Budowa domu to duży wysiłek finansowy. Tu wszystko mnoży się razy naście czy kilkadziesiąt. Samych gniazdek, kontaktów i włączników światła mam prawie 130 – a to tylko kropla w morzu potrzeb. Trzeba zająć się priorytetami, trzeba żonglować wydatkami, więc taras, no, zostawiłem na później.
Inwestuję we wnętrze i w ucywilizowanie ogrodu. Taras po prostu był. Płaska przestrzeń za domem. Nic więcej powiedzieć się nie da. Doskwierało mi to, bo przecież m.in. po to chciałem mieć dom, żeby spędzać czas właśnie na tarasie. Czy to rano wypić kawę, czy to letnim wieczorem posiedzieć i pogadać z żoną, popatrzeć na gwiazdy, posłuchać świerszczy, a tu nawet nie za bardzo było gdzie usiąść.
Fajnie by było tak sobie usiąść, co nie? Ale trzeba zrobić łazienkę, trzeba kupić bramę garażową, itp, itd. Wydatki się mnożą, a zrobienie choć małego kącika na tarasie oddala się i oddala.
A tak naprawdę wystarczy temat przemyśleć, zaplanować i kupić kilka rzeczy za stosunkowo niewielkie pieniądze i możemy stworzyć bardzo przytulne miejsce, które zupełnie odmieni nasz taras. Wiem co mówię, bo niedawno to właśnie zrobiłem.
Wiedziałam jakim budżetem dysponuje, wiedziałem co mniej więcej chce. Rozejrzałem się po domu i po garażu, który aktualnie pełni rolę „nie wiem gdzie to położyć więc odłożę do garażu”. Pooglądałem trochę zdjęć w necie, co pomogło mi skonkretyzować myśli. Zobaczyłem co w tym budżecie mogę kupić i kupiłem.
Żyjemy w pięknych czasach, w których tysiące inspiracji mamy na wyciągnięcie ręki. Korzystajcie z tego, przeglądajcie internet, podpatrujcie jak wyglądają konkretne rozwiązania. Wiadomo, że w internecie mamy mnóstwo inspiracji z budżetem bardzo mocno przekraczającym nasze możliwości, ale tu nie chodzi o kopiowanie 1:1. Chodzi o inspiracje. Podejrzenia jak wyglądają jakie elementy, jakie kolory, jakie układy.
Kupiłem niedrogi zestaw mebli z technoratanu: kanapkę narożnikową i malutki stolik. Kupiłem fotel wiszący, taki kosz, fajna sprawa. Kupiłem matę wiklinową, żeby trochę tą przestrzeń wyodrębnić. Do tego żagiel żeby nieco zadaszyć i zacienić kącik. Trochę lampek solarnych, żeby nie ciągnąć kabli do źródła prądu. No i flaming. Marzyłem o różowym flamingu.
Z garażowych klamotów wybrałem drewnianą skrzyneczkę i paletę – jedną z dziesiątek, które zostają po budowie. W domu miałem kilka większych kwiatów, trochę niepotrzebnych świeczek, stary dywanik. Wystarczyło.
Plan działania mogę podsumować tak:
- zastanówmy się dość dokładnie jakim budżetem dysponujemy,
- z kartką i ołówkiem (jeszcze bez komputera) zastanówmy się co my byśmy w ogóle chcieli: co będziemy tam robić, kto głównie z tego ma korzystać, czy to ma być miejsce do zabawy dla dzieci, czy miejsce relaksu dla dorosłych? Zastanówmy się i nie próbujmy złapać na raz zbyt wielu srok za ogon. Spiszcie to sobie, bo często nam się tylko wydaje, że wiemy czego chcemy,
- jak już mniej więcej znamy nasze potrzeby, to poszukajmy inspiracji. Wystarczy po prostu wpisać odpowiednią frazę w Google Images, albo na Pintereście,
- wybierzcie kilka zdjęć, które Wam się podobają i zastanówcie się co można zrobić, żeby uzyskać podobny efekt? Co trzeba dokupić, a co już macie w domu? W moim wypadku w domu miałem kilka palet po budowie, a także kilka kwiatów, które nie bardzo mieściły się w domu. No i świeczki, uwielbiam świeczki. Zawsze kupię ich za dużo,
- czas na zakupy. Ja polecam Arena.pl – zebrane zweryfikowane sklepy internetowe w jednym miejscu. Tylko nowe rzeczy, przejrzysty interfejs, łatwa nawigacja no i sporo promocji. Ja fotel kupiłem przeceniony o 200zł.
Zakupione meble, matę i żagiel oczywiście poskładałem, porozwieszałem i jest. Ale do tego wziąłem z garażu jeszcze skrzyneczkę i paletę, pomalowałem na szaro (resztą farby, którą malowałem ściany w kuchni), wyniosłem na taras kilka kwiatów, trochę świeczek i stary dywanik, który nie bardzo miał gdzie się podziać w domu.
Być może dla Was nie jest jakoś specjalnie imponujące, ale dla mnie jest to jakościowy skok. Zmobilizowałem się i w końcu mam fajne, kompletne miejsce gdzie rano piję sobie kawę, patrzę na drzewa i zbieram myśli przed pracą. Wieczorem z Karoliną siadamy sobie przy lampce wina, cieszymy się chłodem wieczoru, gwiazdami na niebie i odgłosem świerszczy.
Niewielki wydatek, 2-3 godziny roboty i zyskałem przestrzeń, o której marzyłem.
Pamiętajcie też o czymś… hmmm… czymś z zupełnie innej beczki. Ja mam takiego flaminga, ale to może być cokolwiek innego, co nie do końca pasuje, a jednak w całości dobrze leży. Coś co chcieliście sobie kupić, ale jakoś tak nie było okazji. Może krasnal? Cokolwiek, co będzie akcentem.
Jak to wygląda? Zobaczcie na tym krótkim filmiku:
Pozdrawiam
Zuch
PS – partnerem tego wpisu i całej akcji jest Arena.pl. To portal skupiający zweryfikowane sklepy internetowe. Wszystkie kupione rzeczy pochodzą właśnie od sprzedawców z Arena.pl
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023