masakra. Po włączeniu gra bardzo głośna, wrzaskliwa muzyczka, która w jakieś 10 sekund doprowadza do szaleństwa. No ale nie kupiłem tego dla muzyki, tylko dla mechanizmu.
- brązowa bibuła (1,40zł)
- gąbka kwiaciarska – nie wiem czy to ma jakąś nazwę, ale pani w kwiaciarni wiedziała o co mi chodzi. Taka cegiełka kosztowała mnie 5 zł.
- brązowa farba akrylowa lub plakatowa
- drut
- pakuły – wiecie, takie włosy do uszczelniana, ale to tylko opcjonalnie
Do dzieła
Z kwiatka obcinamy materiał, ale tak żeby nie uciąć mechanizmu. Trzonek obklejamy bibułką, ale – uwaga! – nie cieasno, bo bo mechanizm nie będzie się kręcił. Z drutu robimy rączki. Na końcu drucianych rączek zrobiłem listki z resztki materiału po oryginalnym kwiatku. Możne też dodać trochę tych hydraulicznych włosów, żeby faktura była bardziej drzewiasta. Ok, mamy tułów, to przejdźmy do głowy. Gąbka kwiaciarska bardzo łatwo poddaje się obróbce. Wyciosałem z tego tak mniej więcej głowę małego Groota, zrobiłem dziurę na szyję i dzieci pomalowały to na brązowo. Właściwie to tyle. Jak wszystko wyschnie, to wkładamy główkę na tułów i włala!
Muzyczka cały czas przyprawia o szaleństwo, ale mały Groot fajnie wygląda na półce. Dzieci są zachwycone, a ja mam +100 do bycia fajnym tatą. Polecam.
pozdrawiam i zachęcam do wspólnych zabaw z dziećmi
Zuch
komentarzePS – mecenasem wpisu jest Disney Polska, a serial animowany Strażnicy Galaktyki możecie zobaczyć tylko na kanale DisneyXD.