Popełniliśmy błąd. Wszyscy… Okazało się, że jesteśmy miękcy i w momencie kiedy wymagane są stalowe nerwy zaczynamy zachowywać się jak małe dziewczynki. Ale po kolei.
Ktoś, nie wiem kto, doniósł do pipu, czy gdzieś tam, na warunki jakie panują u nas w firmie. Ktoś, ale nie wiem kto, dokładnie punktował wszystkie niedociągnięcia, czy wręcz zachowania kryminalne. Ktoś, ale nie wiem kto, pokazał szefa takim jakim jest, czyli jako zwyrodniałe bydle pozbawione szacunku do pracowników [gdyby szef to czytał, to od razu informuję, że jest to cytat, z którym się kompletnie nie zgadzam(no i nie wiem kto to powiedział)]. W donosie było wszystko. To, że przetrzymuje nas po godzinach i nie płacie za to – czyli polski standard. Ale było też kilka abstrakcji. Np. szef nasz, Krzysztof Miły, założył w kiblach liczniki papieru. Jest to tak cwanie zorganizowane, że wylicza pracownikowi porcje papieru toaletowego (co też odpowiednio jest potrącane z pensji), które są po prostu za małe. No ale to nie problem, powiecie moi mili. Otóż nie, to jest problem, bo w ramach cięć zostały zlikwidowane umywalki. Rozumiecie? Nie? Jeszcze nie? To słuchajcie, bo to jest wielopoziomowe. Otóż w ten sposób został rozwiązany problem przerw obiadowych oraz zminimalizowane kontakty między pracownikami, bo wszyscy wiedzą co każdy ma pod paznokciami…
Aha, jest jeszcze tak, że nie wolno nie pobrać papieru. Wiecie, czasami człowiek uciekał do kibla, żeby trochę odetchnąć. Powietrze w sroczu wydawało się świeżą bryzą w porównaniu z atmosferą w biurze. W każdym razie jak siedzisz dłużej niż 30 sekund i nie pobierzesz papieru, to znaczy, że oszukujesz i maszynka następnym razem papieru nie wyda, a to już prosta droga do dramatu.
No więc przychodzi ta komisja z urzędu sprawdzić co się dzieje i pytają nas: jak Wam się tu pracuje? A my, jak te ostatnie gelejzy, zapomniawszy o wszystkich Janosikach, Walecznych Sercach, czy Szeregowcach Ryanach, po prostu się rozpłakaliśmy. Coś w nas pękło. Nie wiem, wizja wyzwolenia czy coś… Zaczęliśmy beczeć i szlochać. A te głupki z komisji stwierdziły, że to ze wzruszenia, że nam tu tak dobrze… No i szef dostał nagrodę „Najlepszego Pracodawcy roku 2014”…
A my dostaliśmy dodatkowe poprawki, ale za to nie dostaliśmy premii…
Zuch
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023