„Brutal! To jest moje dzieciństwo. Ten zapach, to setki wspomnień.” – powiedziałem do synka kiedy staliśmy w dziale drogeryjny w jednym z hipermarketów. „Jeszcze Wars. Chyba bardziej Wars.” – wącham – „Tak, z dzieciństwem zdecydowanie bardziej kojarzy mi się Wars, ale Brutal też.”
Mimo specyficznych nazw, wspomnienia z nimi związane są ciepłe i miłe. Kiedy byłem dzieckiem, a dzieckiem byłem jeszcze w latach osiemdziesiątych, to prawie wszyscy faceci używali tych wód kolońskich. Brutal i Wars. Tak pachniał mój tata, tak pachnieli moi dziadkowie i wujkowie. Pamiętam jak tata się golił, a potem używał wody kolońskiej. Fascynujące było to obserwowanie. Chyba wielu z Was mnie rozumie. Proces golenia, taki trochę tajemniczy i intymny, a jednocześnie codzienny. Golenie się to była dorosłość. To był też rytuał. Tata jeszcze tylko się ogoli i możemy iść na imieniny do cioci. Dziadek jeszcze tylko się ogoli i możemy iść do sklepu po bułki, albo zasiąść do niedzielnego obiadu.
Tylko chwila. Pociągnąłem nosem, zamknąłem oczy i znowu mam te sześć czy siedem lat. Jest lato, wakacje, słoneczny porane. Dziadek się goli i cały pachnie Warsem. Bierzemy siatkę, pamiętam, taką z materiału z okrągłymi uchwytami, i idziemy do pobliskiego sklepu. Po bułki. Dla wnusia. Dla mnie. Idziemy za rękę, dziadek zawsze wybiera najlepsze bułki, jeszcze twaróg i do domu na śniadanie. Babcia już zrobiła kakao. Jak zjem to jedziemy do Chocza, bo tam dziadek i babcie mają ogród. Może uda się namówić dziadka, żeby iść nad Prosnę połowić trochę ryby.
Zapachy wryły się w mózg i oplatają wspomnienia. Wystarczy tylko przelotny niuans i uruchamia się projekcja z przeszłości. Jeden zapach prowadzi do kolejnego. Ziarno. Góra ziarna, pszenicy. Leży w stodole u drugich dziadków. Z góry ziarna wystaje roześmiana głowa mojego brata. Uwielbialiśmy zakopywać się w ziarnie. Skakać w nie z rozbiegu. Oczywiście nikt z dorosłych nie podzielał naszej fascynacji ziarnem. W zasadzie to było to zabronione, bo roznosiliśmy je po całej stodole. No ale jakie dziecko może się powstrzymać widząc leżącą górę ziarna? Przesypuje się między palcami i pachnie kurzem i polem. Ostatnio na Targach Piwnych, były worki z ziarnami jęczmienia. Mój brat podszedł, włożył w to ręce, powąchał i powiedział „Kwileń”. Tak. Tak właśnie pachnie Kwileń i wakacje u dziadków na wsi. Tak pachnie wolność i beztroska. Tak pachnie siedzenie w cieniu jabłoni i tak pachnie przelewający się przez palce czas, bo wtedy jeszcze wydaje się, że mamy go pod dostatkiem.
„Tato, idziemy dalej” – Szymo wyrwał mnie z podróży. Przez chwilę, stojąc w grudniowe popołudnie między marketowymi regałami, znalazłem się w innym miejscu, w innym czasie. „Tak, tak, synku idziemy, już idziemy” – powiedziałem roztargniony – „Ale tego Warsa, to sobie kupię.”
pozdrawiam
Zuch
PS – nie mam nic wspólnego z producentami wymienionych wód kolońskich. Mam nadzieję, że nie obrażą się za wykorzystanie ich brandów w tekście 🙂
Fajne? Daj lajka i zostaw komentarz
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023