Planszówki, to jeden z najlepszych prezentów, które może sobie sprawić rodzina. Jeśli tak jak ja wychowaliście się na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, to możecie mieć mocno skrzywiony obraz planszówek. Otóż czasy nudnych chińczyków i innych takich już dawno (na szczęście) minęły. Od czasu do czasu piszę tu o różnych fajnych grach. Dziś przyszedł czas na „Przebiegłe wielbłądy”, która okazała się rewelacyjna.
O „Przebiegłych wielbłądach” słyszałem już ponad rok temu, ale jakoś nie było okazji przyjrzeć się bliżej. Wydawało mi się, że to tylko klon „Pędzących żółwi”, które znam dobrze, i że nie warto w związku z tym po wielbłądy sięgać – nic bardziej mylnego. Zabrałem ostatnio moje dzieciaki na spotkanie poznańskiej Drugiej Tury, czyli sekcji planszówek klubu fantastyki Druga Era (za zaproszenie dziękuję Leszkowi). Lubię być ojcem i lubię pokazywać dzieciom nowe rzeczy, miejsca i ludzi. Dzieciaki lubią przebywać z dorosłymi, czują się wtedy ważniejsze i traktowane poważnie. W każdym razie poszliśmy pograć w planszówki. Na miejscu, znawca planszówek Wiktor zaproponował wielbłądy. Zaproponował też, że pokaże nam jak się gra – dzięki Wiktor, za Twój czas. Bardzo szybko okazało się, że wielbłądy trzeba będzie kupić do domu.
Przejdźmy do rzeczy: „Przebiegłe wielbłądy”, to gra w której wcielamy się w obserwatorów wyścigu wielbłądów. Wyścig obserwujemy i tylko trochę możemy wpływać na jego przebieg. Możemy za to obstawiać jaki obrót przyniosą sprawy. Zasady są bardzo, bardzo proste, ale mechanika gry sprawia, że gra jest wciągająca i dająca dużo możliwości rozwoju wypadków
Wyścig podzielony jest na tury. Każda tura kończy się gry wszystkie wielbłądy wykonają ruch. Ruszają się za sprawą rzutów kostki, a rzucamy – dzieci to uwielbiają – z piramidy. Każdy wielbłąd może się przesunąć o 1,2 lub 3 pola do przodu, ale – i tu zaczyna się zabawa – może wskoczyć na plecy innego wielbłąda i podróżować tak też jego ruchem. Może być tak, że jeden wielbłąd poniesie pozostałe cztery. Tak jak wspomniałem gracze obstawiają wygranych konkretnej tury jak i całego wyścigu. Zadanie nie jest proste, bo właśnie przez takie jeżdżenie na plecach niemal do końca tury nie wiadomo, który będzie pierwszy. Dodatkowo ilość kart zakładów jest ograniczona i im później tym mniej możemy wygrać pieniędzy. Może się też okazać, że ostatni wielbłąd podwieziony przez inne wyprzedzi ostatecznie lidera-pewniaka.
„Przebiegłe wielbłądy” to lekka, prosta i zabawna gra rodzinna i towarzyska. My gramy całą rodzinką, ale dzieci też grają same (6 i 9 lat). Grę gorąco polecam.
Pozdrawiam
Zuch
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023