Widzieliście kiedyś ręcznie malowane figurki do gier bitewnych? Są niesamowite. A widzieliście ceny takich figurek? Też są niesamowite. Od dłuższego czasu chodziło za mną, żeby się w to pobawić z dzieciakami, ale jednak cenowy próg wejścia był zbyt duży. Aż w końcu znajomy podpowiedział mi pewne bardzo budżetowe rozwiązanie.
Dwa lata temu na Pyrkonie (dla niezorientowanych Pyrkon to największy w Polsce i jeden z największych w Europie zlotów fanów fantastyki – przeczytaj mój tekst o nim -> Pyrkon 2014 – relacja okiem taty geeka) w części dla dzieci można było pomalować figurki pod czujnym okiem Leszka Cyfera. Szymo pomalował wtedy swoją pierwszą figurkę, o ile dobrze pamiętam był to pięciocentymetrowy ork-wojownik. Okazało się nawet, że w konkursie na malowanie Szymo dostał nagrodę za… bycie najmłodszym uczestnikiem konkursu. Nie mniej jednak był szalenie zadowolony. Wtedy właśnie zacząłem się rozglądać za jakimiś figurkami i farbkami, żeby kontynuować zabawę w domu. Niestety jest to dość drogie hobby.
Żeby zacząć musielibyśmy mieć figurki, farbki, podkład i pędzelki. Wyjdzie tego z kilkaset złotych, bo jeden kolor profesjonalnej farby (malutki słoiczek 30ml) kosztuje kilkanaście złotych. Figurki potrafią kosztować i kilkaset złotych za sztukę. Ale można do tego podejść budżetowo.
Takie właśnie rozwiązanie podsunął mi wspomniany już Leszek Cyfer. Leszek jest członkiem poznańskiego klubu fanów fantastyki Druga Era i tam należy do sekcji bitewniakowej Drugi Front. Trochę na ten temat wie. Chodzi o to, że większość rzeczy można zastąpić tanimi odpowiednikami, bo nie będziemy tworzyć arcydzieł gdzie jedną figurkę maluje się dwa tygodnie. Będziemy bawić się z dziećmi. Przy czym warto zaznaczyć, że i tą budżetową metodą można osiągną naprawdę świetne rezultaty.
Jak tanio malować figurki bitewne?
Figurki – możemy kupić figurki z gier bitewnych, np. z Warhammera. Są fajne, dobrze odlane, ale relatywnie drogie (np. zestaw dziesięciu kawalerzystów kosztuje ponad sto złotych). Możemy też kupić zwykłe plastikowe żołnierzyki, wiecie, taka chińszczyzna marketowa. Wtedy za jakieś pięćdziesiąt żołnierzyków zapłacimy kilka złotych. Można kupić takich tanich rycerzy, zwierzątka, cokolwiek.
Podkład – przed faktycznym malowaniem figurki trzeba pomalować podkładem matowym, żeby farba kolorowa się trzymała. Możemy kupić profesjonalny podkład – puszka sprayu ok, 60zł, albo w markecie budowlanym podobną puszkę za ok. 15zł. Musimy nabyć zwykły podkład matowy, najlepiej szary. Może być też taki antykorozyjny. Generalnie chodzi o to żeby był matowy.
Farby – zamiennikiem drogich farb modelarskich są zwykłe farbki akrylowe, które możemy kupić w każdym markecie czy na allegro. Zestaw kilkunastu kolorów to 10-20zł. Przy czym każdy kolor jest w takim zestawie ze 2-3 razy większy niż pojemniczek farbki modelarskiej. Tak wychodzi o wiele taniej. Można też za grosze dokupić puste plastikowe słoiczki, bo fajnie taką farbkę akrylową wymieszać z medium. Medium to taki krem do rozcieńczania akryli. Można go kupić w sklepach artystycznych za kilkanaście złotych. Nie jest on bardzo potrzebny. Chodzi o to, że jeśli chcemy rozcieńczyć farbkę, to wodą ją rozrzedzimy i będzie wodnista i nie będzie się trzymać powierzchni. Natomiast medium sprawia, że zachowujemy gęstość, ale wytracamy kolor. To raczej temat na później, jak będziemy chcieli stosować efekty przenikania kolorów.
Farby metaliczne – takie też można dokupić bez problemu. Ja kupiłem tylko srebrny. Spora tubka na dziele decoupage w Empiku za ok 12zł. Na razie wystarczy tylko srebrny – do zbroi rycerzy. Można go też wymieszać z innymi kolorami jeśli chcemy nadać lekkiej metaliczności.
Pędzle – zwykłe małe pędzelki o rozmiarze 0 – takie mega cieniutkie. No i jakiś większy też może być.
Jak malować?
Po dziecięcemu będzie tak jak się podoba dzieciom. Natomiast jeśli chcemy podejść do tematu trochę bardziej pro, to warto zagłębienia figurki pomalować jakimś ciemniejszym szarym, a potem całość szerszym pędzlem tylko trochę zamoczonym w jaśniejszym szarym tak pomachać żeby pokryć wystające części figurki. To będzie taki podkład wydobywający głębię kształtu. Potem lecimy z kolorami. Niektóre kolory możemy mocniej rozbarwić medium, tak żeby spod nich przebijał inny kolor, taka zabawa laserunkiem. Zawsze można podpatrzeć jak inni to robią na blogach malarzy figurek, albo na Youtube. Jako inspiracje level turbo master polecam galerię mojej znajomej – Ani Machowskiej, która zajmuje się tym profesjonalnie, a jej dzieła kupuje m.in. George R.R. Martin. Jeśli będziecie chcieli, to może podpytam Anię o jakieś takie podstawowe know-how i zrobię osobny wpis.
W zasadzie to tyle. Ja i Szymo malowaliśmy żołnierzyki stylizowane pewnie na II Wojnę Światową. Poszukaliśmy w necie jak wyglądały mundury polowe amerykańskich marines i staraliśmy się mniej więcej tak pomalować nasze figurki. Teraz żołnierze dzielnie strzegą kwiatka w doniczce. Dzieciaki same malowały sobie rycerzy, a na przyszły tydzień mamy zaplanowane pomalowanie figurek z gry Catan: Miasta i Rycerze.
W każdym razie zabawa fajna, wycisza, no i można przy okazji sięgnąć do lekcji historii i zobaczyć jak ci nasi żołnierze czy rycerze wyglądali naprawdę.
Polecam
Zuch
Fajne? Daj lajka i zostaw komentarz
- Lato zimą, czyli „zimowe” ferie na Gran Canarii - 20/02/2024
- Jak budować bliskość w związku? - 02/01/2024
- Rodzicielstwo w erze influencerów. Jak uczyć dzieci mediów społecznościowych? - 06/12/2023