Myślenie o przyszłości jest jedną z najbardziej przeszkadzających rzeczy przy realizowaniu teraźniejszości.
Chyba śmiało mogę założyć, że każdy z nas ma do zrobienia więcej niż jedną rzecz. Zawsze jest tego sporo. Mam na myśli wszystkie zadania do wykonania, zarówno te zawodowe jak i, nazwijmy to, rodzinne. Zawsze coś jest na dzisiaj, coś na jutro, pojutrze, za tydzień, itd. Te wszystkie rzeczy, które mają się wydarzyć, czy które mamy zrealizować wiszą nad nami i nie pozwalają skupić się nad tym co akurat robimy. Dlatego trzeba zapomnieć o przyszłości. Zlikwidować ją.
Jak pozbyć się wiszących nad nami tematów?
Sprawa zasadniczo jest bardzo prosta. Ameryki nie odkrywam. Stosuję to ja i wiele innych osób. Jeśli Ty jeszcze tego nie robisz, to gorąco Cię namawiam, bo to działa.
Co jakiś czas, raz w tygodniu, raz na kilka dni, bierzesz kartkę i spisujesz absolutnie wszystkie rzeczy, które masz do zrobienia. Mówiąc wszystkie mam na myśli wszystkie. Będzie to zarówno np. zaprojektowanie logo, poprawka w kodzie aplikacji, wysłanie plików do drukarni, telefon do klienta w sprawie wykrojnika, telefon do mechanika, telefon do dentysty, zakupy spożywcze, dokupienie gwoździ, wizyta w bibliotece, itp, itd.
Zapisujemy nawet urwane myśli i drobnostki. Ja w tym tygodniu zapisałem sobie np. stworzenie nowego notatnika w Evernote, żeby zapisywać tam pomysły dotyczące projektu, który będę realizował w maju. Mam na liście wpisanie ocen studentom, telefon do firmy leasingowej czy porąbanie drewna.
Dodatkowo polecam, żebyście taki spis zrobili (każdy osobno) z żoną, mężem czy też z partnerem, z którym mieszkacie i dzielicie życie. Zaraz do tego wrócę, ale najpierw kilka słów o celu tej listy.
Z głowy na kartkę
Sporządzenie takiej listy spraw wszelakich ma na celu zrzucenie tych spraw z głowy na kartkę. To pierwszy krok procesu. Mózg działa tak, że rzeczy, których gdzieś sensownie nie umieścimy będę się w nim kołatać, „domagając się” zajęcia się nimi. Rzeczy niezaplanowane będą gdzieś cały czas z tyłu głowy, a tym samym nie będziemy mogli w pełni skupić się na sprawach bieżących.
Tu ważne doprecyzowanie: zostawienie tematów np. w skrzynce mejlowej absolutnie nie jest sposobem na zapanowanie nad nimi.
Musimy zrobić sobie w głowie takie inbox zero.
>> Przeczytaj mój tekst, Podręcznik Freelancera, o tym jak osiągnąć INBOX ZERO
Z kartki do kalendarza
Kolejnym krokiem jest sensowne rozplanowanie tych wypisanych rzeczy. Nie traktujcie tej wstępnej listy jak listy zadań to-do. Tę dopiero teraz tworzymy. Przy czym istotne jest, żeby nie napakować wszystkiego na jeden dzień. Zastanów się co możesz zaplanować na jaki dzień i wpisz te zadania na konkretne dni.
Ja osobiście używam domyślnego jabłkowego kalendarza iCal, a gdybym go nie miał, to pewnie używałbym Google Calendar. Chodzi o to, żeby kalendarz było online i żeby się synchronizował na różnych urządzeniach.
Tematy, które lecą do kalendarza są od razu planowane w zakresie czasu jaki mogą zająć. Np. jeśli pracę nad projektem logo planuję na poniedziałek, to nie daje temu zadaniu pół godziny, tylko od razu zakładam, że zajmie to 3-4 godziny. Dzięki temu na ten sam poniedziałek nie wrzucę sobie innego kolosa.
Ja dodatkowo podzieliłem sobie zadania kolorystycznie: standardowe zadania są zielone, te już wykonane – szare, wyjścia – czerwone, blog – niebieskie, rodzinne – żółte, itp.
Po kolei przerzucamy tematy z kartki i wykreślamy je. Mózg się ich pozbywa, zapominamy o tej wiszącej nad nami przyszłości. Bardzo często wykonanie tego zadania przynosi autentyczną, odczuwalną ulgę. Bywają takie momenty, że jestem naprawdę przytłoczony, fizycznie wręcz, ilością zadań. Nie wiem za co się złapać. Ale zawsze takie pół godziny z kartką i kalendarzem daje mi poczucie ładu i porządku.
Zamiast przyszłości teraźniejszość
Z całej tej wielkiej listy układam też listę to-do na dzisiaj. Sporządzam ją tak, żeby (przynajmniej teoretycznie) móc wszystko zrobić. Tobie też polecam wpisanie na dzienne to-do raczej za mało niż za dużo. Jak wszystko zrobisz to albo zamknij komputer i idź na spacer albo weź jakiś temat z jutra.
Wspólny plan
Wspomniałem o tym, żeby – jeśli żyjecie w związku – takie listy sporządzać razem. Tzn. nie razem jedną, bo każdy osobno, ale w jednym czasie, aby potem wspólnie zobaczyć co mamy na tapecie. Jest to szczególnie ważne dla freelancerów, bo my zwykle nie chodzimy nigdzie do pracy, a nasze robocze godziny bywają płynne i mocno elastyczne. Przede wszystkim jednak dlatego, że będąc w związku, będąc mężem i ojcem nie żyję w próżni. Wizyta z córeczką u dentysty, która pojawiła się na liście żony, bo ja zapomniałem, musi znaleźć się ostatecznie w moim planie dnia, bo to ze mną młoda chce jechać (pewnie wie, że dentysty boję się bardziej niż ona i może to ją podnosi na duchu, że nie jest największym czikenem w gabinecie).
Takie wspólne podejście do tematu ułatwia wiele spraw i – co super ważne – minimalizuje ryzyko powstania sytuacji konfliktowych, że ktoś czegoś nie wiedział, zapomniał, nie przewidział itp. Jesteśmy małżeństwem, co dwie głowy to nie jedna. Korzystajcie z tego przywileju.
Plan zamiast chaosu
Pół godziny, czy godzina planowania zaoszczędzi nam wiele nerwów i wiele czasu marnowanego później na miotanie się. Pamiętajcie, że głowa nie jest odpowiednim miejscem na magazynowanie przyszłych tematów. Nie róbcie sobie z głowy śmietnika. Głowa ma ważniejsze zadania. A jakie? No, to wyjdzie z Waszego planu.
pozdrawiam
ZUCH
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023