Hipokryzja jest obrzydliwa. Hipokryzją często maskuje się własne tchórzostwo. Gardzisz i nienawidzisz, ale boisz się do tego przyznać, więc wmawiasz wszystkim, że to żart czy happening i generalnie jesteś głupi i się nie znasz.
Przykładów jest wiele, ostatni z Parady Równości w Gdańsku, a konkretnie mała grupka udająca katolicką procesję i monstrancję, tyle że z waginą.
Od razu wyjaśnię: nie, nie jestem katolikiem. Nie, to nie jest tekst o środowisku LGTB. Możesz czytać dalej.
Najgorsza w takich zagrywkach jest hipokryzja: „nie, nie, przecież nikogo nie obrażamy”, „kojarzy ci się? no co ty, nie może się kojarzyć”, „ale jak monstrancja, to przecież nie monstrancja”, itp, itd.
To jest po prostu głupie i od początku obliczone na gównoburze. Gdybym był dziennikarzem TVP, to bym się przebrał, wziął udział w paradzie i zrobiłbym dokładnie to co zrobiono w Gdańsku. To jest idealne samozaoranie pt. „tak domagamy się tolerancji”.
Miłość, miłość, ale ogólnie to gardzę
Żeby nie było jednostronnie, to przypomnę takie akcje jak: „ale jakie hailowanie? my tylko pięć piw zamawiamy”, „jaki nazista? poczytaj o faszyźmie i nacjonaliźmie, a poza tym to patriotyzm jest”, „to nie rasizm, to obrona polskich kobiet”, itp, itd.
Mamy też całą masę ludzi, którzy obok chrześcijaństwa nawet nie stali, nienawidzących w imię miłości, ale własnej. Którzy swoją własną prywatną pogardę wkładają w usta Bogu, co osobiście uważam za najgorszy przejaw fałszu.
Właśnie ta tchórzliwa hipokryzja objawia się nam coraz częściej. W polityce po każdej stronie mamy gorszy sort. W kościele mamy tych którzy mniej lub bardziej zasługują na miłość. W środowiskach walczących o tolerancję mamy podział na tych, którym tolerancja się nie należy.
Zwyzywajmy, oplujmy, wyszydźmy
Jak się obrażą, to powiedzmy, że to nie o to chodziło i są za głupi, żeby zrozumieć.
Puszczają nam bariery i przekraczamy kolejną granicę przyzwoitości, „bo oni też tak robią!”. Coż to za wytłumaczenie?!? Takich precedensów chcemy?
Zagrzebujemy się w mule coraz bardziej, bo inni też tak robią? Pozwalamy sobie na nienawiść i pogardę, bo w innym środowisku dzieją się złe rzeczy?
Przy czym: my możemy dowalać innym, bo tak, ale oni nam już nie, bo nie.
A może by tak zatrzymać się na chwilę. Pomyśleć. Tak po prostu pomyśleć, czy to jest dobra droga dla kogokolwiek? Nie da się rzucić krowiego placka w wentylator i nie zostać ochlapanym. A wtedy, na koniec dnia, wszyscy taplamy się w szambie. Szambie naszej nienawiści, pogardy, tchórzostwa i hipokryzji.
A może by tak…
A może by tak stanąć w wyłomie i być tym, który miłością na nienawiść odpowiada? Uśmiechem na obelgi? Kwiatem na kamienie?
Przypomina mi się stare hasło pacyfistów, że „wszyscy tak walczą o pokój, że aż krew się leje”. To nie jest dobra droga.
I jeszcze kłamstwo, wszechobecne kłamstwo… nie hajlujemy, nie szydzimy z katolików, nie gardzimy odmiennością…
Ostatnia myśl:
Ile jest warta twoja idea, jeśli musisz kłamać, żeby jej bronić?
pozdrawiam
ZUCH
PS – Proszę o zachowanie elementarnej kultury w komentarzach. Za chamstwo wywalam lekką ręką.
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023